[ Pobierz całość w formacie PDF ]
miesiącami. Ale nie powinien też być zbyt nachalny, by jej nie odstraszyć.
Zdjął szlafrok i luzne bokserki, które mu kupiła, a które bez trudu
75
RS
wchodziły przez gips. Ostrożnie kopnął je na bok i położył się,
zastanawiając się, czy kiedykolwiek znajdzie pozycję, w której noga by go
nie bolała. Potem uznał, że noga boli niezależnie od pozycji, i nawet
gdyby ją wywiesił przez okno, nic by to nie zmieniło.
- Nie wziąłeś leków przeciwbólowych - zauważyła Fran, a on
stwierdził, że czyta mu w myślach.
- Chyba nie muszę - skłamał.
Zwietnie wiedział, że powinien je zażyć, ale leki go otumaniały i bał
się, że powie albo zrobi coś... Co? Coś czułego? Romantycznego?
Mike spał niespokojnie.
Fran leżała w bezpiecznej odległości od niego i zastanawiała się, czy
go bardzo boli.
Pewnie tak. To jasne. Na zdjęciu rentgenowskim widziała metalową
konstrukcję, która trzyma kość.
Na samą myśl o tym robiło jej się słabo. Miała chęć go przytulić,
wziąć na siebie część jego cierpienia.
Oczywiście to tylko mrzonki, a poza tym leży teraz odwrócony do
niej plecami, zniechęcając ją do powtórzenia wcześniejszych pieszczot.
Mruknął coś przez sen. Położyła dłoń na jego boku, a on westchnął i za-
milkł.
Jej obecność przyniosła mu ukojenie. Z kącika oka Fran wypłynęła
łza. Tak za nim tęskniła. Nie było go tylko dwie noce, ale to były samotne
i bardzo długie noce. Ostatnio, nie licząc dzisiejszego uścisku, dotykali się
w łóżku tylko przez przypadek, nigdy świadomie, a mimo to bardzo go jej
brakowało.
76
RS
Mike znowu coś mamrotał. Fran przysunęła się bliżej, kładąc rękę na
jego biodrze. Nie chciała go obudzić, ale on nawet się nie poruszył.
Pewnie środki przeciwbólowe działają też nasennie. Znów westchnął i
ucichł. Fran także się uspokoiła.
Zamknęła oczy i przytuliła policzek do jego ramienia. Odpłynęła w
sen...
Kiedy Mike się ocknął, Fran leżała wtulona w niego. Tak naprawdę
obudziła go noga - noga i żebra, na których leżał. Powinien zmienić
pozycję, ale gdyby to zrobił, obudziłby Fran.
Odsunęłaby się od niego, był tego więcej niż pewny. Podobnie jak
tego, że znalazła się tak blisko w sposób niezamierzony. Ponieważ poza
przytulaniem po jej powrocie z pracy i najkrótszym z krótkich pocałunków
w kuchni nie dotykała go całe wieki. Od kwietnia ich łóżko dzieliła
przegroda z niewidocznego łańcucha. Każde z nich trzymało się swojej
połowy.
Wyprostował odrobinę nogę. Fran, jakby znowu czytała w jego
myślach, przesunęła się, robiąc mu miejsce.
- W porządku?
- Uhm. Muszę tylko poruszyć nogą.
- Przepraszam. - Przeniosła się na skraj łóżka, a on ostrożnie
odwrócił się do niej. - Lepiej? - zapytała.
- Uhm - odparł.
Lepiej, ale za daleko. Uniósł rękę, a potem opuścił ją na materac. To
zbyt niebezpieczne. Nie ufał sobie, a nie chciał zniechęcić Fran.
Ułożył się wygodniej i słuchał oddechu żony. Długo nie mogła
zasnąć. Był ciekaw, czy ona także wsłuchuje się w niego. Umyślnie
77
RS
zwolnił oddech i po kilku minutach usłyszał subtelną zmianę w jej
oddechu, kiedy wreszcie zasypiała.
