[ Pobierz całość w formacie PDF ]
proste, przeszkadzał im w tych czułościach jego duży brzuch, by nie
wspomnieć o jej brzuchu, w którym kopało dziecko.
- Mamo, posłuchaj. Tryptyk będzie sprzedany Museum of Modern
Art. W Nowym Jorku. Bardzo się cieszę, jestem dumna, że mam
takiego przyjaciela! - zawołała Katarina, uderzając Viktora pięściami
w tors.
- Boże - powiedziała Elisabeth i usiadła z wrażenia. - Zobaczą go
miliony ludzi, to fantastyczne.
Viktor Emanuel uśmiechnął się z zażenowaniem.
- Właściwie nie chciałem go sprzedawać. Ale chodzi o bardzo duże
pieniądze.
Potem podali sobie ręce, pożegnali się, życzyli mu szczęśliwej
podróży, żeby o siebie dbał i tak dalej, i tak dalej.
Tego samego dnia wieczorem w kuchni Katarina spytała:
- Czy wiesz, dlaczego on zabiera z sobą Ingrid?
- Tak, Ingrid prowadzi mu księgowość, a właściwie zajmuje się
wszystkimi jego sprawami. Ustala ceny jego obrazów, organizuje mu
wystawy i pilnuje jego podatków. Ma do tego odpowiednie
kwalifikacje: zanim urodziła bliznięta, pracowała w biurze prawnym.
I Elisabeth opowiedziała o tym, jak to Viktor Emanuel zgłosił się do
Ingrid tydzień po katastrofie i spytał, czy nie mogłaby mu pomóc.
34
PO WIELKANOCY w domu przy Oxelvagen nastał spokojny
tydzień. Brakowało im sąsiadów, hałaśliwego Viktora Emanuela i
ciętej Ingrid.
Ale jak zwykle, odkąd się tu wprowadziły, dzwonił telefon.
Niemal zawsze do Elisabeth. Jej przyjaciółki z Gavle chciały
wiedzieć, jak im się mieszka, i opowiadały o swoich dzieciach i pracy,
i przeczytanych ostatnio książkach. Jak mówiła Elisabeth, chciały się
wygadać.
Rzadko były telefony do Katariny, a jeśli już, to wyłącznie z biura,
gdzie poszukiwali różnych rysunków i planów.
Pewnego popołudnia Katarina odważyła się postawić sobie pytanie:
Dlaczego ja nie mam przyjaciół?
Była popularna w kręgach towarzyskich, zawsze zapraszano ją na
przyjęcia i rozmaite imprezy. Była ładna i błyskotliwa.
Ale przyjazń?
Bliskie więzi z przyjaciółką, której można ufać? Nie.
Nagle przypomniała sobie rozmowę w barze tego wieczoru, kiedy
wyznała, że nie zna nic lepszego od uczenia się nowych sztuczek w
łóżku. A przyjaciółka powiedziała, że jej współczuje.
Poczerwieniała ze wstydu.
Byłam cholernie napalona, pomyślała. Dlaczego, skąd się to wzięło,
dokąd mnie to zaprowadziło? W ramiona Jacka.
Zmieniasz facetów tak jak inne kobiety zmieniają majtki!"
-krzyczał. Czy tak się o niej mówiło w kręgu znajomych? Tak, niemal
to słyszała: Patrzcie, łowczyni mężczyzn".
Usiadła na łóżku i powiedziała na głos:
- To nieprawda. Nie polowałam na żonatych mężczyzn.
I pomyślała o Jacku, który miał w Ameryce żonę i dwoje dzieci.
- Nie miałam złych zamiarów. %7łałośnie to zabrzmiało.
Sumienie jej mówiło, że żyła jak stuprocentowa egoistka. Tak jak
część niedojrzałych mężczyzn, którymi pogardzała.
Dziecko kopało. Położyła rękę na brzuchu i nagle przypomniała
sobie, co myślała, kiedy jechała do Ljusnanu.
Patrząc na rzekę, zrozumiała, że boi się bliskości.
Elisabeth przyniosła herbatę. Zobaczyła, że Katarina płakała.
- Mów - powiedziała.
- Najpierw zadałam sobie pytanie, dlaczego nie mam przyjaciół. Ty
masz tak wielu.
I mówiła o prześladującej ją seksualności, przytoczyła plotki na jej
temat i co Jack wykrzyczał o majtkach.
Elisabeth słuchała i jak zwykle nie miała słów pocieszenia. Ale
Katarina poczuła się lepiej.
Następnego dnia miała przyjechać z wizytą Erika i jej przyjaciółka
Ulla. Bez dzieci. Cieszyły się, jakby się wybierały na wycieczkę do
wolności.
- Ty przygotujesz lunch - powiedziała Elisabeth. - Ja jestem trochę
zmęczona.
Katarina zadrżała, przypominając sobie, co jej powiedział przed
wyjazdem Viktor Emanuel.
- Uważaj na Elisabeth. Jest nienaturalnie zmęczona, powinien ją
zobaczyć lekarz i gruntownie zbadać.
Katarina przytoczyła w odpowiedzi wszelkie możliwe psycho-
logiczne argumenty: To z powodu przeprowadzki, nowe środowisko,
rezygnacja z pracy. I niepokój o dziecko...
- Bzdura. Elisabeth jest stabilna psychicznie. Założę się, że jest coś
nie tak z jej zdrowiem.
Mówił to poważnie.
Katarina zrobiła ciasto i pojechała do sklepu po łososia, krewetki i
śmietanę. Zajrzała do ośrodka opieki nad matką i spotkała siostrę
Birgittę.
- Czy coś się dzieje?
- Nie, nie, chciałam tylko spytać, do którego lekarza masz
największe zaufanie. Widzisz, martwię się o mamę.
I powiedziała Birgitcie o nienaturalnym zmęczeniu Elisabeth.
- Zapiszę ją do doktora Roberta Gillego i zadzwonię - obiecała
Birgitta.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]