[ Pobierz całość w formacie PDF ]
uczestników delikatnie zwracał im uwagę, by się przenieśli na jakiś blog sportowy i dali innym
szansę wypowiedzi. Teraz nieco niżej na stronie Scott znalazł post od 2boys umieszczony pózniej
tego dnia.
Wtorek, 5 kwietnia, 16.33.
@flight nie jestem pewien, czy ja też bym umiał, do diabła, żałuję połowy czasu
spędzanego z chłopcami, a jestem z nimi związany krwią i prawem. gdyby nie ulga podatkowa, jaką
mam dzięki nim, przysięgam, chyba próbowałbym się ich pozbyć.
@motor najpierw najważniejsze: słyszałeś o tych dwóch rakietach, jakie pettitte wysłał
w pierwszych dwóch rundach wczoraj wieczorem? gość jest niesamowity, tegoroczne rozgrywki
będą należały do yankees, ja ci to mówię. tak, a najważniejszy jest Mały, to jasne. wiesz, że cię
podziwiam, już to mówiłem. i jestem ciekawy, tak jak inni, jak sobie radzisz.
Scott na moment znieruchomiał nad klawiaturą, zbierając myśli, a potem napisał:
Wtorek, 5 kwietnia, 18.53.
@SoVeryWicked Raczej tak się powinnaś nazywać za to, że akurat teraz wprowadziłaś
ten temat! %7łartowałem, temat jest całkiem dobry i wiem, że inni forumowicze są/bywali
w podobnej sytuacji i mogą chcieć o tym porozmawiać. Sekundę przed tym, jak się zalogowałem,
słuchałem, jak Mały Człowiek sylabizuje nad książką, i myślałem o tym, jak bardzo mi będzie tego
brakowało w tle podczas sprawdzania wypracowań, rozpisywania meczów czy czatowania z Wami.
Nie mogę uwierzyć, że zostało mi tylko 5 dni z jego szeptanym, dukanym czytaniem.
Odpowiadając na Twoje pytanie: nie myślę o tym w kategoriach, co w niego
zainwestowałem i mi się nie zwróci. Myślę, co on mi dawał przez ten rok i jak ciężko będzie żyć
bez tego. Próbuję być zadowolony z tego, co nas czeka on wróci do swojej prawdziwej mamy,
a mnie urodzi się dziecko.
Jednak nie idzie mi aż tak dobrze to skupianie się na pozytywach, co żona z pewnością
może poświadczyć. Powiedziano mi, że w moim zachowaniu za bardzo widać człowieka, który ma
stracić dziecko, a za mało człowieka, który czeka na narodziny dziecka.
@LaksMom Jesteś dla mnie wirtualną siostrą, a siostry nigdy nie miałem. Chyba nie masz
pojęcia, że Twoje poranne wpisy bardzo mi pomagają i będę na nie liczył w nadchodzących
tygodniach (no, teraz już masz pojęcie).
@boys Napisz, jak będziesz miał do przekazania coś inteligentnego. Yankees są
skończeni. Tigers górą!
Kliknął w przycisk Wyślij i obejrzał się na Curtisa. Słuchał.
Mo& żesz u& siąść na tym sto& liku.
Muzyka dla uszu. Wylogował się z forum i zamknął laptop.
Mały, przeczytaj to zdanie jeszcze raz. Pewnie miało być stołku , nie stoliku . Siadł
na kanapie przy Curtisie, który natychmiast przysunął się i przywarł do jego boku.
Możesz u& siąść na tym stołku.
Super. Co powiesz na kolejne pięć stron, a potem trochę matematyki?
Kolejne pięć? Już przeczytałem pięć stron. Laurie powiedziała, że mam przeczytać tylko
pięć. Możemy nie mieć czasu na rzucanie, jak przeczytam całe dziesięć.
Cóż, jeśli pięć jest dobre, to dziesięć jest doskonałe. A ty chcesz być doskonały, prawda?
Curtis fuknął.
Dobrze. Ale tylko dwie strony matmy będą doskonałe, okej? Więcej będzie według mnie
nie za bardzo doskonałe.
Scott się roześmiał.
Jasne, dwie strony matmy będą doskonałe.
Potrójna tortura ćwiczenie w czytaniu, liczenie i prysznic zajęła zbyt dużo czasu, żeby
go wystarczyło jeszcze na rzucanie do kosza. Curtis w swoim pokoju wzdychał ciężko, wkładając
piżamę.
Mówiłem ci, że powinno być pięć stron. Z przesadnym żalem popatrzył na plakaty
z koszykarzami, a potem na pokojowy kosz zawieszony obok szafy. Wreszcie zwrócił smutne oczy
na Scotta, który stał w drzwiach i starał się ukryć rozbawienie melodramatyczną mimiką
opanowaną przez chłopca do perfekcji.
Przeszedł przez pokój, wziął z półki pod oknem mocno przechodzony egzemplarz Stuarta
Malutkiego, usiadł na łóżku i wyciągnął przed siebie długie nogi. Poklepał miejsce obok.
Może przeczytamy dziś dodatkowy rozdział o naszej myszce? Czy może wolisz tracić
czas na dąsy? Bo jeśli wolisz, to obaj możemy się podąsać. Wysunął dolną wargę, przedrzezniając
chłopca.
Curtis próbował zachować chmurną minę, ale nie zdołał, bo usta same mu się wygięły
w uśmiechu.
Super, Stuart!
Kiedy już się usadowił na posłaniu, Scott udał, że ogląda okładkę, by zyskać dodatkową
chwilę i nacieszyć się wspólnym milczeniem, dotykiem ciepłego małego ciałka u boku, naciskiem
drobnej rączki spoczywającej na jego nodze. Curtis nie próbował przerwać tego momentu ciszy,
więc Scott oparł brodę na jego głowie i wolno rozejrzał się po pokoju.
To był typowy pokój małego chłopca, ze sportowymi plakatami na ścianach, zbiorem
samochodzików wyścigowych, klockami Lego i żołnierzykami rozsypanymi po podłodze. Dwa
przewrócone gumowe dinozaury leżały na dywanie ze wzorem planu miasta. Tego ranka Scott
i Laurie słuchali ze swego pokoju, jak dinozaury szturmują kolejne dzielnice. Brutalnie rozprawiły
się z okupantami z klocków, wyrzucając ich poza dywan, pod półkę z książkami. Kilku wylądowało
aż pod otwartą szafą, w której widać było przepełniony kosz na brudy i niedbale zawieszone
ubrania. Oddział żołnierzy najwidoczniej próbował bronić miasta, ale przegrał; zielone nogawki
wystawały spod jednego dinozaura, a między książkami na półce Scott zauważył kilku dezerterów.
Niecierpliwe poruszenie u boku podpowiedziało mu, że pora zacząć czytanie. Otworzył
książkę i wyjął pogniecione zdjęcie, które zaznaczało, gdzie skończyli czytać wczoraj wieczorem.
Zdjęcie przedstawiało Scotta z Curtisem przytulonych do siebie na łóżku, tak jak w tym momencie;
chłopiec trzymał w ręce wówczas nowego Stuarta Malutkiego. To była pierwsza noc Curtisa w ich
domu i Laurie zrobiła mnóstwo zdjęć, by je wysłać e-mailem do LaDanii i Braya, pokazać im, że
malec ma się dobrze w swoim nowym czasowym miejscu zamieszkania. Curtis poprosił o odbitkę
i od tej pory służyła im jako zakładka.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]