[ Pobierz całość w formacie PDF ]
-Dobrze, że cię tu przywiozłem. Może nie odkryłaś więcej
informacji o zabójcy, ale na pewno przyśpieszyłaś...
-Och, wiem więcej na temat mordercy, przerwała mu, marszcząc
brwi i czując się lekko obrażona.
Co on myślał, że robiła? Zniła na jawie nad martwym ciałem?
Wyjął swój notes.
-Więc powiedz mi.
Emily oblizała usta.
-To nie był impuls by zabić. Nic nie zostało zniszczone. Nic nie
zginęło. Facet przyszedł do domu już z zaplanowanym morderstwem.
Wiedział, gdzie były kamery bezpieczeństwa i wiedział, jak się przed
nimi ukryć. To prawdopodobnie oznacza, że był już tu wcześniej, że
znał ofiarę.
Zwróciła się do krwi na ścianie.
-Gdy jest tyle przemocy, tyle złości, to zazwyczaj jest bardzo,
bardzo osobiste.
-Tak, wpadłem na to.
Do tej pory, Colin brzmiał jakby nie był pod szczególnym wrażeniem.
Chwyciła się za ramiona, gdy odwróciła się przodem do niego.
-Morderca musiał być silny, aby obezwładnić Prestona. Ofiara
miał 170 wzrostu? I ważyła 90 kilo? Musiał walczyć, walczyć jak
tylko mógł.
Zacisnęła usta na chwilę.
-Ale nadnaturalni zawsze są silniejsi od ludzi, prawda? Preston
nigdy nie miał żadnych szans.
-Nie, zgodził się Colin, jego głos był spokojny. Nie miał.
42
Gdy opuszczali dom, ekipa reporterów czekała na nich. Blond
kobieta z krótko przyciętymi włosami stanęła na chodniku, a czarny
mikrofon chwyciła w rękę. Operator stał za nią, z twarzą częściowo
zasłoniętą przez większość jego sprzętu.
- Detektyw Gyth!
Twarz kobiety rozjaśnił głodny entuzjazm.
-Darla Mitchell, Wiadomości Kanału Piątego. Mam kilka pytań
do ciebie.
-Cholera.
Słowo te było ledwo oddechem, ale doleciało do ucha Emily i przez
chwilę, prawie się uśmiechnęła, słysząc zawarty w nim pewien
niesmakiem. Ale wtedy Darla popchnął mikrofon ku jego twarzy.
-Doktor Drake, moje zródło doniosło mi, że dołączyła pani do
zespołu jak specjalista od profili.
-Ach...
Jej zródło? Była w zespole dochodzeniowym mniej niż godzinę.
Jakim sposobem ta kobieta dowiedziała się o niej? Colin stanął przed
Emily.
-Departament Policji Atlanty nie ma żadnych komentarzy w tej
chwili.
Darla próbowała go wyminąć.
-A co z doktor Drake? Czy ona nie ma...
Colin wyszarpnął jej mikrofon, przysunął bliżej do siebie i warknął:
-Bez komentarza.
-Zwietnie!
Darla warknęła.
-Wyłącz to Jake!
Emily stanęła obok Colina w momencie, gdy Jake obniżył kamerę.
Ostre światło padło na ładną twarz Darli.
-Nie możesz zatajać informacji przed obywatelami wiecznie,
wiesz o tym Gyth!
-Kiedy będę mieć jakieś informacje, dam ci je.
Uśmiechnął się. No dobrze, błysnął zębami. Nie bardzo się
uśmiechał ile szczerzył kły. Darla warknął na niego, a potem
43
pomaszerowała na swoich 2cm szpilkach do vana z logo Wiadomości
Kanału Piątego. Operator obserwował Gytha i Emily. Potem
westchnął.
-Jest wkurzona od kiedy dowiedziała się, że Kanał Trzeci ubiegł
ją z historią o Rzezniku.
Jego oczy zwęziły się, gdy spojrzał na Emily.
-Doktor Drake...dużo słyszałem o tobie.
Dziwne mrowienie spłynęło w dół jej kręgosłupa, gdy spojrzała
w jego złote oczy. Był jednym z Innych. Uśmiechnął się do niej, i
przez chwilę, jego oczy zmieniły barwę, ze złota na czerń. Oczy
demona. Wtedy poczuła jego moc w powietrzu. Słaby, niski poziom
mocy może drugi lub trzeci w skali demonów.
