[ Pobierz całość w formacie PDF ]

chętnie podzielili się historią swego życia od czasu sprzedania farmy w Georgii przed
wyjazdem na Alaskę do chwili obecnej. Teraz zamierzali osiąść na stałe gdzieś w
Arizonie. Quinn i Autumn dowiedzieli się przy okazji, że Gary nabawił się reumaty-
zmu. Gdy zaczęli się żegnać, małżonkowie przekazali im najważniejszą wiadomość.
- Przyniosę tę maść - powiedziała Autumn, kierując się w stronę obozowiska.
- Będę pani bardzo wdzięczny! - zawołał za nią Gary. - A jeśli jedziecie państwo
za Skagway, w góry, uważajcie na gniazdo węży!
- Węży?! - Quinn odwrócił się.
- Mam na myśli rozbójników. Napadli na nas w górach, ale kiedy okazało się, że
nie mamy złota, zaatakowali małżeństwo jadące tuż za nami. Poderżnęli im gardła i
S
R
zagrabili złoto warte dwadzieścia tysięcy dolarów!
Autumn stanęła jak wryta.
- To jakaś banda? - spytał Quinn.
- Tak. Jest ich co najmniej dwudziestu. Niektórzy udają urzędników podatko-
wych pracujących dla kanadyjskich władz. Inni twierdzą, że są wykwalifikowanymi
przewodnikami i oferują pomoc podróżującym na szlaku.
- Dziękujemy za ostrzeżenie.
- Na szczęście ludzie robią się coraz sprytniejsi - dodał Gary. - Organizują się w
grupy. Ci, którzy znalezli złoto, zatrudniają własnych strażników. Boją się sami wra-
cać przez górskie przełęcze do Skagway.
Autumn zauważyła, że Quinn zbladł i w zamyśleniu potarł podbródek.
Skagway było głównym alaskijskim portem. Szczęśliwcy, którzy znalezli złoto
nad Klondike, zatrzymywali się w tym mieście w drodze powrotnej do domu. Odpo-
czywali i robili zapasy. Istniały wprawdzie piesze szlaki wiodące przez Kanadę, jed-
nak prawie nikt z nich nie korzystał. Te wyprawy zajmowały wiele czasu, a złoto było
zbyt ciężkie, by dzwigać je taki szmat drogi.
Gary nie miał już nic więcej do dodania.
- %7łyczę smacznego! - zawołała Savannah za znikającymi w gęstwinie drzew
Quinnem i Autumn.
- Co się stało, że tak zmieniłeś się na twarzy? - zapytała Autumn, gdy odeszli na
bezpieczną odległość.
- To, że poszukiwacze złota tworzą zbrojne grupy, z jednej strony jest dobre, ale
z drugiej... Mój Boże, na to właśnie czekał Brander. Jestem pewien, że niedługo zor-
ganizuje wielki napad, by się obłowić, a potem ucieknie z Alaski, zacierając za sobą
wszystkie ślady.
- To tylko twoje domysły.
- Wiem, jak on działa, znam jego myśli - powiedział złowrogo. - Tak po prostu
się stanie.
Jego słowa dzwięczały w uszach Autumn, gdy jedli śniadanie i przygotowywali
S
R
się do drogi. Myślała o tym także wtedy, gdy zaniosła Savannah maść i potem, gdy
wskakiwała na siodło.
Uświadomiła sobie, że minęły już dwie godziny od chwili, gdy Quinn dotykał
jej po raz ostatni, prowadząc nad rzekę, by przywitała się z Savannah i Garym. Ma-
rzyła o tym, by ich ciała zetknęły się ponownie.
Milczenie Autumn, jej smutny wyraz twarzy i zamyślone oczy powiedziały Qu-
innowi, że żałuje wspólnie spędzonej nocy. Sądził, że cudowne chwile, które przeżyli
razem, zbliżą ich do siebie, tymczasem okazało się, że ku jego żalowi ochłodziły ich
stosunki.
Trzy godziny pózniej za rzednącą linią wierzb przy szerokiej drodze zobaczyli
drewniane chaty z bali. Dotarli na przedmieścia Skagway. Autumn poprosiła, by Qu-
inn się zatrzymał.
Podjechała do niego.
- Tak sobie myślę... Gdybyś mógł na kilka dni zatrzymać się w Skagway...
choćby po to, żeby przewidzieć następny ruch komendanta, to czybyś się na to zde-
cydował?
Pochylił się, by nie zaczepić kapeluszem o nisko zwisającą gałąz.
- Owszem, to mogłoby mi pomóc. Mówiłem ci, że znam go, wiem, jak myśli i
działa, ale nigdy nie miałem okazji, by śledzić jego poczynania z bliska, przyjrzeć się,
jak zarządza miastem.
- Być może znalazłaby się osoba, która popytałaby tu i tam...
- A tą osobą miałabyś być ty, Autumn? Chcesz się przekonać, czy mówię praw-
dę? O to ci chodzi?
- %7ładen człowiek przy zdrowych zmysłach nie przyjmuje za pewnik tego, co
ktoś mówi na czyjś temat, więc powinien znalezć się ktoś czwarty...
- Hola, hola. Bądz łaskawa wyrażać się jaśniej.
- Nie znam dobrze komendanta, ale rozmawiałam z nim wiele razy. Znam go
dłużej niż ciebie. Tak, masz rację. Chciałabym zadać kilka pytań paru osobom.
Zacisnął szczęki.
S
R
Wciąż nie do końca mu wierzyła, jednak wiedział, że starannie wszystko prze-
myślała i powinien jej być za to wdzięczny. Owszem, doceniał jej wysiłki... Z drugiej
strony była z nim tak blisko z własnej woli, z własnego pragnienia, dlaczego więc mu
nie ufała?
Jak na ironię, noc, która wprawiła go w zachwyt, pogorszyła stosunki między
nimi. Przez ostatnie trzy godziny zastanawiał się nad tym, jak ma zakończyć znajo-
mość z Autumn. Zamierzał życzyć jej szczęścia i bezpiecznej drogi do Seattle, gdyby
postanowiła tam wrócić, lecz te słowa nie mogły mu przejść przez gardło.
Autumn również nie wspomniała o pożegnaniu.
Wyobraził sobie, że jest mężczyzną czekającym na jej powrót. Siedziałby na [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • nadbugiem.xlx.pl
  • img
    \