[ Pobierz całość w formacie PDF ]
łazienki, by odbyć wieczorne zabiegi, zakończone starannym płukaniem i
czyszczeniem zębów.
Jednakże jej myśli przez cały czas krążyły wokół Dylana. Czy wciąż
trzymają go na posterunku? Jak długo zamierzają go przesłuchiwać? Czy
nie mogą zostawić go w spokoju? Nieszczęśnika, który w tragicznych
okolicznościach stracił ojca?
Przypomniały jej się wydarzenia związane ze zgonem jej własnego
ojca, który kilka lat temu zmarł nagle na atak serca. Czy Dylan przeżywa
to samo, co ona wtedy przeżywała? Utrata rodziców jest z pewnością
jednym z najtrudniejszych momentów w życiu każdego człowieka. A dla
Dylana musi to być moment szczególnie tragiczny, ponieważ przez tyle
lat nie utrzymywał kontaktu z ojcem. I nigdy już utraconych lat nie
odzyska. Jak to dobrze, że ona zdążyła się pogodzić ze swoim ojcem na
długo przed jego śmiercią!
Zebrała z łóżka naręcze ozdobnych poduszek i rzuciła je na stojący
obok, obity adamaszkiem wypoczynkowy fotel. Następnie odwinęła
puchową kołdrę koloru lawendy, spod której wyłoniła się wytworna
pościel barwy starego złota. Aoże z baldachimem, wspartym na czterech
Anula & pona
ous
l
a
d
an
sc
smukłych, misternie rzezbionych kolumienkach, stanowiło główny akcent
jej skądinąd skromnie umeblowanej sypialni. Ułożywszy się w łóżku,
nacisnęła przycisk gaszący wszystkie światła i przymknęła oczy. Lecz w
jej głowie wciąż kłębiły się niespokojne myśli.
Jutro rano powinna do niego zadzwonić. Złoży mu wyrazy
współczucia i zaoferuje pomoc w organizacji pogrzebu. Kiedy zmarł jej
ojciec, wszystkie sprawy związane z pochówkiem spadły wyłącznie na jej
głowę. Miała wprawdzie na swoje usługi iluś tam prawników i
wspólników ojca, gotowych na pierwsze zawołanie spełnić każde jej
życzenie, lecz była pozbawiona jakiegokolwiek duchowego wsparcia.
Matka tak się przejęła śmiercią byłego męża, że lekarze przez wiele
dni musieli jej aplikować środki uspakajające. Podczas nabożeństwa
siedziała w kościele w stanie otępienia. Zaś macocha Maddie popadła w
taką rozpacz, iż wszystkie praktyczne sprawy z ochotą scedowała na
pasierbicÄ™.
Maddie raz po raz przewracała się na łóżku, usiłując zasnąć. Sen
jednak nie przychodził. Poprawiała poduszki, kładła się na lewym, to
znów prawym boku, ale nic nie pomagało. Spróbuj liczyć barany! Staraj
się o niczym nie myśleć! Akurat!
Mijały bezsenne minuty, kwadranse, potem godziny. Maddie
zwinęła się w kłębek, tuląc do łona wielką poduszkę. Ani na chwilę nie
opuszczała ją myśl o Dylanie. Nagle wyprostowała się i usiadła, zerkając
na stojący na nocnym stoliku zegar świetlny. Wpół do trzeciej nad ranem!
Do diabła z godziną! Wstań i zrób to, co dyktuje ci serce! Zapaliwszy
boczną lampkę, zerwała się z łóżka i pobiegła do garderoby. W naj-
wyższym pośpiechu, jakby się paliło, wciągnęła dżinsy, żółtą bluzkę i
Anula & pona
ous
l
a
d
an
sc
skórzane mokasyny.
