[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Tak. Dziś rano usiłowano mnie przejechać przed reakcją Timesa .
- Aha, więc tak. Uwiodłeś cudzą narzeczoną. Times opublikował
wiadomość o twoich zaręczynach z hinduską księżniczką, potem podałeś narkotyk
pokojówce i zamknąłeś się w sypialni z kobietą, która tobą gardzi. Królowa byłaby
zachwycona, gdyby się dowiedziała, jak zachowują się jej oficerowie, kiedy nie są na
służbie.
- Nie gardzisz mną powiedział z przekonaniem Jeremy.
- Nie? - Maggie uniosła brwi. Nie pomyślałeś o mnie przez pięć lat, zaręczyłeś
się z hinduską księżniczką, zaatakowałeś mojego narzeczonego, zabrałeś mi
dziewictwo i podałeś narkotyk mojej pokojówce. Tak, Jeremy, gardzę tobą.
- Nie zabrałem ci dziewictwa - podkreślił Jeremy. Sama mi je oddałaś.
- Mogłeś odmówić - Maggie patrzyła na niego z wściekłością.
- Ja? - roześmiał się Jeremy. - Odmówić propozycji pięknej kobiety?
- Wynoś się. I to już. Maggie wskazała mu drzwi, tupiąc bosą stopą.
- Ależ, panno Herbert! - zawołał rozradowany nagle Jeremy. - Pani jest
zazdrosna.
- Ha! - prychnęła Maggie, słysząc tę oburzającą sugestię. Wcale nie!
- Ależ tak - powiedział Jeremy. W blasku padającego z kominka ognia jego
białe zęby zalśniły w uśmiechu, kiedy zbliżył się do Maggie i ujął ją pod brodę. - Tak
- powiedział, patrząc na nią uszczęśliwionym wzrokiem. - Jesteś wyraznie zazdrosna.
Ale dlaczego, Mags? Chyba nie myślisz, że coś się mogło wydarzyć pomiędzy mną a
twoją przyjaciółką, panną Jacquard? Myślę, że dałem ci wyraznie do zrozumienia, że
jesteś jedyną kobietą, na której mi zależy.
Maggie oswobodziła się z jego rąk. Bliskość Jeremy'ego pozbawiała ją tchu, a
do tego miała na sobie ciasno zasznurowany gorset.
- To ty byłeś z Berangere? A ty i księżniczka nie... Jeremy potrząsnął głową;
uśmiech zniknął mu z twarzy.
- Jezu Chryste, Mags, za kogo ty mnie uważasz? Czy nie słyszałaś, co
mówiłem? Dla mnie istnieje tylko jedna dziewczyna i ty nią jesteś, chociaż nie
raczysz tego zauważyć. Jeśli musisz wiedzieć, to spędziłem cały wieczór, słuchając,
jak Berangere mówiła o tobie. - Jeremy odgarnął Maggie włosy z policzka. - Ona
bardziej dba o ciebie niż ty sama.
Och, Boże. Co też Berangere mogła mu naopowiadać? Była taką gadułą,
lubiła powtarzać wszystkie historie. Nie można było jej powierzyć żadnego sekretu.
- Co chcesz przez to powiedzieć? - broniła się Maggie.
- Tylko to, że panna Jacquard zgadza się z moim zdaniem - powiedział
Jeremy.
Spoczywająca na policzku Maggie ręka przesunęła się teraz na jej ramię.
Maggie z trudem powstrzymała drżenie. Nie miała jednak władzy nad swoimi
piersiami, których stwardniałe brodawki przebijały teraz koronkę jej gorsetu. Modliła
się, aby Jeremy tego nie zauważył.
- Na jaki temat się z tobą zgadza? spytała, aby odwrócić jego uwagę.
- %7łe popełnisz głupstwo - powiedział uwodzicielskim tonem, nie przestając
pieścić jej ramion - jeśli wyjdziesz za mąż za Augustina.
- A czy Berangere wie - spytała Maggie, której zaschło w ustach z
przerażenia, co będzie, kiedy Jeremy zauważy, jak jej piersi reagują na jego dotyk -
że zniknąłeś z mojego życia pięć lat temu? Czy miałam siedzieć i czekać, aż
zdecydujesz się na powrót do domu? Czy w tym czasie nie wolno mi było mieć
własnego życia?
- Wystarczyłoby, abyś przesłała mi choć jedno słowo, Mags. Palec Jeremy'ego
dotykał już jej piersi. Jedno zdanie, a natychmiast wróciłbym do domu.
- Naprawdę? - spytała sarkastycznym tonem, aby ukryć zakłopotanie.
- Tak - odpowiedział. Stał tak blisko, że mogłaby z łatwością zagłębić palce
we włosach na jego piersi. - Przez pięć lat czekałem na wiadomość od ciebie,
chciałem się dowiedzieć, czy mogę mieć jakąś nadzieję, a dostałem list od ciotki,
która pisała, że zaręczyłaś się z kimś innym...
