[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Nie przypominam sobie, żebym spotkał się z twoim imieniem w świętych księgach.
Uśmiechnąłem się.
 Jak na człowieka jestem stary, jak na diabła  młody, i to bardzo. Proszę się nie martwić, jeszcze pan
o mnie usłyszy. Nie mam zamiaru pozostać anonimowy.
Ksefon prychnął, ale ani ja, ani ojciec Fiodor nie zareagowaliśmy.
128 Rozdział 3.
 Pycha, Ezergilu, to straszny grzech.
 O, naprawdę, po co te komplementy? Aż się speszyłem. . . Ja tylko staram się odpowiadać wysokiej
randze diabła.
Kapłan prychnął, odchylił się na oparcie kanapy i zerknął na Ksefona.
 Jesteś zupełnie inny, niż myślałem.
 Owszem, mnie również zdumiał wspaniały wykład pańskiego przyjaciela Ksefona.
 Podsłuchiwałeś?!  zdenerwował się Ksefon.
 Oczywiście.
 O, czekaj ty!
 Czekam, czekam.
 Dość.  Wiktor Nikołajewicz niespodziewanie zerwał się z miejsca i ruszył w moją stronę.  Nie interesują
mnie wasze porachunki! Interesuje mnie tylko mój syn! Diable, jak cię tam. . .
  Jak cię tam brzmi całkiem niezle. Ale ja pańskie imię zapamiętałem, Wiktorze Nikołajewiczu.
Nienaszew spurpurowiał, widać nie przywykł, żeby diabeł zwracał mu uwagę. Hm, no tak, pewnie nie
miał zbyt wielu okazji, by do tego przywyknąć. . .
 Dobrze, niech będzie Ezergil! Chcę odzyskać mojego syna. . .
 Miał pan na to dwanaście lat.
 Tak, wiem, niech to diabli wezmą!
 Wezmą na pewno.
 Aa. . .  Wiktor Nikołajewicz popatrzył na mnie stropiony. Cały jego zapał zniknął.  Czego ty chcesz?
Tylko powiedz! Chcesz, to wez moją duszę zamiast Aloszy!
 Dziękuję, ale nie. Pańska dusza i tak należy do mnie. Niech pan sobie przypomni żonę, którą pan zamor-
dował.
 Nie. . .  jęknął Nienaszew, zasłaniając twarz, ale ja byłem bezlitosny.
 Niech pan sobie przypomni, jak katował pan syna w pijanym widzie!
Wstałem. Właściwie byłem najniższy z całego towarzystwa, ale myślę, że teraz wydawałam się wszystkim
bardzo wysoki. Moje oczy płonęły mrocznym ogniem. . . W ogrodzie wszyscy ujrzeli anioła w pełnym blasku,
teraz mogli zobaczyć diabła. W pokoju powiało chłodem, mówiłem, a moje słowa ciągnęły się jak dziegieć
w gęstym powietrzu.
 Niech pan sobie przypomni, co było po pogrzebie! Niech pan sobie przypomni, jak nie wpuścił syna do
domu, dlatego że, rzekomo, za pózno wrócił, a w rzeczywistości po prostu bał się pan spojrzeć mu w oczy! Wie-
dział pan, że on zdaje sobie sprawę, dlaczego zmarła pańska żona! Niech pan sobie przypomni, jak karał pan
syna za kradzież pieniędzy. Za kradzież, której nie było! Przepijał pan pieniądze, a potem oskarżał dziecko!
 On ukradł. . . wtedy. . .
 Próbuje się pan usprawiedliwiać? Przede mną? Szkoda zachodu. Ludzie nie lubią diabłów i teraz już
wiem, dlaczego. Ponieważ jesteśmy sędziami i katami, i na domiar złego nie można nas przekupić. Nie można
nas ugłaskać. Wymierzamy sprawiedliwą karę i żaden adwokat nie może wnieść apelacji. Sam wydał pan na
siebie wyrok. W tym życiu pozbawił się pan wszystkiego: ukochanej żony, syna i pracy. Od teraz pańskie życie
to bramy i śmietniki. Odwrócił się pan od ludzi i teraz ich pogarda będzie pańskim jedynym towarzyszem.
I tak aż do śmierci. . . A po śmierci znów się spotkamy, obiecuję to panu. I wtedy usłyszy pan ostateczny wyrok,
w oparciu o całe pańskie życie.
 Diable  powiedział poważnie, a nawet nieco uroczyście ojciec Fiodor.  Nie masz prawa determinować
życia ludzi na ziemi. Nie możesz zaprzeczyć istnienia wolnej woli. I nie ty będziesz jego sędzią, tutaj. Tam tak,
ale nie tutaj.
Uśmiechnąłem się do kapłana samymi wargami.
 Zgadza się. Ale czy sądzi pan, że spotka go inny los niż ten, który mu przepowiedziałem? Tak pan
w niego wierzy?
Kapłan wstał.
 Wierzę!  powiedział twardo.
Otaczająca mnie ciemność drgnęła. Skłoniłem głowę.
 Pan wierzy, ale on nie. Po co on panu? Niech go pan zostawi!
 Każdy człowiek sam wybiera sobie swój los.
 On już wybrał.
 Dopóki człowiek oddycha, dopóty wszystko może się jeszcze zmienić.
Udałem, że się zastanawiam.
 To prawda. Ja nie dybię na duszę tego człowieka. Jego los należy do niego.
 A jego syn? [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • nadbugiem.xlx.pl
  • img
    \