[ Pobierz całość w formacie PDF ]
mogli znalezć tu schronienie przed burzą.
Cilla zatrzymała samochód przed chatą i siedziała bez ruchu, wpatrując
się w cedrowe ściany wzrokiem pełnym desperacji. Nie powinna była tu
przyjeżdżać. Nie teraz. Była zbyt słaba. A tu było za dużo wspomnień.
Wspomnień dotyczących jej i Wyatta, kiedy razem pływali w strumieniu,
zwiedzali kanion, bawili się i zakochiwali w sobie.
W każdym razie jedno z nich się zakochało... wtedy i teraz, pomyślała z
goryczą. Boże, musi stąd odjechać. Ale zamiast uruchomić silnik i
pojechać na ranczo, wysiadła z samochodu.
Wiatr rozwiewał jej włosy na wszystkie strony, co zawsze bardzo ją
bawiło. Ale nie dzisiaj. Usłyszała szum strumyka. Krystalicznie czysta
woda, przelewając się przez kamienie, mruczała, szumiała i szeptała
wiatrom swoje tajemnice.
Cilla zatrzymała się i uważnie wsłuchując się w szum wody, nagle
zrozumiała, po co tu przyjechała. Woda. Jak mogła o niej zapomnieć?
Zawsze lubiła dzwięk, jaki wydawała, ko-
311
jący szum, który trwał wiecznie. Czuła, że jej dusza i ciało na nowo tu
odżywają.
W tamto odległe lato spędziła tu mnóstwo czasu. Najczęściej z Wyattem,
ale czasami przychodziła tu również sama, skuszona pięknem tego
miejsca. To tutaj marzyła i tu planowała przyszłość. Tutaj również
wypłakiwała swój ból.
Wydawało się, że nic się nie zmieniło.
Nagle każdą cząstkę jej ciała ogarnęła lodowata pustka. Trzęsąc się,
objęła się ramionami, ale to nie pomogło. Nigdy wcześniej nie czuła się
taka samotna. Chciała wierzyć, że zapomniała o tym, co było. Jednak
obecne spotkanie z Wyattem uzmysłowiło jej okrutną prawdę - że była i
jest kobietą jednego mężczyzny. I idiotką. Ile razy musi zobaczyć go z
inną kobietą, żeby wreszcie zrozumieć, że nie ma w nim ani odrobiny
lojalności?
Poczuła ostry, kłujący gniew. To podły łajdak, pomyślała, zbliżając się
przez las do strumienia. Nigdy więcej jej nie skrzywdzi. Cilla podniosła
kamyk, rzuciła do strumyka i patrzyła, jak utonął. Nie udawała, że go nie
kocha - taki widać był jej los - ale nie była masochistką. Mogła go kochać,
a jednocześnie nie pozwolić mu, żeby stał się częścią jej życia. W gruncie
rzeczy czyż nie to właśnie usiłowała zrobić przez ostatnie dziesięć lat?
Pełna bólu, zastanawiając się, co zrobi w przyszłości, Cilla nie usłyszała,
że do kanionu wjechał sportowy samochód i zatrzymał się przy jej
hondzie. Dopiero na dzwięk zamykanych drzwi odwróciła się gwałtownie
i dostrzegła Wyatta, który szybkimi krokami zbliżał się w jej stronę.
Jej serce zaczęło szybciej bić. Ogarnął ja gniew. Spoglądając na niego
dumnie, Cilla krzyknęła z odległości kilku metrów:
- Nie wiem, po co za mną jechałeś. Chcę być sama. Wracaj
312
do swojej ślicznotki z Kalifornii. Nie mamy już sobie nic do powiedzenia.
- Mamy, i to dużo - warknął Wyatt, podchodząc coraz bliżej. - Ta kobieta
nie jest moją ślicznotką ani w ogóle nikim dla mnie!
- Doprawdy? -. zapytała zjadliwie. - Odniosłam zupełnie inne wrażenie.
Wczepiła się w ciebie jak nastolatka w pierwszego chłopaka.
- Masz całkowitą rację - zgodził się Wyatt. - Wczepiła się we mnie. I to
ona mnie całowała, a nie ja ją.
Cilla zaśmiała się z takiego wyjaśnienia, choć w jej głosie dało się
zauważyć szczere rozbawienie.
- I co, opędzałeś się od niej kijem? Co jeszcze wymyślisz, Wyatt?
- Cholera, Cilla, pozwól mi wreszcie wyjaśnić! To nie było to, co
myślałaś.
- Ależ było, było - odpaliła. - Opowiedz tę bajeczkę komuś, kto jest
zainteresowany, ale nie mnie.
Cilla odwrócił się na pięcie i ruszyła w stronę chaty.