- Od ciotki? - Maggie zamrugała. - Lady Pegeen...?
- Napisała mi o twoich zaręczynach powiedział Jeremy, patrząc na kompletnie
zaskoczoną Maggie. - Przed wyjazdem do Indii prosiłem ją, żeby mi wszystko pisała
o tobie. Przekazywała mi wszystko, czego dowiedziała się od twojej matki i sióstr.
Kiedy doniosła mi o twoich zaręczynach, wsiadłem na pierwszy statek, który płynął
do Anglii...
- Ty... - Maggie zdawała sobie z tego sprawę, że otwiera i zamyka usta jak
rybka, która wypadła z akwarium, ale nie na to nie mogła poradzić. Dopiero teraz
słowa Jeremy'ego zaczynały do niej docierać. On wrócił z Indii tylko dlatego, że
ciotka napisała mu, że Maggie wychodzi z mąż? Wstał z łóżka w malarycznym
szpitalu - aby nie pozwolić jej poślubić innego mężczyzny?
Przez cały ten czas wiedział o jej zaręczynach, a na balu udawał
nieświadomość tylko dlatego, aby ze złośliwą przyjemnością słuchać jej nieśmiałych
wyjaśnień?
- Ty! - wykrzyknęła w furii, odpychając jego rękę. - Wiedziałeś o tym przez
cały czas! Tej nocy, kiedy wróciłeś do domu i siedziałeś na moim łóżku... a na balu
udawałeś... - Maggie gwałtownie złapała oddech. - A ja odchodziłam od zmysłów, nie
wiedząc, jak ci o tym powiedzieć... Od samego początku chciałeś zrobić mu krzywdę.
Przyszedłeś na bal tylko po to, aby pobić Augustina i narobić mi wstydu przed
wszystkimi gośćmi!
- Mags. - Jeremy pogroził jej palcem. W jego szarych oczach ukazały się
wesołe iskierki. - Nie daj się ponieść...
Zanim skończył, Maggie rzuciła się na niego z zaciśniętymi pięściami. Tylko
dzięki świetnie wyćwiczonemu refleksowi zdołał uniknąć ciosu w usta. Zaskoczył go
jednak cios w brzuch. Uderzenie nie zabolało go, Maggie nie miała dość siły, a
mięśnie jego brzucha były twarde jak żelazo, ale zaskoczyło, szczególnie, że sam
nauczył Maggie tego ciosu, kiedy byli dziećmi.
- Dobra robota, Mags! - Jeremy wyprostował się z uśmiechem. - Widzę, że
nadal ćwiczysz swój prawy prosty.
- Ty - wyjąkała tylko Maggie przez zaciśnięte z bólu zęby. Któż by pomyślał,
że mężczyzna może mieć tak twardy brzuch. Ręka tak ją bolała, jakby uderzyła nią z
całej siły w ścianę. Wynoś się z mojego pokoju!
- Uspokój się, Mags - powiedział Jeremy, nie spuszczając z niej oczu. Maggie
wyraznie czaiła się, aby zadać następny cios. To jest śmieszne. Zrobisz sobie
krzywdę. Dlaczego nie możemy spokojnie porozmawiać jak dorośli ludzie? Przecież
nie jesteśmy już dziećmi...
Z okrzykiem wściekłości Maggie rzuciła się znowu na niego, unosząc obie
pięści w kierunku jego twarzy. Jeremy, którego bardziej przeraził jej wrzask niż
mordercze zamiary, szybko wyciągnął ręce przed siebie, chwycił ją za nadgarstki i
przytrzymał jej ręce do góry. W tej pozycji gorset Maggie rozchylił się kusząco. Nie
mając zamiaru poddać się bez walki, Maggie kopnęła go w nogę, skutkiem czego jej
osłonięta jedynie pończochą stopa, natrafiła na twardą kość. Maggie wydała okrzyk
bólu.
Wreszcie Jeremy stracił cierpliwość.
- Widzisz - powiedział, nie bacząc, że Maggie nadal miota się w jego
żelaznym uścisku. - Mówiłem ci, że zrobisz sobie krzywdę. Widzisz, co się stało.
- Puszczaj mnie! - krzyczała Maggie.
- Nie puszczę cię, dopóki się nie uspokoisz - poinformował ją Jeremy. - Sama
jesteś... Ach! - krzyknął nagle, kiedy ostre zęby Maggie zagłębiły się w jego dłoni.
Jeśli nie ugryzła go do krwi, to nie stało się to z jej winy. Jeremy spojrzał na nią
zdumiony. - Ty mała...
Maggie nie usłyszała już następnego słowa, ponieważ poczuła nagły ucisk
ramienia Jeremy'ego na swoim brzuchu, fiszbiny gorsetu wpijały się jej boleśnie w
[ Pobierz całość w formacie PDF ]