[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wyglądało jak olbrzymia, dojrzała truskawka, miękka i ciepła.
Zamarzyła nagle, by się zagłębić w miękkim posłaniu. Aóżko jest
najlepszym wynalazkiem na ziemi dla cierpiącego na ciele czy duszy. Można w
nim do woli pocić się w gorączce, jęczeć z bólu, umierać z rozkoszy czy
choroby, zapaść się w głęboki sen i zapomnieć o świecie, wojnach, o
niesprawiedliwości i szaleństwie ludzkim, rodzić w nim dzieci spłodzone w jego
bezpiecznych ciemnościach, kochać się...
Pochłonięta mglistymi myślami, wywołanymi zmęczeniem i oparami
wypitego wina, na nowo wybuchnęła szlochem i runęła do pościeli, by wypłakać
całą swoją rozpacz.
Miłość dla niej oznaczała Arnolda! Dlaczego musiała kochać tego egoistę,
raptownika i zazdrośnika? Już tyle przez niego wycierpiała. Przez jego
nienawiść i pogardę, kiedy widział w niej tylko jedną ze znienawidzonej rodziny
Legoix; przez jego dumę, która pchnęła go do całkowitej abnegacji, kiedy będąc
przekonany, że zachorował na trąd, odciął się od niej całkowicie, nie
pozwalając, by szła za nim do strasznego leprozorium; przez jego gwałtowną
zmysłowość, kiedy to odnalazła go w Grenadzie w ramionach niebezpiecznej
księżniczki Zobeidy; przez jego zamiłowanie do wojaczki i do przelewania krwi,
które, po tylu obietnicach już nigdy więcej , doprowadziło do tego, że znowu
ją opuścił, by oddawać się swoim męskim przygodom, które kochał najbardziej
na świecie. A czy wczoraj pomyślał o niej, czy pomyślał, że wbrew rozkazom
słuchał tylko swojej zemsty? Czy zamknięty w Bastylii nie pomyślał o tym, że
jego towarzysze broni zrobią wszystko, by wyrok był jak najłagodniejszy, lecz
sam skazał się na najgorsze, uciekając z więzienia i zostawiając za sobą krwawy
ślad.
Tristan po powrocie zastał gospodynię stojącą na środku pokoju z
dymiącym dzbanem, przypatrującą się z zakłopotaniem łóżku z pościelą w
nieładzie i wystającymi tu i ówdzie fałdami czarnego aksamitu podbitego
gronostajem, fragmentami białej koronki i długim, rozplecionym, jasnym
warkoczem.
Tristan spojrzał na imć Renaudot pytającym wzrokiem:
Co tam przynieśliście?
Grzanego wina z cynamonem... Przyniosłam jej jeden puchar, żeby
przyszła do siebie, a ona wypiła go duszkiem... Potem poprosiła, żebym
przyniosła jeszcze... Zastanawiam się, czy się od tego nie rozchoruje.
Oczywiście! Dajcie mi to i znikajcie!... Byłbym zapomniał: wkrótce
wrócą tu rycerze z Owernii. Każcie im zaczekać i przyjdzcie po mnie.
Kiedy za oberżystką zamknęły się drzwi, Tristan wychylił połowę dzbana,
przyglądając się z zakłopotaniem łóżku, z którego dochodziła lekka czkawka.
Doszedłszy do wniosku, że z Katarzyną nie należy się cackać, postawił dzban na
stole, podszedł do łóżka, wsunął ręce pod pościel i wyciągnął zeń Katarzynę z
rozpuszczonymi włosami, twarzą czerwoną od łez i zafarbowaną od kapy, która
puściła kolor. Rozpięty dekolt ukazywał chudy obojczyk, opalone ramię i
impertynecką pierś. Na ten widok Tristan zaczerwienił się jak burak i
pośpiesznie pierś nakrył.
Katarzyna spojrzała nań nieszczęśliwie i wyciągnąwszy w stronę pucharu
szczupłe dłonie, wyszeptała niepewnie:
Daj mi się napić, przyjacielu...
Dosyć już wypiłaś, pani! Spójrz na siebie: jesteś na wpół pijana!
Być może... I tym lepiej!... Nie jestem już taka nieszczęśliwa. Wino
dobrze mi zrobiło... Dzięki niemu można zapomnieć. Daj mi wina, Tristanie!
Co to to nie! Co tak bardzo chcesz wymazać z pamięci, Katarzyno, i
dlaczego? Nie pora na to! Czy wiesz, że twój mąż potrzebuje cię bardziej niż
kiedykolwiek?
Katarzyna potrząsnęła głową, jakby walczyła z burzą, a jej rozplecione
włosy tańczyły wokół jak złote liany.
Arnold zawsze mnie potrzebuje! Zawsze! Lecz nigdy nikt mnie nie
zapyta, czy ja nie potrzebuję Arnolda! Jestem jego rzeczą, jego odpoczynkiem,
jego rozrywką, gospodynią w jego domu i pierwszą wasalką, jego kochanką i
jego służącą... A może ja chciałabym przede wszystkim być kobietą kochaną?
Dlaczego ja nigdy nie mogę brać, zamiast ciągle tylko dawać i dawać? Uczynił
ze mnie swoją niewolnicę, przykuł mnie do siebie, do swego nazwiska, swojej
ziemi, swoich dzieci... swoich pieszczot! Jestem jego żoną... do tego stopnia,
że w chwilach takich jak ta zapomina o mnie zupełnie, słuchając tylko swego
egoistycznego szaleństwa! Dlaczego więc przychodzisz, by mi powiedzieć, że
[ Pobierz całość w formacie PDF ]