[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Rzeczywiście, udało mi się powiedziałem z powagą.
To dobrze skonstatował Thomas. Sądzę, że mamy dodatkowy czas, który jest nam
tak potrzebny. Wróć teraz do domu, Mike i odpocznij. Tym, co zrobiłeś, po stokroć naprawiłeś
swoje dotychczasowe błędy.
Thomas, czuję się teraz jak gówno.
No cóż... jesteś, jeśli można tak rzec, czcigodnym gównem, robiącym innym jedynie
to, co oni wcześniej zrobili tobie odparł Thomas. Chciał podać mi rękę, ale nie uścisnąłem
jego dłoni. To twoja Rodzina przypomniał, patrząc na mnie kamiennym wzrokiem.
Ja jednak nie mogłem zapomnieć łez Fiony, bolesnego, szarpiącego nerwy gniewu,
graniczącej z przerażeniem konsternacji, a także jej świadomości, iż została zdradzona.
Jeszcze raz dziękuję ci, Mike powiedział Thomas.
Proszę, żebyś odtąd zwracał się do mnie: Michał odparłem wychodząc.
Osamotnieniu pośród ludzi towarzyszy zawsze osamotnienie wewnętrzne; to prawo
odnosi się do każdej warstwy społecznej, a także do pojedynczych ludzi. Wyrządzanie krzywdy
swoim bliznim, nawet wrogom, powoduje w człowieku także wewnętrzne spustoszenia,
niszczy jakiś ważny element poczucia godności i pozytywnego obrazu własnej osoby. Tak
właśnie, tylko w jeszcze większym nasileniu, musi być w prawdziwej wojnie myślałem.
Zabijając swoich wrogów, człowiek zabija stopniowo również swoje dawne ja . Jeśli w jego
duszy znajduje się przestrzeń do ponownego samorozwoju, dokonuje się on, a człowiek staje
się bardziej dojrzały, choć obarczony brzemieniem smutku. Jeśli tej przestrzeni nie ma, musi
umrzeć lub oszaleć.
Samotny w swoim wyschłym wodnym zbiorniku, otoczony bogactwem wszystkich
dostępnych na Księżycu przyjemności tego świata, duchowo zaś pogrążony w stanie całkowitej
niedoli i nędzy, odgrywałem swój własny, bezgłośny Szekspirowski dialog z samym sobą.
Trzymałem stronę wszystkich swoich ja , na które się podzieliłem; bez przerwy gromadziły się
one w mojej głowie, by prowadzić nie kończące się dyskusje i spory.
Czułem się zle z powodu irytacji na Thomasa, której wciąż nie mogłem zwalczyć. Mimo
to moje odczucie gniewu wydawało się nieuniknione; dotknęło mnie to, że zostałem przez
Thomasa zamieniony w broń przeciwko Logologom i zadziałałem skutecznie, dokładnie tak, jak
zamierzał. Zobaczyłem na własne oczy, że Fiona Task-Felder nie jest potworem bez serca; była
po prostu członkiem pełniącym swoją rolę najlepiej, jak potrafiła, i to nie dlatego, by
wywyższyć siebie, lecz by rzetelnie wypełniać polecenia zwierzchników.
Zastanawiałem się nad tym, jakie wrażenie wywrą nasze informacje na jej przełożonych,
kierujących politycznymi świeckimi agendami Zwiątyni Logologów.
Jeśli Thomas ujawnił te informacje opinii publicznej Trójni, jakie wrażenie wywrą one
na milionach wierzących Logologów?
Logologia nie była niczym innym niż obłędem pojedynczego człowiek, rozrośniętym za
sprawą przypadku i praw socjologicznych w wielką instytucję, zdolną nie tylko do przetrwania,
ale rozwijającą się w czasie. Mogliśmy wydobyć doświadczenia, wspomnienia człowieka, który
być zródłem tego obłędu. Moglibyśmy z czasem otworzyć oczy wiernych Zwiątyni, być może
nawet zniszczyć ją całą.
