[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wnuczka! I nie dostrzegłam głęboko ukrytego pod starannie kaligrafowanymi literami wołania o pomoc przerażonej dziewczynki. Czy ona
mi to wybaczy?
Kara wstała, podeszła do starszej kobiety i siadając obok, otoczyła ją ramieniem.
Kasia odziedziczyła dumę po babce i ojcu. Młodość jest bezkompromisowa. To pani musi zrobić pierwszy krok.
Młody asystent premiera podążał chyżo długimi korytarzami kancelarii, przystając z rzadka i niecierpliwie spoglądając na drepczącego
za nim z wysiłkiem staruszka. Zatrzymali się u podnóża szerokich schodów. Asystent zerknął na zegarek, a potem popatrzył wymownie na
oddychającego ciężko mężczyznę. Po chwili ruszyli w górę i stanęli przed ciemnymi drzwiami. Weszli do sekretariatu. Jasnowłosa kobieta
za biurkiem odpowiedziała na uprzejme powitanie staruszka i z przepraszającym uśmiechem powiedziała:
Zapraszam obok, do gabineciku. Pan premier jeszcze rozmawia z gościem, proszę poczekać. Może się pan czegoś napije?
Odrobinę wody, jeśli pani pozwoli, wezmę lekarstwo, trochę wyczerpała mnie podróż do Warszawy.
Antoni Grubocki wszedł do niewielkiego pokoiku i rozejrzał się z zaciekawieniem. Mała kanapka, dwa fotele, niski stolik i włączony, ale
bez dzwięku, telewizor. Na ścianach wisiało kilka średniej klasy pejzaży w bogatych, złoconych ramach i Grubockiemu przemknęło przez
myśl, że dla osoby dobierającej obrazy ważniejsza była kosztowna oprawa niż ubogie ze względu na warsztat i przesłanie malowidła.
Ostrożnie usiadł na skraju kanapki, zapadając się natychmiast w poduszkach niewygodnego mebla. Uchyliły się drzwi i weszła kelnerka
niosąca na małej tacy butelkę wody i szklankę z kilkoma kostkami lodu. Staruszek podziękował, gdy nalała wodę, wyjął z kieszeni małą
fiolkę. Odliczył kilka kropel do szklanki i poczekał, aż lód się trochę rozpuści, po czym wypił lekarstwo, błogosławiąc jego szybkie
działanie. Grube drzwi oddzielające go od sekretariatu premiera nie przepuszczały dzwięku, mimo to zerkał co chwila w ich kierunku, nie
mogąc znieść przedłużającego się oczekiwania. Stojący zegar tykał monotonnie i Grubocki cofnął się myślami w przeszłość&
Wnuk dzielnie zniósł śmierć rodziców. W ciągu pół roku najpierw stracił ojca, potem matkę, która od dnia pogrzebu uwielbianego
męża nikła w oczach i wkrótce za nim podążyła. Mały nie chciał rozmyślać o tej stracie, chciał pamiętać tylko szczęśliwe chwile, których
był świadkiem i uczestnikiem. Atmosfera miłości, tolerancji, wzajemnego szacunku, jakim darzyli się rodzice, powaga, z jaką traktowali
jego dziecięce lęki i wątpliwości, pozwoliła mu zachować na zawsze obraz szczęśliwego dzieciństwa i nigdy nie dała zwątpić w uczucie,
jakim go darzyli, choć czasami się buntował i przeklinał los, który mu ich odebrał.
Pan Antoni wychowywał wnuka, starając się choć w części wypełnić tę bolesną pustkę, jaka powstała po śmierci syna i jego żony.
Patrzył z dumą, jak Jurek wyrasta na poważnego, odpowiedzialnego młodzieńca i jak w pełni przejmuje zasady, którym starszy pan przez
całe swoje życie nigdy się nie sprzeniewierzył uczciwość, lojalność, honor i głębokie przywiązanie do kraju, w którym się urodził, przez
niektórych określane wytartym od nadmiernego użycia słowem patriotyzm . Wiedział, że Jurek wybrał trudną drogę, i choć drżał o niego
każdego dnia, rozumiał doskonale, iż nie może się temu sprzeciwiać, bo co miałby odpowiedzieć wnukowi, gdyby ten go zapytał:
Dziadku, jak się ma twój sprzeciw do tego, co mi wpajałeś od dzieciństwa? Czy zyskałbym twój szacunek, odrzucając wszystkie wartości
tak cenne dla ciebie? Twoje wybory były znacznie trudniejsze, ale zawsze wiedziałeś, jak postąpić, by nikt nie zarzucił ci tchórzostwa czy
zdrady ideałów. Tak mnie wychowałeś i musisz to zaakceptować .