Nie był to jednak spokojny sen. Fran wierciła się, coś do siebie
mówiła. Wyciągnął znów rękę.
Tym razem pozwolił sobie jej dotknąć. Z westchnieniem
zadowolenia Fran przesunęła się w jego stronę. Aagodne zaokrąglenie jej
pośladków otarło się jego uda, jej plecy o jego klatkę piersiową. Wtedy się
uspokoiła.
Szczęściara. Jemu nie było to dane.
Miała na sobie nocną koszulę niewiele dłuższą niż T-shirt, która na
domiar złego podwinęła się do góry. Jej pośladki przytulały się do jego
nóg, jedwabiste i niewiarygodnie podniecające. Aż do bólu pragnął
położyć dłoń na jej udzie, sięgnąć jej szczupłej talii, objąć piersi. Jego
ciało zareagowało natychmiast. Był w szoku. Dobry Boże, on jej pożąda.
Chce trzymać ją w objęciach, zatracić się w niej. Ale nie może ryzykować.
Nie może stawiać jej w takiej sytuacji.
Przesunął biodra, lecz Fran podążyła za nim. Wtedy usłyszał cichy
jęk. Fran w jednej chwili się przebudziła.
I zamarła. Co ona wyprawia? Wtulając się w niego, trafiła biodrem
na... O Boże. Nie mogła się teraz ruszyć. Gdyby się poruszyła, domyśliłby
się, że nie śpi, a jeżeli tak pozostanie...
Jeśli się nie ruszy, a on zechce się z nią kochać, to czy powinna na to
przystać? Po tak długim czasie naprawdę nie była tego pewna. Nie była w
ogóle pewna, czy powinni się dotykać, całować...
Wiedziała, że Mike nie śpi. Nie śpi i jest pobudzony, czeka, aż ona
wykona następny ruch.
78
RS
Mój Boże. To ponad jej siły. Jej emocje mogą w każdej chwili
wybuchnąć. Jeśli Mike jej teraz dotknie, tak się stanie. Udawała zatem, że
mamrocze coś przez sen, i przewróciła się na brzuch, odwracając twarz od
Mike'a. Po nadzwyczaj długiej chwili usłyszała jego westchnienie.
Udało jej się go oszukać? Zacisnęła powieki, bliska łez. Po paru
minutach dobiegł ją szelest pościeli, poczuła ruch materaca. Mike usiadł,
stękając.
Co ona ma teraz robić? Udać, że ją obudził i pomóc mu? Leżała z
zamkniętymi oczami i nasłuchiwała. Mike pewnie chce iść do łazienki.
Był nagi. Jeśli wciąż jest pobudzony...
Została w łóżku, wytężając słuch. Mike wziął kule, postąpił krok,
przeklął cicho i ruszył naprzód. Drzwi sypialni były otwarte. Kiedy szedł
niepewnie korytarzem, patrzyła na niego, aż dotarł do łazienki.
Cicho zamknął za sobą drzwi. Wtuliła twarz w poduszkę. Co teraz?
Dalej udawać, że śpi? Gdyby była porządną żoną, wstałaby i zrobiłaby mu
coś do picia, ale wówczas musieliby zamienić kilka słów. A ona czuła się
niezręcznie i była dziwnie zaniepokojona.
Co będzie, jeśli Mike wie, że nie spała i wspomni coś na ten temat?
Och, dlaczego, na Boga, tak się w niego wtuliła? Było jej dobrze na
jej połowie łóżka, lecz kiedy się obudziła, leżała na środku, pośladkami
dotykając jego ud, jakby usiadła mu na kolanach, mówiąc: Pogadajmy o
pierwszej rzeczy, jaka nam wpadnie do głowy".
Nic dziwnego, że to go podnieciło. Musiałby być martwy, by nie
zareagować, niezależnie od własnej woli. W końcu jest jeszcze dość
[ Pobierz całość w formacie PDF ]