[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Mara ją przywiozła. Z początku nie chciała, lecz Macy wyjaśniła
gospodyni, że to cześć jej planu pogodzenia Cartera z ojcem.
To nieistotne.
Carter dłuższą chwilę mierzył ją wzrokiem.
Idziemy powiedział w końcu.
Ja zostaję na herbacie oświadczyła Macy.
W oczach Cartera pojawiły się niebezpieczne błyski.
W porządku. Jeśli chcesz, zostań. Rocky wraca ze mną.
To mój pies zaprotestował Riley.
Straciłeś do niego prawo, tato Carter wysyczał przez zęby. Jego
cierpliwość była na wyczerpaniu. Omal go nie zabiłeś. Nie mogę ci
udowodnić, że go porwałeś, ale wiem, że tak było. I nie waż się drugi raz go
zabierać. Przykucnął i łagodnym tonem przemówił do pupila: Chodzmy,
piesku.
Rocky wstał z ociąganiem. Biedak był skołowany, lecz gdy tylko zbliżył
się do Cartera, został nagrodzony pieszczotami i natychmiast odzyskał wigor.
Kiedy byli w drzwiach, Carter odwrócił się. Pod wpływem jego lodowatego
spojrzenia dreszcz przebiegł Macy po plecach.
Za godzinę przyślę po ciebie samochód.
Omiótł wzrokiem zniszczoną kuchnię, zabite dyktą drzwi do spalonych
pokoi, westchnął i wyszedł. Rocky podreptał za nim.
Macy przez okno widziała, jak wsiadają do dżipa i odjeżdżają. Zacisnęła
111
R
L
T
powieki. Dotarło do niej, że mimo dobrych chęci, zamiast pomóc, tylko
pogorszyła sprawę.
Kiedy wróciła do domu, Cartera nie było w pobliżu. Jej sypialnia tonęła
w łagodnym świetle zmierzchu, upał zelżał, lecz Macy nie mogła się
uspokoić. Nadal uważała, że stosunki miedzy Carterem i ojcem dadzą się
naprawić, chociaż czuła, że wybrała niewłaściwą drogę. Spojrzenie, jakie
Carter rzucił jej na odchodnym, świadczyło, iż uważa ją za zdrajczynię.
Był ostatnią osobą, którą chciałaby zdradzić. Miała na względzie jego
dobro, a okazało się, że zachowała się jak słoń w składzie porcelany.
Wszystko zepsułaś powiedziała na głos.
Trzeba było posłuchać rady Billa. Zastanów się nad konsekwencjami .
Może gdyby tak zrobiła, teraz nie czułaby się aż tak podle?
Zerknęła na kopertę leżącą na komodzie i cicho jęknęła. Powinna ją
otworzyć, lecz w tej chwili czytanie napisanych prawniczym bełkotem
dokumentów było ponad jej siły. Nie miała ochoty przypominać sobie o
śmierci matki, o zawiłych sprawach finansowych, o tym, że jej pobyt na
ranczu to tylko przystanek na drodze życia. Pragnęła jeszcze trochę dłużej
udawać, że tu jest jej miejsce na ziemi.
Położyła się na łóżku. Ogarnęło ją dojmujące uczucie osamotnienia i
zniechęcenia. Nagle zadzwoniła komórka. Macy podniosła głowę i poszukała
wzrokiem torebki. Tylko garstka ludzi znała jej numer. Wstała, z czeluści
torebki wydobyła telefon i spojrzała na wyświetlacz. Avery. Właśnie z nią
najbardziej chciała porozmawiać.
Cześć, Av.
Cześć, Macy. Na dzwięk głosu przyjaciółki całe jej napięcie i
frustracja minęły jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki.
Skąd wiedziałaś, że akurat teraz cię potrzebuję?
112
R
L
T
Chyba stąd, że ja ciebie również bardzo potrzebuję. Pewnie nadajemy
na tych samych falach.
Co się dzieje?
Mam doła. Nic poważnego, ale jeden facet nie daje mi spokoju.
Brzmi to interesująco. Opowiadaj.
To nic z tych rzeczy, które masz na myśli. On jest znawcą sztuki i
usilnie mnie namawia, abym sprzedała kolekcję impresjonistów ojca.
Naprawdę? Kto to?
Niejaki Marcus Price. Z domu aukcyjnego Waverly s.
Och tak! Ann Richardson mi go przedstawiła. Niezłe ciacho, jeśli
gustujesz w wysokich mężczyznach lubiących trochę luzacki styl bycia.
Rozmawiałam z nim tylko raz, aby mu powiedzieć, że nie jestem
zainteresowana sprzedażą, ale on nęka mnie telefonami i mejlami.
Czy kiedykolwiek zmienisz zdanie?
Nie. Ta kolekcja to spadek po tacie. On jeden z całej rodziny
okazywał mi trochę miłości. Uwielbiam te obrazy bo należały do niego. Dbał
o nie i wciąż uzupełniał kolekcję. Nie mogę, nie potrafię się z nimi rozstać.
Jeśli jesteś zdecydowana zatrzymać kolekcję, to spotkaj się z nim i
stanowczo przedstaw swoje stanowisko. Jest tak przystojny, że nie
pożałujesz.
W słuchawce rozległo się westchnienie.
Może tak zrobię. Dzięki, że mnie wysłuchałaś. A teraz mów, jak
układają się twoje stosunki z kowbojem.
Macy nie trzeba było dwa razy prosić. Opowiedziała przyjaciółce
wszystko od początku, nie omijając dzisiejszej próby pogodzenia Cartera z
ojcem.
Chyba mu się naraziłam. Na pewno nie ma ochoty mnie teraz widzieć,
113
R
L
T
a był dla mnie bardzo miły. Wiesz.. zbliżyliśmy się do siebie. Przypomniała
jej się kamienna twarz Cartera, gdy zobaczył ją u Rileya. Boję się, że
wszystko zepsułam.
Może jednak nie? Porozmawiaj z nim.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]