I akceptował, nie okazując irracjonalnego niepokoju, jaki w nim tkwił, i nerwowego oczekiwania na zderzenie idealizmu wnuka z
twardą rzeczywistością.
Tamtego dnia, gdy tylko otworzył drzwi i spojrzał na poszarzałą, ściągniętą gniewem i bezsilną furią twarz Jurka, natychmiast
zrozumiał, że moment, którego tak się obawiał, właśnie nadszedł.
Wiedziałeś, że to nastąpi? Dziękuję, że mnie nie powstrzymywałeś.
Antoni w milczeniu uściskał wnuka. Usiedli naprzeciwko siebie w małym gabinecie i Grubocki podał dziadkowi dużą kopertę.
Schowaj to. Gdyby mi się coś stało albo kiedy cię o to poproszę, przeczytaj. I zrób to, co należy.
Wstał, pochylił się nad ręką dziadka i składając na niej pełen szacunku pocałunek, wyszeptał:
Dziękuję ci za wszystko. %7łegnaj.
Starszy pan patrzył bezsilnie, jak wnuk wychodzi z pokoju. Podniósł rękę i kreśląc znak krzyża w powietrzu, błogosławił młodego
mężczyznę, w którym widział siebie sprzed wielu, wielu lat&
Drzwi skrzypnęły cicho.
Pan premier prosi.
Grubocki z trudem się podniósł i podążył za sekretarką. Uchyliła przed nim podwójne, obite dzwiękochłonnym materiałem drzwi i
Antoni stanął w progu dużego gabinetu, gdzie za ciemnym biurkiem z wielkim blatem siedział premier. Ten uniósł się i gestem zaprosił,
by spoczął w stojącym naprzeciw fotelu.
Ojciec wiele mi o panu opowiadał. Uratował mu pan życie. Twierdzi, że nigdy nie spłaci tego długu.
Pana ojciec, panie premierze, zrobiłby to samo na moim miejscu. To odważny i prawy człowiek, niejednokrotnie podziwiałem jego
męstwo i poświęcenie. Był jednym z moich najwaleczniejszych żołnierzy.
Prosił mnie, bym pana wysłuchał. Nalegał, by nastąpiło to jak najszybciej. Widzi pan premier zawahał się przez chwilę odkąd
stałem się politykiem znaczącym w życiu publicznym, ojciec nigdy mnie o nic nie poprosił. Gdy zostałem premierem, różni ludzie udzielali
mi rad, prosili o wsparcie, załatwienie jakiejś sprawy, wysłuchanie kogoś. On nigdy. Tym bardziej jestem zobowiązany panu pomóc.
Panie premierze wzruszony Grubocki z trudem dobierał słowa mój jedyny wnuk, którego wychowywałem od dzieciństwa, został
aresztowany. Jest prokuratorem. Zarzucono mu straszne rzeczy: handel narkotykami, łapówkarstwo, wykorzystywanie stanowiska dla
niecnych celów. Znam mojego wnuka i wiem, że jest uczciwym, praworządnym i dobrym człowiekiem, wykonującym swoją pracę z pasją
i zaangażowaniem. To, co znalazłem w tej kopercie, tylko utwierdziło mnie w przekonaniu, iż jest niewinny, że go niesłusznie oskarżono.
Nie mogąc dalej mówić, podniósł się i podał premierowi dużą kopertę.
Tam jest wszystko, sam się pan przekona. Proszę o pomoc, Jurek to jedyny sens mojego życia!
Premier otworzył kopertę, wyjął plik kartek i zaczął je powoli przeglądać. Nic nie widział, bo próżność nie pozwalała mu nosić okularów
w obecności innych, ale udawał zainteresowanie, myśląc sobie, że potem spokojnie to wszystko przeczyta.
Tak, tak mruczał pod nosem to bardzo ciekawe.
Grubocki patrzył na niego z rozpaczą i nadzieją.
Po chwili premier wstał.
Obiecuję zrobić wszystko, co w mojej mocy. Proszę się nie martwić i cierpliwie czekać. Wnuk wróci.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]