[ Pobierz całość w formacie PDF ]
stopniowo coraz mocniej zaciskając linę; było to zapewne coś w rodzaju słynnej hiszpańskiej
garoty. Jednak oprócz tego, że Pete Marsh został uduszony, najpierw prawdopodobnie
uderzono go kilka razy toporem w głowę; w jego mózgu znajdują się odłamki kości. Na
koniec poderżnięto mu gardło. Kiedy zatapiano go w bagnie, był w każdym razie martwy.
Musiało to mieć miejsce we wczesnej epoce żelaza, około 500 r. p.n.e., jak wykazało badanie
kości metodą C*14. W chwili śmierci miał pewnie około dwudziestu pięciu
lat. Jego ciało było dobrze zbudowane, mocne i zdrowe. Młody mężczyzna w sile wieku,
który zginął straszliwą śmiercią dwa i pół tysiąca lat temu. Jego ostatni, skromny posiłek
składał się z nasion chwastów, owoców buku i zbóż.
Następne zdjęcie ukazywało głowę mężczyzny o wyrazistych, niemal przerażająco żywych
rysach. Czoło przecinały głębokie zmarszczki.
* To * podjął Zimmer * jest pierwsza dobrze zachowana mumia bagienna odkryta na terenie
Europy. Sławnego człowieka z Tollund znaleziono w latach pięćdziesiątych; niestety, reszta
ciała uległa zniszczeniu, gdyż przechowywano je w nieodpowiednich warunkach. Brakowało
wówczas wiedzy na temat metod konserwacji tego typu znalezisk. Ocalała jedynie głowa, jak
widać, tym bardziej pełna dramatycznego wyrazu. Człowiek z Tollund został powieszony,
wokół szyi miał zaciśniętą pętlę. Zwłoki pochodzą zapewne sprzed około dwóch tysięcy lat.
Pózniej znaleziono jeszcze wiele mumii bagiennych na terenie Danii. Ulepszono metody
konserwacji. Kiedy nasze mumie trafią na Uniwersytet w Oslo, na miejscu będzie czekała
grupa ekspertów z Danii, by służyć swą wiedzą i umiejętnościami.
Jacob Zimmer kontynuował ten nieco makabryczny pokaz. Teraz nastąpiła seria zbliżeń
mumii bagiennych. Najsławniejszym z nich towarzyszył wyczerpujący komentarz.
Szczególnie dużo uwagi poświęcił Zimmer dwóm najlepiej zachowanym mumiom,
człowiekowi z Grauballe i kobiecie z Huldremo*se. Człowiek z Grauballe leżał w dziwnej,
skręconej pozycji. Poniósł śmierć przez poderżnięcie gardła. Kobieta została pogrzebana w
odświętnym stroju. Większość tego typu znalezisk miała jedną wspólną cechę: ludzie ci
zginęli gwałtowną i okrutną śmiercią.
Po pokazie trzy z obecnych na zebraniu osób, które uczestniczyły w pracach
wykopaliskowych jesienią ubiegłego roku, zasypano gradem pytań. W jakim stanie były
zwłoki, czy widzieli je w całości, i tak dalej. Profesor Hornfeldt odpowiedział w skrócie:
* Cecilie Lund*Hoegh, Jacob Zimmer i ja zdecydowaliśmy, że zwłoki należy z powrotem
przykryć warstwą torfu, tak aby zapobiec procesowi rozkładu. Widzieliśmy ciała od piersi w
dół. Wówczas nie znalezliśmy fragmentów ubrań, zapewne zostaną odnalezione teraz. Ale
jedną rzecz mogę z całą pewnością stwierdzić: mamy do czynienia z bardzo starym
znaleziskiem. Skóra na stopach, biodrach i brzuchu jest bardzo skurczona i pomarszczona, co
świadczyłoby, że zwłoki liczą sobie co najmniej tysiąc lat, najprawdopodobniej nawet dwa
tysiące. Na razie określiliśmy wiek znalezionych przedmiotów. Zresztą jutro sami państwo
będą mieli okazję zobaczyć. Trzeba usunąć brezent oraz górną warstwę torfu. Wszyscy mogą
czuć się zaproszeni.
Na tym zakończyło się pierwsze spotkanie. Fredric szybkim krokiem ruszył do wyjścia.
Zauważył, że w momencie, gdy Hornnfeldt skończył, postać za drzwiami zniknęła.
Na schodach prowadzących do recepcji zaczepił go Edvard Havsten, radiolog z Trondheim.
* Bardzo mi przykro, Drum * zaczął poważnie * ale to jakieś nieporozumienie. Wyraznie
uprzedziłem doktor Lund*Hoegh, że chcesz mieć do dyspozycji oryginały. Nie miałem
pojęcia, że jednak ich ze sobą nie wzięła.
* Nie ma sprawy * odparł Fredric. * To nie takie pilne. Tylko jak sam zapewne rozumiesz,
umieram z ciekawości *uśmiechnął się.
* Na pewno jutro je dostaniesz * zapewnił go Edvard, robiąc jeszcze bardziej grobową minę,
jakby to na nim spoczywała cała odpowiedzialność.
Młody naukowiec, z powagą traktujący swoją pracę, pomyślał Fredric. Może z nadmierną
powagą; daleko nie zajdzie, jeśli nie pozwoli sobie choćby na odrobinę fantazji i
spontaniczności.
* A tak przy okazji * przypomniał sobie, kiedy już mieli się pożegnać * czy ty i Lilleif
Havsten, który mieszka tu, w hotelu, to rodzina?
*To mój ojciec * odparł tamten, uciekając spojrzeniem w bok.
* Go right to Birmingham 'tell the King! * wykrzyknął Stephen. * Datowanie C*14
wykazało, że przedmioty mają ponad dwa tysiące lat?
* Aha * potwierdził Fredric.
Zbliżało się wpół do jedenastej, przyjaciele znalezli spokojny kącik w barze i Fredric właśnie
składał raport ze spotkania. Stephen początkowo próbował stłumić zawodową ciekawość. Był
w końcu na wakacjach, miał zamiar łowić ryby i odpoczywać, a nie zajmować się jakimiś tam
badaniami archeologicznymi. Nie odniosło to jednak większego skutku, już zdążył się zarazić
entuzjazmem Fredrica. Siedzieli więc pogrążeni w dyskusji, rozważając różne hipotezy na
temat znalezionych przedmiotów. Rozważania te przerwało przybycie trzeciej osoby. Julia
Hornfeldt osunęła się na krzesło.
* Nigdy wcześniej nie widziałam czegoś tak potwornego. * Mówiąc to, mocno zacisnęła
powieki.
* Co? * spytali chórem panowie.
Julia opowiedziała, jak to po obiedzie wzięła samochód taty i wybrała się na wycieczkę do
Rodalen. Kiedy już uiściła opłatę za przejazd, nagle drogę zastąpiła jej jakaś ogromna postać.
Musiała wysiąść z samochodu, olbrzym za nic nie chciał zejść z drogi. Był strasznie stary, a
brzydotą nie dorównałby mu najbrzydszy z trolli. Zanim ją puścił, wyrzucił z siebie długą
serię grózb i przekleństw, z których udało jej się zrozumieć może z połowę. Jego dialekt był
bardzo specyficzny. W każdym razie krzyczał, żeby całe to towarzystwo, co ostatnio najeżdża
jego dolinę, straszy mu owce, grzebie w ziemi i chce tu budować drogę i wszystko zniszczyć,
poszło sobie
w końcu do wszystkich diabłów. Ale nie nazywam się Stalg Stalgson, wrzeszczał, jeśli
[ Pobierz całość w formacie PDF ]