%7ładna z tych ewentualności nie sprawiła mi najmniejszej satysfakcji.
Tęskniłem za stanem niezbrukania, którego doświadczyłem jeszcze trzy miesiące temu,
nawet nie będąc tego świadom.
Dziesięć godzin po powrocie do Kosmoportu Jin opuściłem swój wysuszony zbiornik
wodny, by przekroczyć białą linię, oznaczającą wejście do laboratoriów Williama.
Udało nam się kupić dodatkowy czas i właśnie z niego korzystaliśmy; księżycowe
odgałęzienie Logologów Mnogość Task-Felderów trwała w całkowitym milczeniu. W
księżycowych sieciach informacyjnych nie dało się słyszeć nawet najmniejszego pomruku
niezadowolenia ze strony sił reprezentujących Ziemię.
Okazało się, że William jest w nastroju wręcz triumfalnym.
Minęliście się z Rho powiedział, gdy wszedłem. Ale i tak zjawi się tu znów
najdalej za godzinę. Mike, wreszcie mam to, czego chciałem. Jutro przeprowadzam
eksperyment. Wszystkie próbki są już stabilne...
Czy odkryłeś zródło twoich ostatnich kłopotów?
William zacisnął wargi, zupełnie jakbym wspomniał właśnie o czymś podejrzanym i
nieczystym.
Nie odparł. Teraz wolałbym o tym zapomnieć. Nie jestem w stanie powtórzyć tego
efektu, a Kwantowy Logik w tym wypadku nie może mi pomóc.
Strzeż się tych upiorów stwierdziłem zjadliwie. One jeszcze powrócą.
Oboje z Rho jesteście ostatnio nad wyraz pogodni zrewanżował się William.
Zachowujecie się tak, jakbyśmy wszyscy tu oczekiwali na Sąd Ostateczny. Czyżby Thomas
zmusił cię do skrytobójstwa?
Nie w sensie dosłownym odparłem.
Cóż, spróbuję dodać ci otuchy; chciałbym, żebyście oboje z Rho pomogli mi jutro.
Co mielibyśmy robić? spytałem.
Przy tym doświadczeniu będzie potrzebna więcej niż jedna para rąk, a także oficjalni
świadkowie. Profesjonalni dokumentaliści nie są pod tym względem satysfakcjonujący;
podejrzewam, że żywe, ludzkie świadectwo pomoże mi otrzymać bezzwrotną pomoc
finansową, zwłaszcza jeśli ty i Rho przekażecie swoje spostrzeżenia dyspozytorom środków
pieniężnych.
Staniemy się postaciami zbyt kontrowersyjnymi, by wycisnąć forsę od jakiegokolwiek
finansisty, pomyślałem. Zamierzasz handlować zerem absolutnym? spytałem na głos.
Będziemy handlować czymś nowym i niezwykle rzadkim odparł William. Jeszcze
nigdy dotąd w historii Wszechświata materia nie została schłodzona i doprowadzona do
temperatury zera stopni Kelvina. Mike, ta wiadomość rozniesie się po wszystkich sieciach
informacyjnych Trójni. Jeśli wolno posłużyć się metaforą, pomoże to także schłodzić atmosferę
wokół Mnogości Sandoval. Ale przecież nie muszę ci tego tłumaczyć, bo doskonale o tym
wiesz; dlaczego jesteś takim pesymistą?
Przyjmij moje przeprosiny, William odparłem.
Z wyrazu twojej twarzy można by wysnuć wniosek, że już przegraliśmy.
Nie. Możemy jeszcze wygrać.
A zatem rozchmurz się trochę, choćby dlatego, żebym mógł trochę odetchnąć od
totalnego ponuractwa.
Powiedziawszy to, William powrócił do pracy, ja zaś poszedłem na most górujący nad
[ Pobierz całość w formacie PDF ]