[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Zdarzało się, że Bella przeprowadzała regularne śledztwo, kiedy przychodził po
mnie Joe.
- Joe? - Grey utkwił w niej swoje zielone oczy.
- To mechanik, który mieszka i pracuje niedaleko mojego domu. - Niedawno
widziała go z jakąś dziewczyną. Trzymała kciuki, żeby im się udało. - Od lat ja i
moje siostry się z nim przyjaznimy.
- Chętnie bym go kiedyś poznał. - oznajmił Grey, zaskoczony własnymi sło-
wami. Na moment zamilkł. - Może twoje siostry mają rację, bojąc się o ciebie. Bo
ja...
- Co ty? Przecież nic się nie zmieniło. %7ładne z nas nie chce trwałego związku.
- Zastanawiała się nad romansem. Uznała jednak, że to byłoby zbyt niebezpieczne.
Może gdyby nic nie czuła do Greya... - Nie pozwolimy, żeby sprawy znów wy-
mknęły się nam spod kontroli. - Uśmiechnęła się szeroko. - A lasagne będzie pysz-
na. Mieli w sklepie doskonały wybór świeżych warzyw...
Miasto zostało daleko w tyle. Soph długo rozprawiała o marchewkach, broku-
łach, kapuście i kalafiorach.
Grey słuchał. Nie wtrącał się. Może tak mu było łatwiej.
- Kiedy byłaś zajęta w kuchni, rozmawiałem z Coatesem i McCartym - po-
wiedział, opierając się łokciem o kosz z jedzeniem.
Siedzieli skąpani popołudniowym słońcem na porośniętej kwiatami łące. Dom
widoczny był paręset metrów dalej, ale przyjechali samochodem, żeby Grey nie
nadwerężał nogi, chodząc po nierównym terenie.
Soph wszystkim zarządzała, organizowała mu wypoczynek. Nawet nie było to
tak nużące, jak się Grey obawiał. Owszem, był spięty, ale z całkiem innego powo-
S
R
du.
- W firmie wszystko w porządku. Nawet rozwiązano problemy związane z
Beacons Cove. Czyli przed powrotem do Melbourne nie muszę więcej dzwonić.
Powrót miał nastąpić za trzy dni.
- Nie denerwuj się. Cisza i spokój dobrze ci zrobią - powiedziała Soph, pod-
ciągając pod siebie nogi. - Aha, skoro pokonałam cię w krzyżówkach, poczyniłam
plany na jutro. - Oczy błyszczały jej wesoło.
Obruszył się.
- Wcale mnie nie pokonałaś. Po prostu pomogłaś mi je dokończyć.
Zmarszczyła zabawnie nos. Z trudem się powstrzymał, żeby jej nie pocało-
wać.
- No dobrze, więc co zaplanowałaś?
Zarumieniła się, bo czuła, jak przeskakują między nimi iskry. Spuściwszy
wzrok, odparła:
- Nie wolałbyś mieć niespodzianki? Dałeś mi wolną rękę...
- Tak? Nie pamiętam. - Nic dziwnego, że nie pamiętał, bo taka rozmowa nig-
dy nie miała miejsca. - Jeśli chodzi o czas wolny, wspomniałem coś o przyśpieszo-
nym kursie biznesowym, który można zrobić przez internet. Wspomniałem też, że
możemy się zastanowić nad zmianą umeblowania...
- Po co? Jest miło i przytulnie. - Przyjrzała mu się z niedowierzaniem, tak jak
wtedy, gdy pierwszy raz podsunął ten pomysł. - Wnętrze idealnie oddaje twój cha-
rakter.
Poczuł się niepewnie. Tego się zupełnie nie spodziewał. Ale czego właściwie
oczekiwał?
Odpowiedz była prosta, a zarazem skomplikowana. Chciał tego, czego mieć
nie mógł. Tego, co by trwało tyle, ile ich współpraca. A ona nigdy by na to nie
przystała.
- Tak czy inaczej co do jutrzejszych planów zostawię cię w niepewności.
S
R
- Skoro musisz... - Pochylił się, wdychając jej zapach.
Zesztywniała. Z trudem przełknęła ślinę. Grey zacisnął rękę na ramieniu
Sophii. Pod miękką pomarańczową bluzką czuł jej cudownie pachnące ciało.
Nie potrafiła oderwać od niego spojrzenia. Instynktownie podniosła dłoń i za-
częła bawić się naszyjnikiem z kwiatów. Grey przesunął rękę z ramienia Soph na
jej dłoń, zbliżył usta...
- Zadręczasz mnie.
- Ty mnie też.
Przywarł ustami do jej warg. Niczego się nie spodziewał. Był doświadczonym
człowiekiem, znał smak wielu pocałunków, a jednak poczuł się jak nowicjusz. Jak-
by ten fantastyczny pocałunek był pierwszym w jego życiu. Bo nigdy czegoś takie-
go nie doświadczył.
Sophia odskoczyła. Oczy miała szeroko otwarte, usta rozchylone. Kręciło mu
się w głowie. Gdzie się podział ten człowiek, który zawsze wszystko ma pod kon-
trolą? Znikł, a jego miejsce zajął obcy mężczyzna, który kompletnie nie wie, czego
od życia chce.
Zanim Grey zdołał cokolwiek powiedzieć, o cokolwiek spytać, w ciszę wdarł
się narastający szum. Drogą prowadzącą do domu jechał samochód. Nie, samocho-
dy. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • nadbugiem.xlx.pl
  • img
    \