[ Pobierz całość w formacie PDF ]
kaÅ‚a zauważyć, úsmiechali siÄ™ domyÅ›lnie.
Rafael też dostrzegł te uśmiechy.
Wiedzą, co to znaczy być kilka dni po ślubie,
dlatego wypuścili nas tak wcześnie.
Och bąknęła Magda i zajęła się zapinaniem
pasa.
Podróż powrotna minęła jej błyskawicznie. Może
był to efekt szampana wypitego na przyjęciu... Kiedy
wysiadała z samochodu pod domem, obcas ugrzązł jej
w żwirze, zachwiała się i Rafael objął ją, jakby za-
praszał, żeby oparła się na jego ramieniu. Przytuleni do
siebie weszli do willi.
Chcesz zajrzeć do Benjiego? zapytał Rafael.
Tak odparła Magda i poszła szybko na górę,
czujÄ…c na sobie wzrok Rafaela.
TOSKACSKA PRZYGODA 121
Podziękowała Ginie za opiekę nad synkiem, poca-
łowała go w czoło, po czym wyprostowała się i sięg-
nęła do zapięcia naszyjnika: musiała przecież oddać go
Rafaelowi.
Ogarnął ją nagły smutek, że wieczór dobiegł końca.
Wiedziona impulsem rozsunęła zasłony i otworzyła
okno, oparła się o parapet i zapatrzyła w mrok, chłonąc
zapachy napływające z ogrodu.
Westchnęła cicho. Nie miała powodu smucić się.
Na zawsze zachowa wspomnienie tego magicznego
wieczoru, tak jak na zawsze miała zachować w pamię-
ci każdą chwilę spędzoną z Rafaelem. Pragnęła go
i wiedziała doskonale, że nigdy nie będzie do niej
należał. On nie był dla niej, ona nie była dla niego,
chociaż robił wszystko, by czuła się szczęśliwa.
Chciałem ci powiedzieć, cara, że to bardzo nie-
bezpieczna pozycja.
ROZDZIAA ÓSMY
Wgłosie Rafaela brzmiało rozbawienie. I coś jesz-
cze. Magda wyprostowała się, odwróciła.
Nie bój się, nie wypadnę.
Podszedł i objął ją.
Miałem coś innego na myśli mruknął, kładąc
dłonie na jej pupie. Chciałem powiedzieć, że...
Rafaelu... Nie była w stanie oddychać. Niemogła
wypowiedzieć jednego słowa, nie miałasił protestować.
Rafael uśmiechnął się.
Jest tylko jeden sposób na zakończenie takiego
wieczoru jak dzisiejszy powiedział i zamknął jej usta
pocałunkiem.
Uwolniła się po chwili, chwytając gwałtownie po-
wietrze w płuca.
Rafaelu, nie... Proszę. Posłuchaj mnie... Ty nie
rozumiesz...
Pozwolił jej odsunąć się, ale tylko na długość
ramienia. Cały czas trzymał ją w objęciach i patrzył
prosto w oczy.
Nie bój się... Nie zrobię ci krzywdy. Wiem, że
było ci trudno. Straciłaś Kaza... Ja wszystko rozu-
miem, ale musisz żyć dalej.
TOSKACSKA PRZYGODA 123
Chciała coś powiedzieć, ale Rafael nie dopuścił jej
do słowa.
Jesteś piękną kobietą, przed tobą otwiera się
nowy świat. Nie oglądaj się do tyłu. On dał ci Ben-
jiego, ale nie uciekaj od życia.
Kaz... powtórzyła cicho, odzyskując wreszcie
głos. Nie, to nie ojciec Benjiego.
Rafael zesztywniał, opuścił ręce.
Kto zatem?
Magda cofnęła się o krok.
Ja... nie wiem.
Jak to nie wiesz? Przez twarz Rafaela prze-
mknął mroczny cień.
Nie wiem, kto jest ojcem Benjiego powtórzyła
z trudem. Widzisz...
W Rafaelu wezbrała taka złość, że nie słyszał
rozpaczliwego tonu Magdy, nie widział cierpienia
w jej oczach.
Byłaś z tyloma mężczyznami, że nie wiesz, który
z nich jest ojcem Benjiego? napadł na nią. Ta
sentymentalna historia o Kazie, o jego przedwczesnej
śmierci, miała mnie zmiękczyć?
Magda cofnęła się jeszcze o krok.
Nic nie rozumiesz szepnęła.
Doskonale rozumiem. Chciałem cię chronić,
uważałem, że postąpiłem z tobą niesprawiedliwie,
okrutnie, że sprawiłem ci ból przez swoją bezmyśl-
ność, ale na rozwiązłość nie ma żadnego usprawied-
liwienia. Jak ty żyłaś, skoro nie potrafisz powiedzieć,
z kim spłodziłaś dziecko? Sama na własnej skórze
124 JULIA JAMES
doświadczyłaś, jak nieodpowiedzialni potrafią być ro-
dzice i dokładnie to samo zafundowałaś swojemu
synowi.
Ja Benjiego nigdy nie zostawię! krzyknęła
Magda. Nigdy!
Dziecko potrzebuje ojca, nie tylko matki po-
wiedział Rafael głuchym głosem. Tak, syn potrzebu-
je ojca powtórzył a ty z całym rozmysłem po-
zbawiłaś go tego podstawowego prawa. Nigdy nie
pozna swojego ojca. Chyba że gookłamiesz i powiesz
mu, że to Kaz był jego ojcem.
Z grymasem pogardy na twarzy ruszył ku drzwiom.
Czuł się okropnie. Czar prysł, jakby nagle coś, co
wydawało mu się piękne, cenne, drogie, pokryło się
pleśnią.
Magda nie mogła pozwolić, żeby wyszedł. Pod-
biegła do niego i chwyciła za rękę.
Poczekaj, Rafaelu. Nie wiem, kto jest ojcem
Benjiego, wiem natomiast, że pozbawianie dziecka
ojca jest rzeczą straszną... ale... postaraj się być wyro-
zumiały... Kaz...
Jak to? Przed chwilą powiedziałaś, że Kaz nie
jest ojcem Benjiego.
To prawda. Kaz to imię mojej przyjaciółki. Za-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]