[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ściana, schowała się za Darcy.
Ta uświadomiła sobie, że przyjaciółka czuje się nieswojo w obecności Slya.
- Maggie, zobacz, czy uczestnicy są gotowi.
Sly odprowadził ją wzrokiem.
- Wygląda znajomo. - Ponownie popatrzył na damy i skupił się na dwóch blondynkach. -
Wieść niesie, że lubicie jacuzzi.
Darcy odchrząknęła.
- Czy jest już Corky Courrant?
- Nie, kończy swój program w DVN - odparł Sly. - Ale zaraz będzie.
Drzwi się otworzyły. Weszli kamerzyści, a za nimi Maggie, Gregori i uczestnicy, Darcy
schroniła się w ciemnym kącie. Będzie cierpiała, przebywając w jednym pomieszczeniu z
Austinem, ale to już ostatni raz. Maggie podeszła do niej z niewyraznym uśmiechem. Obie
się ukrywały i zdawały sobie z tego sprawę.
Kamerzyści instalowali sprzęt i kręcili zbliżenia. Darcy zamrugała, widząc, w jakim stroju
wystąpił Austin. Roberto był jak zwykle elegancki w garniturze, a Austin miał na sobie
podarte dżinsy i pogniecioną koszulkę. Niesforne włosy sterczały na wszystkie strony.
Szczękę pokrywał cień zarostu.
Domyśliła się, że chciał sprawiać wrażenie niechlujnego, ale jego strategia spaliła na
panewce. Wyglądał jeszcze bardziej seksownie niż zwykle. Z ciężkim sercem zauważyła
coś jeszcze - nie musi chować się po kątach. Austin nie szukał jej wzrokiem, wpatrywał się
w swoje zniszczone buty. A Roberto posyłał damom uwodzicielskie spojrzenia.
- Witajcie w finale programu Najseksowniejszy mężczyzna na ziemi - zaczął Gregori. - Dzisiaj
damy dokonają ostatecznego wyboru, tytuł najseksowniejszego mężczyzny na ziemi
zdobędzie albo Roberto z Buenos Aires, albo Adam z Wisconsin.
Bart filmował kandydatów. Roberto błysnął zębami w uśmiechu. Adam ciągle gapił się na
swoje buty.
- Dzisiaj oceniają wszystkie damy - ciągnął Gregori i przedstawił je, a Bernie je filmował. -
Jest też dzisiaj z nami wyjątkowy gość: Sylvester Bacchus, producent programu, osobiście
wręczy zwycięzcy czek na pięć milionów dolarów.
Sly uśmiechnął się do kamery.
- Oto noc, na którą wszyscy czekaliśmy. Od emisji pierwszego odcinka otrzymaliśmy
ponad pięć tysięcy maili i telefonów. Zapewne wy wszyscy także nie możecie się doczekać
finału.
169
- To prawda - Gregor i skinął głową. - Zwłaszcza, że zwycięzca nie tylko zyska zaszczytny
tytuł, ale i otrzyma czek na pięć milionów dolarów.
- to nie wszystko! - Sly dramatycznie uniósł ręce - Dostanie coś jeszcze!
- Najpierw jednak chwila dla sponsora. - Gregori wpadł mu w słowo. - Jak świętujemy
specjalne chwile? Oczywiście kieliszkiem bubbly blood. To pyszna mieszanka krwi
syntetycznej i szampana, naturalnie od Romatechu. - Gregori zastygł w uśmiechu.
Darcy zamrugała nerwowo. Najwyrazniej wszyscy zakładali, że obaj finaliści to wampiry,
Gregori dał kamerzystom znak, by wznowili nagrywanie.
- Witamy po przerwie. Sylvester Bacchus ma nam coś ważnego do powiedzenia.
- Owszem. - Sly uśmiechał się do kamery. - Jak wiadomo, nasze piękne jurorki należały do
haremu Romana Draganestiego. Doprawdy zbrodnią byłoby pozwolić, by dalej żyły bez
pana. Zatem dzisiejszy zwycięzca otrzyma nie tylko tytuł i pieniądze, ale także wspaniały
harem!
Austin gwałtownie podniósł głowę. Otworzył usta. Oczy Roberta rozbłysły. Oblizał wargi
i zlustrował damy.
Darcy zerknęła na nie. Kilka tygodni temu tylko o tym marzyły: chciały nowego, bogatego
pana, który o nie zadba. Teraz jednak nie wydawały się zachwycone, raczej speszone i
niespokojne. Podejrzewała, że nabrały dość poczucia własnej wartości, by nie cieszyć się,
że są nagrodą w konkursie.
Spojrzała na Austina. Patrzył na nią. Właściwie nie patrzył, tylko łypał gniewnie. Nic
dziwnego, wkurza go perspektywa wygrania haremu. Ale dobrze mu tak. W kółko
powtarzała, te musi odpaść.
- Wyłonimy zwycięzcę na podstawie jednego pytania - Gregori zwrócił się do
uczestników. - Który z panów chce zacząć?