Azy, których nie mogła już dłużej powstrzymać, trysnęły, kiedy zamknęła
za sobą drzwi. Potem ogarnął ją niekontrolowany szloch. Dusząc go w
sobie, rzuciła się na łóżko.
Kiedy Wyatt bezszelestnie otworzył drzwi, poczuł, że na widok jej
niedoli chyba pęknie mu serce. Błyskawicznie znalazł się przy łóżku i
klęknął obok Cilli.
- Kochanie, nie dręcz się tak. Nie ma nad czym płakać.
- Odejdz - powiedziała, łkając, i ukryła twarz w materacu. - Po prostu
odejdz.
- Nie - powiedział ostro. - Nigdzie nie pójdę, dopóki sobie tego nie
wyjaśnimy.
Wyatt nie dał jej czasu na dyskusję. Usiadł na łóżku, plecami opierając się
o ścianę i posadził Cillę na kolanach. Pró-
313
bowała się wyrwać, ale nie dał jej na to szans. Objął ją wpół i mocno
przytulił do piersi.
- Nie pozwolę ci odejść, kochanie. Nie teraz. Nigdy. Będzie lepiej, jeśli
przyzwyczaisz się do tego.
Cilla cała zesztywniała, jej smukłe ciało było napięte jak struna. Wyatt
pomyślał, że za chwilę uderzy go i spróbuje mu się wyrwać. Nie winiłby
jej za to. W końcu kilka godzin po tym, jak kochali się ze sobą, znalazła
go w ramionach innej kobiety. Z jej punktu widzenia Wyatt był
skończonym draniem i trzeba było mu to uświadomić.
Lecz nagle duch walki całkowicie ją opuścił. Cilla wybuchnęła
niepohamowanym płaczem, przy tuliła się do szyi Wyatta i płakała jak
skrzywdzone dziecko.
Przytulił ją mocniej, czując, że serce staje mu w gardle. Nie może jej
stracić. Nie po raz drugi. Kochał ją tak bardzo, że sama myśl o jej utracie
była nie do zniesienia. Najpierw musi jej wyjaśnić, że Eleanor nigdy nic
dla niego nie znaczyła, że była jak zaraza, której za wszelką cenę starał się
uniknąć.
- Nie okłamywałem cię, kochanie - powiedział zmienionym głosem,
kiedy Cilla uspokoiła się1 i leżała oparta o jego pierś. - Nigdy nie robiłem
Eleanor żadnych złudzeń, ale ona wbiła sobie do głowy, że mnie kocha. -
Wyatt opowiedział Cilli o tym, jak Eleanor pojawiała się bez uprzedzenia
w jego pracy, jak śledziła go na każdym kroku, jak dzwoniła do niego w
środku nocy, żeby sprawdzić, czy jest sam. - Mówię ci, ona jest stuknięta.
To pewne. Chodziła za mną krok w krok i nawet ogłosiła w prasie nasze
zaręczyny. A ja nawet dobrze jej nie znam! Dlatego postanowiłem
spędzić święta na ranczu. Pomyślałem, że jeśli wyjadę z Kalifornii,
nikomu nie mówiąc dokąd, Eleanor znajdzie sobie nowy obiekt
zainteresowania i zostawi mnie w spokoju. Ale to były płonne nadzieje.
Ona jest uparta jak osioł.
314
Gorzki ton Wyatta kazał Cilli spojrzeć mu prosto w oczy.
- Mówisz poważnie?
- Czy wyglądam teraz na kogoś, kto sobie żartuje? Rzeczywiście, musiała
przyznać, że nigdy nie widziała
Wyatta w tak poważnym nastroju.
- Jak ona cię odnalazła?
- Wynajęła prywatnego detektywa. Nigdy nie sądżiłem, że posunie się tak
daleko. To tylko świadczy o mojej naiwności. Ona uwielbia takie gierki i
jest przyzwyczajona, że zawsze dostaje to, czego chce. Kiedy na początku
powiedziałem jej, że nie jestem nią zainteresowany, potraktowała to jak
wyzwanie.
Słuchając swoich wyjaśnień, Wyatt nie mógł oprzeć się wrażeniu, że
brzmią one mało wiarygodnie nawet dla średnio inteligentnej osoby.
Oczy Cilli zdradzały, że nadal jest pełna nieufności. A przecież mówił jej
szczerą prawdę!
- Gdybym chciał cię okłamać, wymyśliłbym bardziej przekonującą
historyjkę - powiedział bez ogródek. - Wiem, że to, co mówię, brzmi
podejrzanie, ale jeśli mi nie wierzysz, zapytaj i Gable'a. Rozmawialiśmy
w Dniu Dziękczynienia i wtedy powiedziałem mu o Eleanbr i kłopotach,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]