[ Pobierz całość w formacie PDF ]
hiszpańskiej. Szwoleżerskie sztafety z oddziału porucznika Jó-
zefa Jankowskiego (tego samego, który prowadził dochodzenie
w sprawie zabójstwa pod Mirandą) towarzyszyły Karolowi IV
i Ferdynandowi VII w ich niewesołej podróży z Madrytu do
Bajonny. Natomiast świadkami samych pertraktacji bajońskich
byli szwoleżerowie z oddziału kapitana Jana Nepomucena Dzie-
wanowskiego (pózniejszego bohatera Somosierry), wydzieleni
z drugiego rzutu pułku na straż przyboczną cesarza podczas
jego pobytu w Marrac i w Bajonnie.
W tych samych dniach, kiedy przebywający w Madrycie Jan
Leon Hipolit Kozietulski i Tomasz Aubieński oglądali (a
w każdym razie mogli oglądać) króla Karola IV i jego rodzinę
na obrazie Franciszka Goyi, wiszącym w galerii królewskiej
w Prado, szwoleżerowie Jana Nepomucena Dziewanowskie-
go, pełniący warty honorowe w kwaterze cesarskiej pod Bajon-
ną, mieli wiele okazji do podziwiania żywych modeli tego sław-
nego malowidła. Nie musiał to być zresztą widok specjalnie
budujący. Genialny Goya odmalował swoich władców w całej
ich brzydocie, ale i w blasku królewskiego dostojeństwa. Przy
pierwszym zetknięciu z Napoleonem dostojeństwo z Burbonów
opadło, pozostała sama brzydota. Karol IV był już tylko gru-
bym, podagrycznym starcem o wielkim, mięsistym nochalu i twa-
rzy sczerwieniałej z nadużycia trunków, Ferdynand VII za-
rozumiałym, tępym młokosem, rozpustna Maria Luiza straszyła
wysuniętą do przodu sępią szyją i sztucznymi zębami z diamen-
tów. Targowali się o swe prawa jak przekupnie na madryckich
151
bazarach; zachowywali się bez krzty godności. Kiedy najmłod-
szy infant, czternastoletni Don Carlos, chcąc ratować honor
rodziny, przeciwstawił się żądaniom Napoleona zaprzeczyli
mu zgodnym chórem krwi burbońskiej i okrzyczeli go bękar-
tem Godoya. Sam król-ojciec nie zawahał się tak postąpić"
wspomina ze zgrozą jeden ze szwoleżerskich pamiętnikarzy.
W ogóle z pamiętników polskich tego okresu wynika, że spra-
wy rozgrywające się w Bajonnie musiały być dla szwoleżerów
nad wyraz przykre. Nic zresztą dziwnego. Wielu z tych młodych
żołnierzy wywodziło się ze znanych rodów arystokratycznych,
a w niejednym z pałaców polskich przechowywano jak najświęt-
sze relikwie wspaniałe gwiazdy hiszpańskich orderów, którymi
tak chętnie obdarowywali podróżujących magnatów polskich
katolicki król" Karol IV i jego poprzednicy. Po wygnaniu
z Wersalu Burbonów francuskich, madrycki Buon Retiro ucho-
dził za najdostojniejszy dwór w Europie; dumni grandowie
hiszpańscy, korzystający z przywileju niezdejmowania kapeluszy
w obecności króla, byli uważam przez magnatów z Podola
i Litwy za niedościgły wzór wielkich panów. Upadek i pohań-
bienie tego pysznego dworu musiały napełniać szwoleżerów
głębokim niesmakiem. Ale ten niesmak miał jeszcze przyczynę
inną, ściśle związaną z historią ich własnego kraju. Będąc bez-
pośrednimi świadkami żałosnych upokorzeń Karola IV i Fer-
dynanda VII, szwoleżerowie polscy nie mogli nie dostrzegać
w sytuacji bajońskiej uderzających analogii do znanych im
z opowiadań ojców perypetii grodzieńskich ostatniego króla
Polski Stanisława Augusta. Upadek dynastii burbońskiej od-
słaniał przed nimi mechanizm polityczny, którego nie znali jesz-
cze, osądzając z młodzieńczą bezwzględnością rodzinę Ponia-
towskich.
Sprawę królów hiszpańskich cesarz Zachodu" załatwił szyb-
ko i ostatecznie. Rozmawiał z nimi ostro, mieszając zwroty
dyplomatyczne ze zwrotami zaczerpniętymi z gwary koszarowej.
Najpierw oświadczył Ferdynandowi VII, że królem Hiszpanii
uznaje tylko swego sprzymierzeńca Karola IV; potem wy-
152
mógł na Karolu odsądzenie syna od tronu, mianowanie Murata
namiestnikiem królestwa, a wreszcie całkowitą abdykację na
rzecz dynastii" Bonapartych. Od reszty rodziny królewskiej
zrzeczenie się praw do tronu uzyskano bez większych trudności,
wyjąwszy dziecinny opór małego Don Carlosa. Po odarciu Bur-
bonów z ostatnich pozorów władzy, odesłano ich w głąb Francji
do wyznaczonych miejsc osiedlenia. W tej końcowej fazie po-
dróży również towarzyszyły im sztafety szwoleżerów polskich,
tym razem z ostatniego oddziału pułku, który opuścił był War-
szawę w marcu 1808 roku i znajdował się właśnie w drodze
z Chantiiiy do Bordeaux.
Na opróżniony tron hiszpański Napoleon powołał swego naj-
starszego brata Józefa Bonapartego, dotychczasowego króla
neapolitańskiego. Ale załatwienie sprawy Burbonów nie było
wcale jednoznaczne z załatwieniem sprawy Hiszpanii. Istniał
jeszcze lud hiszpański, którego opór cesarz w swych kalkula-
cjach całkowicie zlekceważył. Już w kwietniu 1808 roku wy-
buchło w Toledo powstanie w obronie praw Ferdynanda VII,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]