[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- To nie helikoptera się boję - odrzekła niezbyt głośno, po czym podniosła na
niego wzrok.
Gdy ponownie ścisnął jej dłoń, poczuła, że tym razem jest zgubiona.
Ruszyła za nim jak potulny piesek, i pozwoliła sobie założyć kamizelkę i słu-
chawki.
S
R
Chyba postradała zmysły. Jak może przywiązywać się do mężczyzny, który
za chwilę na zawsze zniknie z jej życia? Przecież obiecała sobie, że już nigdy nie
dopuści do tego, aby jakikolwiek facet zadał jej ból.
Spojrzała na pasy bezpieczeństwa, którymi Angus przymocował ją do fotela.
Oto czym kończy się pobłażanie sobie. Zaczyna się od niewinnej kawy, potem
ktoś odgaduje twoje myśli, a na koniec nie umiesz powiedzieć mu nie". Dobrze
OCALONA 63
wiedziała, do czego to prowadzi.
Silniki zaczęły głośniej warczeć, kabina zawibrowała. No tak, za chwilę wy-
startują. Za pózno, żeby się wycofać. Nawarzyła piwa, które musi teraz wypić.
Poczuła w okolicy żołądka jakieś ciepło. Skąd to się wzięło?
Na pewno nie z faktu, że ma lecieć helikopterem. W gruncie rzeczy od mo-
mentu, w którym Angus ją pocałował, coraz częściej wyobrażała sobie siebie w
jego ramionach. A to jest bardzo niepokojące.
Seks sam w sobie nie jest niczym złym i może dostarczyć wspaniałych wra-
żeń. Mia miała przeczucie, że z Angusem odkryłaby wiele jego uroków.
Tymczasem on poklepał ją po ramieniu, jakby chciał tym gestem dodać jej
otuchy.
- W porządku? - spytał bezgłośnie.
Skinęła głową i wyjrzała przez okno, żeby jego wszystkowidzące oczy nie
wyczytały z jej twarzy zbyt wiele. Będzie dobrze, jeśli wróci do domu z nietknię-
tą cnotą. Interesujące. Czy w przypadku ciężarnej kobiety można mówić o cno-
cie?
Całe szczęście, że widok za oknem był niezwykle frapujący. Po lewej stronie
zostawili szpital, a kiedy unieśli się wyżej, można było podziwiać całe miastecz-
ko i jezioro. Zabawne, ale dopiero z góry Mia dostrzegła, że linia brzegowa ma
kształt ogona lirogona, australijskiego ptaka, od którego zresztą miejscowość
wzięła nazwę.
S
R
Misty przekonywała ją, że któregoś dnia widzieli z Benem żywego lirogona,
ale ona dotąd żadnego nie spotkała. Zapyta o to Angusa, przynajmniej będzie
miała temat do rozmowy.
Ich lot trwał niewiele ponad godzinę. Mia cieszyła się każdą jego minutą. Za-
fascynowana patrzyła na góry i w końcu przedmieścia Brisbane.
Gdy wylądowali, podjechał do nich wielki SUV.
64 FIONA MCARTHUR
Mia zauważyła, że jego kierowca traktuje Angusa z szacunkiem.
- Może mi powiesz, kim jesteś, skoro podjeżdżają po ciebie kierowcy w
ciemnych samochodach.
- Przyjechał także po ciebie - odparł wymijająco.
- Nie odpowiedziałeś na moje pytanie.
Angus wzruszył ramionami.
- Pracuję dla rządu, no i byłem w kilku interesujących miejscach.
- Jako żołnierz?
Angus uśmiechnął się lekko.
- Jestem lekarzem i moim zadaniem jest leczyć rany, a nie je zadawać. Ale
tak naprawdę, to jestem dobry w sztuce prowadzenia negocjacji.
- W takim razie dlaczego prosisz mnie o pomoc w kontaktach z własnym oj-
cem?
- Bo jestem z nim emocjonalnie związany, a to wielka różnica. W tym akurat
nie jestem dobry.
Musi się nad tym zastanowić. Wiązanie się z mężczyzną, który potrafi uzy-
skać to, czego chce, niesie ze sobą pewne zagrożenia.
