[ Pobierz całość w formacie PDF ]
gnąc odzyskać równowagę, po czym upadła u stóp Lea.
- Mario! - zawołał i natychmiast ją podniósł. - Zrobi
łaś coś sobie? - spytał zaniepokojony. - Chodz szybko do
środka!
- Nic mi nie jest, Leo. Uspokój się - wykrztusiła przez
ściśnięte gardło. - Nikt nie ogląda tego przedstawienia.
- Przedstawienia? - powtórzył chłodno i odstąpił krok do
tyłu. - O czym ty mówisz?
- Och, nie udawaj. Przecież jesteśmy inteligentni. - Zna-
118 NIE PRZESTAN CI KOCHA
lazła wreszcie klucz i gwałtownie wcisnęła go w zamek. Po
tem szeroko otworzyła drzwi i weszła do przedpokoju. -
Oboje wiemy, dlaczego wzięliśmy ślub! Rozumiem, że uda
jesz troskliwego męża przed kolegami, ale nie musisz grać
przede mnÄ…!
Rzuciła torebkę na mały stolik do kawy pośrodku salonu.
Zamek się otworzył i jej zawartość ponownie wysypała się na
podłogę.
- Cholera jasna! - zaklęła przez zęby, z trudem powstrzy
mujÄ…c Å‚zy.
- Mario...
- Nie! - przerwała mu, odsuwając się i otaczając się ra
mionami. - Nic nie mów. Nie jestem w nastroju, żeby...
- Mario, dosyć - powiedział stanowczo i odwrócił ją twa
rzÄ… do siebie. - Co siÄ™ z tobÄ… dzisiaj dzieje?
- Nic... - Pociągnęła żałośnie nosem i poczuła na policz
ku pierwszą łzę. - Tylko... Ty nie... - Poddała się i potrząs
nęła bezradnie głową.
- To nie ma sensu. - Potrząsnął nią lekko. - Oskarżyłaś
mnie o jakieś udawanie i chcę wiedzieć, dlaczego.
- Ale to prawda, tak? - Spojrzała na niego wyzywająco.
- Dziś w szpitalu odgrywałeś rolę troskliwego męża, prowa
dzącego żonę do windy na oczach pielęgniarek.
- Skoro tak mówisz, to pewnie masz rację - odparł z dez
aprobatą. - Oczywiście nie przyszło ci do głowy, że napra
wdę jestem twoim mężem i że naprawdę staram się być tro
skliwy!
- A dlaczego miało mi to przyjść do głowy? Nic dla ciebie
nie znaczę! Jestem tylko kobietą, która znalazła się w niewła-
NIE PRZESTAN CI KOCHA 119
ściwym miejscu w niewłaściwym czasie i urodzi dziecko,
którego nie chcesz.
- To nieprawda!
- Która część nie jest prawdą? Czy zaprzeczysz, że chcia
łeś, żebym usunęła ciążę? Zaprzeczysz, że przypomniałeś so
bie o mnie dopiero wtedy, kiedy Andreas powiedział ci, że nie
jestem prostytutkÄ…?
- Tak - przerwał jej szeptem. - Tak - powtórzył, patrząc
jej w oczy. - Zaprzeczam, że cię zapomniałem. Myślałem
o tobie nieustannie.
- Jeśli tak, to dlaczego znalazłeś mnie dopiero po trzech
miesiÄ…cach?
- Bo nie wiedziałem, gdzie cię szukać...
- Nie gadaj głupstw! - żachnęła się oburzona. - Wiedzia
łeś, kim jestem, już następnego dnia rano. Skoro tak bardzo
wryłam ci się w pamięć, mogłeś do mnie podejść i się przed
stawić.
- Ty też mogłaś to zrobić, tak jak poprzedniego wieczoru.
- Ale ja nie wiedziałam, kim jesteś. Nie wiedziałam na
wet, że nie jestem w swoim łóżku...
- Ale ja przecież nie mogłem o tym wiedzieć! - zawołał,
doprowadzając ją do wściekłości swą logiką. - Weszłaś do
mojego łóżka, cudownie kochałaś się ze mną, a potem rano
nie odezwałaś się ani słowem. Co ja miałem o tym wszystkim
myśleć?
- O Boże! - Zakryła twarz rękami, by ukryć wstyd. - Nig
dy nie pomyślałam, jak to może wyglądać z twojego punktu
widzenia. - Podniosła głowę. - To dlatego patrzyłeś na mnie
ze złością?
120 NIE PRZESTAN CI KOCHA
- Ze złością?
- No, kiedy jadłeś śniadanie. Patrzyłeś na mnie ze zło
ścią.
- Hm... Mogłem być zły jedynie dlatego, że właśnie prze
kazano mi wiadomość, że mam skrócić swój pobyt we Wło
szech. Miałem zamiar wszystkiego się o tobie dowiedzieć:
skąd jesteś i dlaczego musisz dorabiać w taki sposób.
- Dorabiać! - Zacisnęła dłonie na jego ramionach. -
Ty...!
- Cii... - Zdjął jej ręce ze swych ramion i przytulił je do
piersi. - Wiem, że to nieprawda. Chyba cały czas o tym wie
działem.
- Więc dlaczego?
- Nie mogłem cię zapomnieć - wyznał szczerze. - Nie
mogłem zapomnieć, co dla mnie wtedy zrobiłaś. Byłem
w strasznej depresji i nie miałem z kim porozmawiać.
- Ależ ja nic nie zrobiłam. Ja tylko...
[ Pobierz całość w formacie PDF ]