[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Dziś po południu.
- Nic się nie stało mam nadzieję?
- Nie, to zaległa wizyta. Wrócę za tydzień lub dwa.
- Tak długo? - Ogarnął ją lęk, choć perspektywa zostania z Adrienem
sam na sam wydała jej się podniecająca. - Kiedy wrócisz, chciałabym omó-
wić kilka szczegółów związanych z remontem. Mam parę pomysłów, które
wolałabym z tobą skonsultować.
- Już się nie mogę doczekać. - Podniosła torbę i skinęła w kierunku lo-
dówki. - Przygotowałam dla was jedzenie. Wystarczy podgrzać. Zadbaj,
żeby coś jadł. Bardzo schudł.
- Postaram się, ale nie wiem, czy coś wskóram.
- Proszę cię tylko, żebyś spróbowała. Reszta zależy od niego. - Ella po-
klepała Selene po policzku. - Odprowadz mnie do drzwi, a potem biegnij
jeść, zanim wszystko wystygnie.
W milczeniu przeszły przez jadalnię, w której siedział Adrien, minęły
rotundę i znalazły się w holu. W drzwiach Ella odwróciła się do Selene, ob-
rzucając ją pełnym troski spojrzeniem.
- Pamiętaj, co ci powiem. Bądz z Adrienem twarda. Nie daj się na nic
namówić.
- Nie martw się. - Selene położyła rękę na piersi. - Nie należę do osób,
które łatwo ulegają. Nie w moim nowym życiu. Nigdy więcej.
- Nie obawiaj się. Adrien nie zrobi ci krzywdy.
- Dobrze wiedzieć. - Spojrzenie Elli odpłynęło gdzieś w dal, wzmaga-
jąc niepokój Selene. - Czego nie chcesz mi powiedzieć?
- On potrafi być bardzo przekonujący. Może o tym zaświadczyć wiele
kobiet. Nikt jednak tak naprawdę nie zna ukrytego pod stalową maską jego
prawdziwego wnętrza. Bądz ostrożna, chroń swoje serce.
Selene roześmiała się smutno.
- Uwierz mi, w żadnym razie nie zamierzam się zakochiwać. Powiedz-
my, że podchodzę do tych spraw z rezerwą.
- Zakochanie się nie jest niczym złym. - Ella przez dłuższą chwilę
przyglądała się w zadumie Selene. - Teraz, kiedy się nad tym zastanawiam,
możesz być tą jedyną.
- Jedyną?
- Tą, która ocali go przed samotnością. Przed nim samym. Potrzeba do
tego silnej kobiety, ale może właśnie ty nią jesteś.
Ella uścisnęła ją i pospiesznie wyszła, zostawiając jej temat do przemy-
śleń. Selene nigdy nie uważała się za twardą. Przynajmniej w ostatnich la-
tach. Choć odejście z bezpiecznego domu, jedynego, jaki znała, i rozpoczę-
cie nowego życia na własny rachunek wymagało sporo odwagi.
Czy była jednak na tyle silna, żeby nie ulec emocjom? Najważniejsze
to zachować zdrowy rozsądek. Tak czy inaczej, będzie tylko kolejnym jego
podbojem. Jedną z Bóg wie ilu jego kobiet. Z drugiej strony, patrząc na to
logicznie, to on jest jej zdobyczą. Jej przepustką do przygody życia.
Dlatego postanowiła podjąć ryzyko, poczynając od dzisiejszej nocy.
Miała do wyboru zachować ostrożność i potem się zastanawiać, co straciła
lub doświadczyć wszystkiego, co jej oferował.
Bardzo pragnęła poczuć, jak to jest, kiedy mężczyzna chce zaspokoić
potrzeby kobiety, oddać się bezgranicznie pożądaniu. Miała pewność, że
przy nim tego zakosztuje, poznając nowy świat doznań.
