[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Wstał i podszedł do drzwi ogrodowych.
Alyssia podbiegła do niego i chwyciła go za ramię.
- ProszÄ™...
- No dobrze, tylko mów zwięzlej - zgodził się niechęt
nie, wracajÄ…c na sofÄ™.
- Bo widzisz, między mną a Andre do niczego nie
doszło - wyznała.
- Jakoś trudno mi w to uwierzyć...
- Nie spałam z nim! - wrzasnęła Alyssia doprowadzo
na do szewskiej pasji.
- Do licha! Zrobiłaś to ze mną, skąd mam mieć zatem
pewność, że nie z Andre?
- A zatem nie mamy o czym mówić - skwitowała głu
cho. Czuła, że jeszcze chwila i się rozpłacze. Nie mogła
sobie na to pozwolić. Nie w obecności Piersa.
Claire miała rację, pomyślała gorzko. Wywrócił mój
świat do góry nogami. Miłość do Nicole sprawiła, że stał
się zgorzkniałym i cynicznym człowiekiem. Przestał też
wierzyć w uczciwość kobiet. A zwłaszcza takich jak ja...
- Wolisz o mnie myśleć jak najgorzej. Jesteś chamski,
cyniczny i musiałam być chyba szalona, żeby się z tobą
kochać.
Oczy zalśniły jej od powstrzymywanych łez, ale tym
razem były to łzy złości, a nie żalu. Była zła zarówno na
siebie, jak i na Piersa.
Zmarszczył czoło i spytał:
- %7łałujesz, że się kochałaś ze mną, czy że nie po
wstrzymałaś się do wizyty Andre? Może to z nim wolałaś
spędzić namiętne chwile?
- A jak myślisz?
- Nie wiem, dlatego pytam.
- Sądzę, że w przeszłości spotkał cię jakiś zawód mi
łosny i całą frustrację wyładowujesz teraz na mnie! - wy
buchła.
W pokoju zaległa martwa cisza.
Co ja zrobiłam? - przestraszyła się swojej szczerości.
Jeszcze bardziej zdenerwowała się, widząc wyraz twarzy
Piersa.
Podeszła do schodów, ale nim zdołała na nie wejść,
usłyszała głos dochodzący z salonu:
- A więc to tym zajmujesz się całymi dniami. Speku
lujesz na temat czegoś, co cię zupełnie nie powinno inte
resować?
Odwróciła się do niego.
- Gdybyś był ze mną szczery, nie musiałabym speku
lować - stwierdziła w końcu.
- Moja przeszłość w ogóle nie powinna cię intere
sować. Niech ci się nie zdaje, że tylko dlatego, iż się
kochaliśmy na plaży, jestem ci winien jakiekolwiek wy
jaśnienie.
Jego słowa były jak wymierzony policzek. Krew ude
rzyła jej do łowy i Alyssia poczuła, że się chwieje na
nogach. Niestety, nie umiała znalezć żadnej ciętej riposty.
Miał rację, i to najbardziej bolało. Pokochała go, a on
opędzał się od niej jak od natrętnej muchy.
Bez słowa weszła na schody, żeby po chwili zatrzasnąć
drzwi swojej sypialni. Rzuciła się na łóżko i przykryła
głowę poduszką. Szloch rozsadzał jej piersi, ale zagryzła
wargi, próbując się opanować.
Nie chciała dać Piersowi satysfakcji. Gdyby wieczorem
ujrzał jej zaczerwienione i opuchnięte oczy, od razu do
myśliłby się, że płakała.
Pogrążona w smutku nie usłyszała, kiedy ktoś wszedł
do jej pokoju. Dopiero skrzypnięcie drewnianej podłogi
uświadomiło jej, że nie jest już sama.
Piers dotknÄ…Å‚ delikatnie jej ramienia.
- Czego chcesz? - warknęła, odsuwając poduszkę.
Spojrzał na nią dziwnie i podszedł do okna.
- A więc... ? - spytała z naciskiem.