-Jeśli istnieje coś, co mogę dla ciebie zrobić, pani doktor, lub
jeśli zdecydujesz, że chcesz rozmawiać z Wiadomościami Kanału
Piątego, zadzwoń do mnie.
Podał jej swoją kartę.
-Jake!
Z westchnieniem spojrzał przez ramię. Darla stała obok vana ze
skrzyżowanymi rękami i oczami rzucającymi iskry.
-No cóż, wydaje się, że pogadamy innym razem.
Zasalutował, podniósł kamerę i pobiegł do vana.
-Wygląda na to, ze sępy zaczęły już krążyć.
Colin pokręcił głową i ruszył chodnikiem. Deptała mu po piętach.
-Gyth, wiedziałeś, że oni tu będą?
Szarpnięciem otworzył jej drzwi, zmrużył oczy.
-Nie.
Nagle zrozumienie pojawiło się na jego twarzy.
-Co, myślisz, że cię tu sprowadziłem, jako pewnego rodzaju
wabik?
Cóż, tam myśl zaświtała jej w głowie.
-Powiedziałeś, że wkrótce będę w wiadomościach o szóstej.
Wygląda na to, że miałeś rację.
Jego palce zacisnęły się na metalowych drzwiach.
-Powiedziałem, że będziesz w wiadomościach, ponieważ
Departament Policji zwoła konferencje prasową w sprawie
44
dochodzenia w najbliższych kilku dniach. I ty będziesz na tej
konferencji.
Emily wsiadła do Jeep a.
-Więc tak dla jasności, nie wiedziałeś, że Drala będzie tu dzisiaj?
Zatrzasnął drzwi.
-Jestem pewny jak cholera, że nie wiedziałem.
Wzięła głęboki oddech, gdy on okrążał Jeep a i wskoczył na fotel
kierowcy.
-I tak żebyś wiedziała, pani doktor, nie będziesz rozmawiać z
dziennikarzami sama, nigdy.
Spojrzał na nią z żarzącym się wzrokiem.
-Więc równie dobrze możesz wyrzucić kartkę, którą dał ci ten
cwaniaczek.
-Myślę, że ją zatrzymam.
To nie był pierwszy raz, kiedy jeden z Innych dawał jej kartkę,
sygnalizującą, że czegoś od niej chce.
-Dobrze.
Uruchomił silnik, budząc samochód z rykiem do życia. Emily
spojrzała na kartkę w swojej ręce.
JAKE DONNELLEY, KAMERZYSTA, WIADOMOZCI KANAAU PITEGO.
Jego dane kontaktowe był wyrazne, litery pogrubione na dole.
Odwróciła kartkę.
Mam informacje dotyczące tej sprawy. Spotkaj się ze mną w
Odnalezionym Raju. O 22:00.
-Ach, Gyth?
-Co?
Zahamował na światłach i spojrzał na nią.
-Nie sądzę, że ten facet chciał mi zadać kilku pytań.
Uniosła kartkę, pokazując mu notatkę. Zmarszczył brwi.
-Co do diabła?
Skręcili za rogiem. Colin zaklął i przycisnął gaz.
Nie, Jake nie chce jej zadawać pytań. Ale wyglądało na to, że
ma kilka rzeczy do powiedzenia jej.
Colin skręcił na parking sklepu spożywczego, zaparkował i
odwrócił się do niej.
45
-Pokaż mi tą kartkę.
Tym razem mu ją podała. Gwizdnął cicho.
-Sukinsyn.
Jego wzrok pochwycił jej.
-Dlaczego on dał to tobie?
Jego słowa zabarwiła podejrzliwość. Odwróciła wzrok, wzruszając
ramionami.
-Emily...
Szarpnęła się. On nigdy wcześniej nie mówił do niej Emily. Zwykle,
po prostu nazwał ją panią doktor, wypowiadając to z lekką drwiną.
Teraz brzmienie jej imienia w jego ustach było dziwnie intymne.
-Dlaczego ten facet dał tą kartkę tobie zamiast mnie?
Jej usta zaczęły się otwierać...
-Cholera.
Uderzył pięścią w kierownicę.
-Ten facet jest jednym z Innych, prawda?
-Tak.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]