[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Camryn trafiła do tego eleganckiego biurowca w samym centrum
Manhattanu.
Wszedł do budynku i wsiadł do windy. Nacisnął guzik z numerem
czternaście, bo Kaylin powiedziała mu, że Camryn mieszka na czternastym
piętrze, choć Flint z każdą chwilą coraz mniej w to wierzył. Ludzie, z
którymi jechał w windzie, ubrani byli jak do pracy, a na wszystkich pię-
trach, na których zatrzymywała się winda, mieściły się biura. Mało
prawdopodobne, żeby Camryn znajdowała się w tym budynku.
Chyba że na tym czternastym piętrze jest jakaś organizacja
pomagająca dzieciom, które uciekły z domu, pomyślał.
Myślenie o Camryn nie zdołało odwrócić jego uwagi od Ashlin. Ani
na chwilę nie przestawał o niej myśleć. Postanowił, że znajdzie Camryn, a
potem pojedzie do Ashlin.
Bał się przyjęcia, jakie mogła mu zgotować, więc wymyślił sobie
pewien plan. Postanowił pojechać do niej wieczorem, kiedy po pracy wróci
do domu. Będzie głodna, więc może da się zaprosić na kolację.
Plan przewidywał, że Ashlin przyjmie zaproszenie na kolację. Flint
wolał się nie zastanawiać nad tym, co będzie, jeśli stanie się inaczej.
O tym, co będzie, gdy Ashlin się nie zgodzi, myślał w samolocie. A
raczej w dwóch samolotach i na lotnisku, na którym miał przesiadkę.
Wyobrażał sobie nawet, że Ashlin nie chce go wpuścić do domu i że
wzywa policję. Albo otwiera szeroko drzwi swego mieszkania i wymyśla
103
mu najgorszymi słowami. W tej drugiej wersji dziwnym zrządzeniem losu
Ashlin stawała się podobna do Marcine, macochy Flinta.
Na szczęście ta wizja szybko go opuściła. Niestety, musiał się Uczyć
z tym, że skoro Ashlin przez sześć tygodni do niego nie zadzwoniła, to
może się okazać, że w ogóle nie chce mieć z nim nic wspólnego.
Po raz pierwszy pomyślał ciepło o Camryn. Ona na pewno coś
wymyśli. Potrafi manipulować ludzmi jak nikt na świecie i na pewno
znajdzie sposób na to, żeby Ashlin zechciała z nim porozmawiać. Byleby
tylko zgodziła się mu pomóc.
Winda zatrzymała się na czternastym piętrze. Flint wysiadł i poszedł
długim korytarzem w lewo, bo tak nakazywała strzałka.
Stanął jak wryty przed drzwiami, na których było napisane  Tour &
Travel".
To niemożliwe, pomyślał. Camryn nigdy by tu nie przyszła. Jest
nieprzewidywalna, to fakt, ale po co miałaby przychodzić do redakcji, w
której pracuje Ashlin?
Przestraszył się, że pomylił adres. Sprawdził. Miał w ręku tę samą
kartkę, na której zapisywał adres podczas rozmowy telefonicznej z Kaylin.
To Kaylin kazała mu tu przyjść! Wstrętna Kaylin, tak samo wredna jak jej
starsza siostra...
Hint postanowił nie wchodzić. Musiał się uspokoić, przemyśleć całą
sytuację, zanim zdecyduje się na jakiś krok.
- Proszę wejść. - Ubrany na czarno młody człowiek otworzył Flintowi
drzwi. Jakby na niego czekał.
Oszołomiony Flint wszedł za nim do biura.
- A gdzie paczka? - zapytał młodzieniec w czerni.
104
RS
- To nie jest posłaniec, idioto - zgromiła kolegę młoda kobieta.
Otaksowała Flinta spojrzeniem znawczyni. Elegancki garnitur, biała
koszula i markowy krawat musiały nasunąć jej pewne przypuszczenie. -
Pan pewnie do szefa. To tamte drzwi. - Wskazała palcem zamknięte drzwi
w najdalszym kącie ogromnego pokoju.
Flint poszedł w tamtą stronę. Rozglądał się po pomieszczeniu. %7ładen
z pracowników nie był ubrany tak, jak ludzie zwykli się ubierać do biura.
Na pierwszy rzut oka było widać, że w redakcji panuje nieład i że nic
porządnego w takim miejscu powstać nie może. Przypomniał sobie, co
mówiła mu Ashlin o rządach nowego szefa. Teraz na własne oczy mógł się
przekonać, że ani trochę nie przesadziła.
Przystanął przed zamkniętymi drzwiami i zapukał. Nikt się nie
odezwał. Flint uznał, że po prostu nie usłyszano jego pukania. Uchylił
drzwi. W normalnym biurze nigdy by czegoś podobnego nie zrobił, ale to
miejsce nie miało nic wspólnego z normalnością.
- Przepraszam - mruknął, wchodząc na gruby dywan. Za ogromnym
biurkiem siedziała ciemnowłosa kobieta.
- Ashlin! - zawołał.
Podniosła głowę. Uśmiech z jej twarzy zniknął zaraz po tym, jak się
pojawił. Zastąpił go wyraz chłodnej obojętności. Ashlin wstała, oparła
dłonie na biurku. Patrzyła na coś, co znajdowało się powyżej lewego
ramienia Flinta.
- Pana Presleya Oakesa Juniora nie ma - powiedziała.
Flint nie mógł się na nią napatrzeć. Ciemne włosy spływające na
ramiona, piękna twarz, którą co noc widywał w snach.
105
RS
Lodowaty ton, jakim go powitała, wrogość emanująca z każdego
ruchu jej ciała na pewno by go onieśmieliły. Pewnie by uznał, że nie jest tu
mile widziany, i poszedł sobie. Na szczęście dostrzegł ten przełomy
uśmiech, którym odruchowo go powitała.
- Nie przyszedłem do Juniora - powiedział. Zamknął za sobą drzwi i
przekręcił klucz. Podszedł do biurka, ani na chwilę nie spuszczając oczu z
twarzy Ashlin.
Ashlin miała wilgotne dłonie. Nie mogła ich zdjąć z biurka, bo
pozostawiłaby mokre ślady. Nie chciała, żeby Flint wiedział, jak bardzo się
denerwuje.
- Mam wyjść? - zapytał. - Naprawdę tego chcesz? Okrążył biurko i
stanął przy niej. Bardzo blisko.
W ogromnym, zajmującym całą ścianę lustrze Ashlin widziała
odbicie swoje i Flinta. Zdumiał ją wyraz jej własnej twarzy. Miała taką
minę jak nastolatki czekające w kolejce do kina przed projekcją  Titanica".
Nic dziwnego, że Flint bez ceregieli do mnie podszedł, pomyślała.
Zapytał z grzeczności, bo moja mina starczyła mu za odpowiedz. Nietrudno
się domyślić, jak bardzo go pożądam. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • nadbugiem.xlx.pl
  • img
    \