Po dziesięciu minutach jechała samochodem przez uśpione Mission
Creek, typowo południowo-zachodnie, historyczne miasto średniej
wielkości. Minęła bank, pocztę, bibliotekę, gmach sądu. Tu zwolniła, by
po chwili skręcić w Royal Avenue, szukając numeru tysiąc dziesięć. Oto
on! Otoczony stuletnimi drzewami Å‚adny stylowy dom z lat dwudziestych
ubiegłego wieku, otoczony białym parkanem. Maddie zaparkowała
samochód za czarnym porsche i już po chwili wchodziła na schody
prowadzące do drzwi wejściowych.
Niech mu się nie wydaje, że pozwolę odesłać się do domu,
powiedziała do siebie, energicznym ruchem naciskając guzik dzwonka.
ROZDZIAA SZÓSTY
Dylan przystanął na podeście schodów, zachodząc w głowę, kto u
licha ośmiela się dzwonić o tej porze do drzwi. Z posterunku policji, który
opuścił niecałe pół godziny temu, wrócił prosto do domu. Do domu?
Dziwne, jak łatwo po tylu latach poczuł się w domu ojca jak u siebie.
Może powrócił do stanu dziecięctwa, by tak jak niegdyś, w czterech
ścianach rodzinnego domu odzyskać poczucie bezpieczeństwa i znalezć
oparcie przeciwko światu, który nieoczekiwanie stanął na głowie.
Schodząc po schodach, wsuwał na powrót w spodnie poły
smokingowej koszuli. Nieoczekiwany gość ma nader dziwne poczucie
czasu. A może prowadzący śledztwo inspektor doszedł do wniosku, że
dysponuje wystarczającymi poszlakami i kazał go aresztować?
Przez cienką firankę na szybie wejściowych drzwi ujrzał zarys
Anula & pona
ous
l
a
d
an
sc
postaci. Była to niewątpliwie postać kobieca. Dylanowi ścisnął się
żołądek. Czy możliwe, żeby to była ona? Czy naprawdę Maddie
zdecydowała się złożyć mu wizytę o - Dylan zerknął na zegarek - trzeciej
nad ranem?
Otworzył drzwi. Maddie obdarzyła go pełnym troski spojrzeniem.
Miał wrażenie, że w jej oczach czai się cień prośby.
- Czy mogę wejść? - zapytała.
Odstąpił w bok, ruchem ręki zapraszając ją do holu. Maddie
przestąpiła próg i zatrzymała się, czekając, aż zamknie drzwi.
- Nie ma co, nocny marek z ciebie - zauważył Dylan.
- Pomyślałam sobie, że nie powinieneś być sam - powiedziała. -
Wiem z doświadczenia, że w takiej sytuacji dobrze jest mieć przy sobie
przyjaznÄ… duszÄ™.
- Jestem przyzwyczajony do samotności - odparł. - Zawsze miałem
naturę samotnika. Od najwcześniejszych lat. Powinnaś o tym pamiętać.
Maddie pokiwała głową.
- Nawet samotnikowi przydaje siÄ™ czasem przyjaciel.
- I po to przyszłaś? %7łeby zaoferować mi swoją przyjazń?
- Przyjazń, wyrazy współczucia, herbatę, życzliwość.
Czegokolwiek ci trzeba.
- W tej chwili najbardziej potrzebuję drinka. - Wskazał jej gestem
drogę do kuchni. - Przyłączysz się? Tata miał gdzieś schowaną butelkę
whisky dla gości. Chyba w kredensie, jeśli dobrze pamiętam. Sam prawie
nie pił. Powiedzenie trzezwy jak sędzia" pasowało do niego jak ulał. -
Przy ostatnich słowach ze wzruszenia załamał mu się głos.
Wyciągnęła do niego rękę, lecz Dylan szybko odsunął się na
Anula & pona
ous
l
a
d
an
sc
bezpieczną odległość i ruszył do kuchni. Podążyła za nim. Nie zwracając
na nią uwagi, zabrał się do przeszukiwania kredensu. Znalazł na koniec
[ Pobierz całość w formacie PDF ]