[ Pobierz całość w formacie PDF ]

trochę czasu.
 Pieczemy?  Chciałam odwrócić ich uwagę od jutrzejszej
nocy.
 Nie  zaprzeczyła Kayla.  Czekamy, aż stwardnieją. 
Dotknęła jednego ciastka czubkiem palca.  Pięć, dziesięć minut.
 To dlatego je lubimy  dodała Lindsey.  Są szybkie i łatwe.
 Powinnyśmy były zapraszać cię częściej  szepnęła
Brittany.
Przeżyła swoją pierwszą pełnię sama. Chociaż nie byłam w
stanie wyczuć jej emocji, byłam pewna, że bardzo się bała.
Rozczarowania, kiedy księżyc nadszedł, odszedł, a ona pozostała
sobą. Chyba bardziej niż ktokolwiek inny rozumiała, co się we
mnie dzieje.
 Proszę.  Położyła na talerzyk parę ciastek.  Zanieś je
Danielowi.
I zostań z nim parę minut sam na sam w pokoju. Tego już nie
powiedziała na głos. Czułam, że znów się rumienię. Chyba nigdy
wcześniej nie czerwieniłam się tak często jak teraz.
 Dzięki.  Wzięłam talerz.  I dzięki, że pomogłyście mi przy
ciastkach.
 Jutro wieczorem wszystko się uda.  Kayla poklepała mnie
po ramieniu.
Ale ja miałam wątpliwości. Czasami trudno było mi
zrozumieć samą siebie.
Posłałam im odważny uśmiech i wyszłam z kuchni.
Większość czasu, który z nimi spędziłam, upłynął miło. Nie
miałabym nic przeciwko temu, żeby znowu się z nimi spotkać.
Poszłam pewnie przez korytarz. Minęłam stoły z bibelotami,
które miały kilkaset lat i były dziełami innego czasu. Na ścianie
wisiały portrety naszych przodków. Posiadłość przypominała
bardziej muzeum niż dom.
Kiedy wchodziłam po schodach, serce zaczęło mi mocniej
bić. Spociły mi się dłonie. Chociaż nie mogłam się doczekać
spotkania z Danielem, nie mogłam też znieść myśli, że cierpi. Ale
lepiej było, żeby się teraz nie przemieniał, bo Kosiarz był w
pobliżu. Nie mieliśmy tu nawet aspiryny. Kilku
Zmiennokształtnych było pediatrami. Przyjeżdżali tu w czasie
zimowego i wiosennego przesilenia, gdyby coś się stało któremuś
z dzieci. Ale kiedy przeżywaliśmy pełnię, nie było potrzeby, żeby
korzystać z ich usług.
Przeszłam korytarzem, który prowadził do pokoju Daniela.
Zapukałam lekko do drzwi.
 Daniel?
Nie odpowiedział. Pomyślałam, że może śpi. Nie sądziłam, że
chciał mnie zignorować. Powiedział, że nie wini mnie za to, co się
stało.
Zapukałam trochę mocniej.
 Daniel?
Znowu żadnej reakcji. Przyłożyłam ucho do drzwi. Nie
słyszałam żadnych ruchów. A jeżeli wykrwawił się na śmierć?
Czyżby rana była aż tak poważna? Nie sądziłam. Ale co ja
wiedziałam o ranach?
Nie, pewnie po prostu mocno śpi. Czy mam mu
przeszkadzać? Nie musiałam go budzić. Mogłam zostawić ciastka
na stoliku przy łóżku, żeby je zobaczył, kiedy się obudzi.
Dłonią drżącą z wyczekiwania otworzyłam drzwi i zajrzałam
do środka.
Aóżko było puste. Nie było go.
Rozdział 14
Otworzyłam się na emocje innych. Szukałam chłopaków.
Pomyślałam, że dołączył do nich, żeby omówić strategię walki.
Emocje zaczęły się przeze mnie przelewać. Mnóstwo odczuć
związanych z testosteronem: odwaga, wyzwanie. A potem
zamieniły się w radość, przyjemność, pożądanie. Najwidoczniej
dołączyły do nich dziewczyny.
Znalazłam ich w pokoju do gier, który znajdował się w
pobliżu sali telewizyjnej. Ale kiedy weszłam, nie zobaczyłam
Daniela.
 Nie chciał ciastek?  spytała Brittany.
Dotarł do mnie jej głos. Nie zorientowałam się, że zauważyli,
iż wchodzę.
 Nie ma go.
Poczułam, jak przeszywa mnie niepokój.
 Dokąd mógł pójść?  spytał Seth.
 Cóż, nie byłoby jej tu, gdyby wiedziała  stwierdziła
Brittany.
 Musimy go poszukać  oznajmił Lucas.
 Albo nie.  Zareagowałam pospiesznie.  Może po prostu
chciał pobyć sam, pielęgnować rany...  Jeszcze kiedy to mówiłam,
dotarło do mnie, że właśnie dlatego zniknął. Tylko że musiał się
przemienić, żeby to zrobić.
 Cholera  warknął Lucas, jakby i jego olśniła ta sama myśl.
 Wyczuwasz, że jest w niebezpieczeństwie?
 Jego emocje do mnie nie docierają.  Nie mówiłam im tego?
 Dlaczego?  spytał Connor.
 Nie wiem.  Pokręciłam głową.
 Jest powód, żeby się martwić?  spytała Kayla.
 Nie  odpowiedział Lucas.  Na razie nie. Po prostu musimy
go znalezć. Rozdzielcie się, szukajcie w środku i na zewnątrz.
Kiedy wyszli, odstawiłam talerz na stół i zaczęłam własne
śledztwo.
Byłam pewna, że nie ma go na zewnątrz. Podejrzewał, że
będziemy go tam szukać. Nie przemienił się u siebie w pokoju, bo
na pewno chciał to zrobić w miejscu, gdzie nikt go nie nakryje.
Może w jakimś miejscu z zamkiem? Może nawet w takim, gdzie
nikt nie zagląda?
Zawsze, kiedy chciałam całkowitego odosobnienia, szłam do
mojego czytelniczego zakątka. Daniel pewnie nie znał wszystkich
zakamarków w domu.
Na pewno znał jednak miejsce, które pokazali nam Starsi. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • nadbugiem.xlx.pl
  • img
    \