- Ja - burknął Austin. - Chcę już mieć to z głowy.
Gregori uniósł brwi, słysząc jego oschły ton.
- Proszę bardzo. Przepraszamy na chwilę. - Spojrzał na Roberta.
Maggie wyprowadziła go z sali. Austin stał przed jurorkami i czekał.
Gregori skinął głową.
- Czekamy na pytanie.
Lady Pamela odczytała je na głos:
Zakładając, że wygrasz i będziesz naszym panem; jak zamierzasz rozwiązywać konflikty
między nami?
Darcy pochyliła się, ciekawa jego odpowiedzi. Do tej pory cały czas gapił się na czubki
swoich butów.
Uniósł głowę i spojrzał z irytacją na jurorki.
- Nie zamierzam. - Odwrócił się na pięcie.
Zareagowały oburzeniem.
- Jakże to? - zaczęła księżna Joanna. - Mógłbyś nam to wyjaśnić?
Austin się zawahał.
- Posłuchajcie, jesteście inteligentne. Same rozwiążecie własne problemy. - Zniknął za
drzwiami.
Vanda rzuciła Darcy ukradkowe spojrzenie.
- Co za dupek.
Darcy wstrzymała oddech. Dzięki wsparciu Vandy i zachowaniu Austina może jeszcze
unikną katastrofy.
170
Księżna Joanna się naburmuszyła.
- Nie jest szarmancki.
- A jaki ponury. - Maria Consuela się wzdrygnęła. - Pamiętam katów z weselszą miną.
Cora Lee wydęła usta.
- Warczał na nas jak wściekły pies.
- I ten jego strój! - dodała lady Pamela. - Nie możemy mieć takiego pana.
Vanda się uśmiechnęła.
- A więc załatwione. Adam odpada.
Darcy odetchnęła z ulgą i bezgłośnie podziękowała Vandzie. Austin nie dostanie haremu,
a ona zachowa pracę.
Weszła Maggie z Robertem. Skłonił się szarmancko
Lady Pamela powtórzyła pytanie.
Uśmiech Roberta był równie śliski jak jego włosy.
- Pozwólcie, że na początku zaznaczę, iż byłbym zaszczycony, zostając waszym panem.
- Dziękujemy ci - odparła księżna Joanna. - Ale jak rozwiązałbyś konflikt między nami?
Roberto wzruszył ramionami.
- To bezpodstawne pytanie. Nie byłoby żadnych konfliktów.
- Słucham? - Lady Pamela się zdziwiła.
- Kiedy będę waszym panem, będzie się liczyło jedynie moje zdanie. A zatem zawsze
będziecie się ze mną zgadzać i będziemy egzystować w pokoju i harmonii.
Zapadła cisza. Roberto się uśmiechał, zapewne przekonany, że era pokoju i harmonii już
nastała.
Vanda zmrużyła oczy.
- A jeśli się z tobą nie zgodzimy?
- Ja jestem panem. Zrobicie, co wam każę, będziecie myśleć to, co ja myślę.
Nadal cisza. Kobiety wymieniły spojrzenia.
- Mogę prosić? - Gregori wskazał drzwi. - Jurorki muszą dokonać ostatecznego wyboru.
Roberto skłonił się i wyszedł.
- No cóż. - Cora Lee westchnęła. - Przynajmniej jest dobrze ubrany.
- I przystojny - mruknęła lady Pamela. - I . . . i ma maniery.
- A mimo tego jest w nim coś, co sprawia, że mam ochotę rozerwać go na strzępy -
stwierdziła księżna Joanna.
Maria Consuela skinęła głową.
- Jest zły.
- To arogancki drań - żachnęła się Vanda.
- To chyba zalety pana? - zapytała Cora Lee.
- Jeśli tak, nie chcę żadnego pana - prychnęła Vanda.
- Ależ musimy go mieć! - zaprotestowała lady Pamela. - Same nie damy sobie rady.
- Do tej pory radziłyśmy sobie świetnie zauważyła Vanda. - Nie potrzebujemy faceta,
żeby się nami zajmował.
Księżna zmarszczyła brwi.
- Ale potrzebujemy pieniędzy. A zatem... pana.
Cora Lee przechyliła głowę.
- Możecie mi przypomnieć, co było nie tak z Adamem?
Darcy nerwowo przełknęła ślinę.
- Nie. - Vanda wstała. - Zdecydowałyśmy jednogłośnie, że Adam nie wchodzi w grę.
171
- Był zle ubrany - zauważyła lady Pamela.
- Drobiazg, nauczymy go tego - orzekła Cora Lee.
Maria Consuela wstała.
- Był niegrzeczny. Odmówił nam pomocy.
- To prawda. - Księżna Joanna także wstała. - Ale zrobił to, bo uważa, że same sobie
poradzimy. Powiedział, że jesteśmy inteligentne.
Cora Lee zerwała się na równe nogi.
- Więc nie będzie nam dyktował, co mamy myśleć? Co mówić?
Księżna skinęła głową.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]