Podekscytowana niecierpliwie przebiegła jak na skrzydłach przez cały
dom. Zatrzymała się tylko na moment przed portretem Grace, zastanawia-
jąc się, czy dama z portretu była autorką dziennika.
Gdy dotarła do jadalni, okazało się, że Adrien czekał na nią z jedze-
niem. Zajęła miejsce przy stole naprzeciw niego i ułożyła na kolanach ser-
wetkę.
- Wspaniale wygląda - zauważyła, badając zawartość półmisków.
Ryba, mieszanka warzyw i ryż. Niestety nie była ani trochę głodna, choć
pewnie powinna.
- Odbyłyście miłą pogawędkę?
Selene spojrzała znad talerza na Adriena, który uważnie się w nią wpa-
trywał.
- Trudno to nazwać pogawędką. %7łyczyłam jej udanej wizyty, a ona
mnie poprosiła, żebym pilnowała twojego jedzenia. - Wzięła w dłoń wide-
lec i wycelowała w jego talerz.
- Jedz! - nakazała. - Jeśli się okaże, że pod jej nieobecność zmarniałeś,
stracę pracę.
- Nie martw się, mam coraz większy apetyt.
Selene wychwyciła jego aluzję i skoncentrowała się na kolacji. Jej ape-
tyt również ostatnio wzrósł, ale nie na jedzenie. Ryba okazała się trochę
zbyt pikantna, warzywa były smaczne, a ryż stawał jej w wyschniętym gar-
dle. Przez cały posiłek dziobała tylko jedzenie na talerzu, nie biorąc nic do
ust. Oboje milczeli.
- Ja skończyłem - odezwał się w końcu Adrien.
Spojrzała na jego talerz. Był pusty.
- Ja również. - Odsunęła pełny talerz, wytarła usta serwetką i odłożyła
ją na stół.
- Nic nie tknęłaś.
- To przez upał. Latem niewiele jadam.
Adrien bez słowa wstał i podszedł do niej, przez cały czas nie odrywa-
jąc od niej wzroku. Selene przygotowała się wewnętrznie na to, co ma się
wydarzyć, ale on wziął tylko jej talerz.
- Zaraz wracam. Nie odchodz.
Nie mogłaby, nawet gdyby chciała. Adrien zabrał również swój talerz i
oddalił się do kuchni. Kilka chwil pózniej wrócił z otwartą butelką czerwo-
nego wina. Napełnił kieliszki, które przyniósł z kuchni, i jeden postawił
przed nią.
- Nie, dziękuję.
- Napij się, dobrze ci to zrobi.
Selene doszła do wniosku, że faktycznie odrobina alkoholu nie jest
złym pomysłem i z pewnością pomoże jej się rozluznić.
- No dobrze, kieliszek nie zaszkodzi. - A nawet dwa lub trzy, pomyśla-
ła. Czyżby szukała odwagi w butelce? %7łałosne. Nie musi się upijać, żeby
się cieszyć zainteresowaniem Adriena.
- Jaka byłaś jako dziecko? - spytał, siadając przy stole i popijając wino.
- Poważna - odparła nieco zaskoczona jego pytaniem. - Zamknięta w
sobie. Byłam doskonałą uczennicą. - I była inna, ponieważ miała dar.
- Ciekawe. Oceniałem cię jako towarzyskiego motyla.
W rzeczywistości nigdy nie opuściła kokonu, w którym się ukryła.
- Za to moja siostra była wcieloną diablicą. Ktoś musiał ją trzymać w
ryzach.
- Jesteście ze sobą blisko? - zainteresował się.
- Nawet bardzo. Mieszka w Georgii. Spodziewa się pierwszego dziec-
ka. A ty masz rodzeństwo?
- Nie. - Dopił wino i odstawił kieliszek, głośno stukając nim o stół.
Z wyrazu jego twarzy Selene wywnioskowała, że był to dla niego przy-
kry temat.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]