- Więc dokąd teraz jedziemy?
- Podrzucę cię do fryzjera, a potem możesz iść na zakupy. Kiedy skończę za-
łatwiać swoje sprawy, zadzwonię do ciebie i zjemy razem lunch.
A więc wszystko precyzyjnie zaplanował. Mia widziała, że myślami Angus
jest gdzie indziej, więc nie zawracała mu więcej głowy. Po raz pierwszy ktoś
S
R
obmyślił dla niej taki interesujący dzień i bardzo jej się to spodobało. Każda od-
miana jest miła, nie ma o co się z Angusem spierać. Angus podwiózł ją do fry-
zjera, gdzie zajął się nią niejaki Hugh. Zaparzył jej ziołową herbatę, a potem
spojrzał z namysłem w lustro, zastanawiając się, co zrobić z włosami swej
klientki.
-Jesteś pewna, że chcesz je wyprostować? W takich wyglądasz fenomenalnie.
OCALONA 65
- Tak, chcę, żeby były proste.
Hugh jedynie skinął głową.
-Nie ma sprawy.
I rzeczywiście. Kiedy trzy godziny pózniej Angus spotkał się z nią przed
sklepem z ciążowymi ubraniami, jego oczy rozszerzyły się ze zdumienia, ale nie
powiedział ani słowa. Mia nie zamierzała go pytać, co myśli o jej nowej fiyzurze.
Przynajmniej miała nadzieję, że zdoła poskromić swą ciekawość.
Angus sprawiał wrażenie bardziej niż zwykle zamkniętego w sobie. Bez sło-
wa wziął od niej torby z zakupami i zaprowadził ją do taksówki. %7ładnych dysku-
sji ani komentarzy. Samochód ruszył, a po kilkunastu minutach zatrzymał się
obok parku pomiędzy starymi budynkami.
Na jednym z nich widniał szyld kasyna, na drugim ministerstwa finansów.
Angus zabrał ją do hotelu, na widok którego ją zatkało. Na chwilę zapomniała
nawet o swej fryzurze.
- No, no! - Nie mogła powstrzymać okrzyku zachwytu.
Ogromne okna wychodziły na park, sufity były zdobione kasetonami, a pod
ścianami z piaskowca stały francuskie rzezbione meble.
Przeszli przez kilka pomieszczeń ozdobionych figurkami Faberge, ciemnymi
olejnymi obrazami przedstawiającymi głównie konie, a także mnóstwem waz i
wazonów wypełnionych po brzegi kwiatami.
Jeden ze starszych pracowników hotelu uśmiechnął się na ich widok i lekko
skinął głową.
S
R
-Miło pana widzieć, doktorze Campbell.
-Mnie również, Liam.
Mia popatrzyła za odchodzącym mężczyzną.
- Jak widzę, jesteś tu stałym bywalcem.
-Mam tu apartament. Zatrzymuję się w nim, gdy muszę pomieszkać w Bris-
bane.
66 FIONA MCARTHUR
Czy on w ogóle ma dom?
- A dokąd zapraszasz swoje panienki?
Angus uniósł ze zdziwieniem brwi.
-Czy wyglądam na faceta, który zaprasza panienki?
Tak, och tak! Sama nie wiedziała, co o nim myśleć. Dzisiejszy dzień niewiele
jej o nim powiedział. Dostrzegła wiele jego nowych cech, których istnienia na-
wet nie podejrzewała. Jakiś wewnętrzny głos mówił jej, że facet jest poza jej za-
sięgiem i że tak naprawdę nic o nim nie wie.
Spojrzała na niego spod oka, gdy szli korytarzem.
-W tej chwili wyglądasz jak człowiek, który może mieć wszystko, czego tylko
zapragnie.
Zatrzymał się na środku korytarza i spojrzał na nią.
- Naprawdę? - Ujął ją za łokieć i obrócił tak, że oparła się o ścianę.
Mia zadrżała. Potrafiła myśleć jedynie o tym, że za chwilę Angus ją pocałuje.
Podszedł do niej blisko i zbliżył twarz do jej twarzy. yrenice jego oczu roz-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]