Nadal nie było odpowiedzi. Stał zapatrzony w morze.
Alyssia poczuła, że coś w niej pęka.
- Jeśli nieproszony wparadowałeś do mojej sypialni
tylko po to, żeby podziwiać widoki, to równie dobrze
możesz się stąd wynosić! W twoim pokoju też jest okno.
Po raz pierwszy zobaczyła, że lekko się zarumienił.
- Nie powinienem był mówić ci tych wszystkich rze
czy - wymamrotał.
On mnie przeprasza, pomyślała zaskoczona.
Domyśliła się, że przyznanie się do błędu musiało go
wiele kosztować. Wiedziała też, że sama nie była bez winy,
nie miała jednak zamiaru tego przyznawać. Niczego nie
żałowała. Musiała mu powiedzieć, co czuje. To ją w jakiś
sposób oczyściło. Nie brała jednak pod uwagę agresywnej
reakcji Piersa.
- Zwietnie - burknęła. - Teraz, kiedy spadł ci ten cię
żar z serca, możesz już sobie pójść.
Podszedł do jej łóżka.
- Dziewczyno, wzbudzasz we mnie to, co najgorsze
- powiedział, nachylając się nad Alyssią. Ręce oparł po
obu jej stronach. W ten sposób uwięził ją, równocześnie
nie dotykajÄ…c jej.
Ogarnęła ją panika. Bliskość jego gorącego ciała pobu
dziła Alyssię tak, że już zupełnie nie wiedziała, co ma
zrobić czy powiedzieć.
Ledwie udało jej się pogodzić z uczuciami, przyszedł
i jednym zdaniem ją rozstroił. Alyssia westchnęła ciężko,
modląc się, żeby już sobie poszedł. Rozumiała, jak musiał
czuć się Syzyf, raz po raz wtaczając głaz pod górę.
- Najbardziej lubię, kiedy milczysz - wyznał, znaczą
co patrzÄ…c w jej oczy.
Przymknęła oczy, próbując zdystansować się do tego,
co się dzieje. Wtedy Piers ujął pukiel jej włosów i piesz
czotliwym gestem przesunÄ…Å‚ z jej twarzy za ucho. Wes
tchnęła, a wtedy pocałował ją namiętnie. Nagle przyciąg
nęła Piersa do siebie tak, że opadł na nią całym ciężarem
swojego ciała. Wpiła się w jego wargi, jakby obawiała się,
że zmieni zdanie i odejdzie.
Nie miał takiego zamiaru. Wtulił się w nią, po czym
ręką sięgnął do jedwabnej pończochy, która okrywała jej
nogę. Zsunął ją i odrzucił na krzesło. W ślad za nią pole
ciała druga pończocha Alyssi.
Dziewczyna czuła się dziwnie, wiedząc, że ma na sobie
tylko jedwabną sukienkę. Piers jednakże nie przestał jej
rozbierać i chwilę potem leżała nago, próbując szybko
rozebrać kochanka.
- Jesteś najbardziej nieznośną dziewczyną, jaką znam
- szepnął jej do ucha. - Ale pragnę cię tak mocno, że to
aż boli.
- Ja też cię pragnę.
Kiedy sięgnęła do klamry jego paska, odepchnął jej
dłoń i sam się rozebrał.
- Chcę spędzić cały dzień w twoim łóżku - powiedział
znacząco. - Będę całował każdy centymetr twojego cu
downego ciała.
Kiedy pochylił się nad jej piersiami, wygięła się, do
magając się pieszczot. Wiedziała, że Piers może jej poda
rować tylko te chwile i że nie będzie wspólnej przyszłości.
W tym momencie jednak pragnęła go tak mocno, że po
żądanie wzięło górę nad rozsądkiem.
Ich ciała splotły się w namiętnym uścisku.
Kiedy w końcu opadli nasyceni na poduszki, Alyssia
powiedziała:
- Nie chcę zobowiązań, Piers. Wiem, że i ty tego nie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]