[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Bardzo mo\liwe.
Chodzi o wroga, który jest w stanie zniszczyć całą moją egzystencję, mo\e mi pan
pomóc? Sam nie jestem w stanie tego uczynić, nie znam niemieckiego, a to jest w tej sprawie
niezbędne. Pan jak słyszałem, władasz tym językiem.
Rozumiem. Zgodzę się na wszystko, ale tu koniecznie trzeba spełnić moje warunki. Mam
narzeczoną i ojca, przyszłość ich le\y mi na sercu. Będzie to jakieś tysiąc franków& Dalej
mam zniszczyć dwa \ycia, mę\czyzny i kobiety. To trzy tysiące franków. Ryzykuję \yciem lub
wolnością, tysiąc franków! Razem pięć tysięcy. Trzy tysiące z góry, bo ich potrzebuję.
Hrabia wyraził zgodę, kowal wyszedł. Postanowił dowiedzieć się w hotelu, kogo to tak
pragnął pozbyć się Alfonso. Zapytał stajennego o lekarza Sternaua. Ten opowiedział mu coś na
jego temat.
Doktor, lekarz mówił potem do siebie. On Niemiec, ona Hiszpanka. Co to wczoraj
opowiadała Anneta, kiedy byłem u niej? Niemiec lekarz uratował ją& Resztę historii poznam
pózniej.
Udał się do swojego ojca, powiedział, \e wyje\d\a i \e ma zamiar się \enić.
Teraz będziesz prowadzić inne \ycie, stary! Czas ju\ na \ycie porządniejsze. Nie
będziesz więcej kraść. Jedzenie zapłacę ci w restauracji pani Merveille. Codziennie dostaniesz
trochę pieniędzy na tytoń czy na coś innego. Mieszkanie te\ za ciebie zapłacę.
Poszli zapłacili wikt i czynsz za dwa miesiące z góry.
Wieczorem wynajął sobie Gerard pokoik w skromnym hotelu, siedział całą noc i odpisywał
notatkę hrabiego.
Rano udał się do pewnego księgarza i dowiedział się, \e notatka jest sporządzona po
hiszpańsku, potem stanął przed hrabią.
Ten drab garoter, \ąda tysiąc franków za notatnik i powiada, \e ona ma wielką wartość
dla policji. Mo\e to ta?
Pokazał odpisaną stronę z notesu.
Tak to część mego notesu! rzekł hrabia.
Dostanę go za wynagrodzenie jakiego \ąda.
Dobrze.
Za parę godzin przyszedł z notesem.
To ten? zapytał.
Tak.
Proszę o pieniądze.
Muszę zobaczyć czy jest w nim wszystko.
Rozumie się.
Wszystko. A teraz, pieniądze!
Alfonso zapłacił i otrzymał swą własność. Niezadługo mieli odjechać.
Gerard wstąpił do zakładu św. Magdaleny, do którego oddał swoją Mignon. Przeorysza
poznała go i przywitała przychylnie.
Jak tam sprawuje się moja narzeczona?
Jestem z niej zadowolona, chocia\ przeszłość jej była taka&
Wszystko minęło, wszystko jest w stanie naprawić, bo to dobra dziewczyna, ma wszelkie
dane na dobrą \onę. Oto pieniądze, które przynoszę do przechowania. Mignon o niczym nie
mo\e wiedzieć. To na nasze gospodarstwo, na wesele, na kuznię& Jadę teraz w świat, słu\ba
nie dru\ba. Je\eli za trzy miesiące nie powrócę, pieniądze otrzymuje Mignon, jednak pod
warunkiem, \e będzie pielęgnować mego ojca.
Podpisał wystawiony przez przeoryszę kwit depozytowy i wrócił do Alfonsa.
Wyjechali, a wraz z nimi ogromne niebezpieczeństwo dla Sternaua.
Był schyłek zimy, robiło się coraz cieplej, stąd te\ ogromne powodzie. Najmniejsza
rzeczułka wylewała morze wody.
Urzędnicy kolejowi otrzymali rozkaz doglądać gorliwie torów.
W jednej z budek stra\niczych niedaleko Kreuznach siedział dró\nik z naszym znajomym
Kurtem i prowadził bardzo interesującą rozmowę o truciznie, którą zjadła hrabianka Ró\a i
dlatego zachorowała tak strasznie, \e nie pojmowała co się dookoła niej działo. Dopiero doktor
Sternau ją wyleczył.
Za dwie minuty miał nadjechać pociąg pospieszny. Dró\nik wyszedł i stanął ze znakiem.
Pociąg jechał wyjątkowo szybko, jak smok ogniem ziejący.
Nagle dał się słyszeć w dali dziwny szum, niby wycie jakiegoś dzikiego zwierza.
Mój Bo\e, trzęsienie ziemi!
Nie, to pociąg! Zwiatło! Trzeba spieszyć na ratunek! Pobiegli. Woda przerwała groblę,
lokomotywa wryła się w ziemię.
Krzyki, wrzaski, płacze wprost nie do opisania. Ratowano to co dało się ratować.
Młody mę\czyzna w liberii, krzątał się koło przewróconego wagonu.
To mój pan, rzekł do ratujących.
Wyniósł swojego pana ostro\nie z przewróconego wagonu. Kurt mu pomagał. Pan był
tylko w stanie omdlenia. Obudził się, kiedy słu\ący sprawdzał jego członki.
Złamane ma ramię rzekł sługa.
Tymczasem nadeszła pomoc. Choremu wróciła przytomność.
Kim jest ten pan? zapytano.
Markiz Accroza, Włoch.
Jesteście jego słu\ącym? Widzicie te światełka tam, w dali? To wioska. Tam u
nauczyciela znajdziesz dobre schronienie.
Przeniesiono markiza do chaty nauczyciela.
Mój Bo\e, taki młody człowiek powiedziała \ona nauczyciela.
Po jakimś czasie hrabia zaczął wracać do przytomności. Wzrok jego padł na obrazy i
portrety na ścianie i bardzo się dziwił zobaczywszy podobiznę swojego ojca. Spostrzegł, \e
znajduje się w dziwnym miejscu, gdzie mieszka ktoś znający historię Rodrigandy, a mo\e i
jego własną.
Stawiał ró\ne pytania swojemu słudze i nauczycielce. Dowiedział się, \e jej siostra jest
wdową po niejakim Sternaule, który był przez jakiś czas nauczycielem w Hiszpanii. Wszystko
to Alfonso znał i w innych okolicznościach byłoby z pewnością przygotował jakiś wybieg,
ale& obecnie jego mózg pracował bardzo słabo.
Dopiero nad rankiem przybył lekarz. Był bardzo zmęczony, bo razem z nauczycielem niósł
przez cały czas pomoc rannym. Chorego powierzono pieczy nauczycielki. Gerard udał się do
lasu po lód, którego potrzebowano na okłady mocno nadwerę\onej głowy. Wrócił na miejsce
[ Pobierz całość w formacie PDF ]