[ Pobierz całość w formacie PDF ]
władzy żądzą. O tak, korona taka, na taki wsadzona piedestał, jest zjadliwą kpiną z
własnego piedestału. Tymczasem korona z najrzadszych i najczystszej wody klejnotów,
zbyt zawstydzona będzie czując się niegodną, ażeby spoczywać na głowie otoczonej
nimbem Zrozumienia i zwycięstwa nad sobą.
Przyjrzyjcie się dobrze swoim głowom.
Chcecie ludzmi władać? Nauczcie się wpierw władać sobą samym.
- 84 -
Czyż można rządzić dobrze, zanim nie jest się dobrze samemu rządzonym? Czyż może
wichru batóg lub spieniona fala pokój ustanowić i uciszyć Morze? Czyż łez pełne oko
może
wysłać szczęścia uśmiech rozszlochanemu sercu? Czyż stra-che m lub gniewem drżąca
ręka może utrzymać ster łodzi?
Władcy ludzi przez ludzi są władani. A ludzie są pełni zgiełku, anarchii i chaosu. Bo na
podobieństwo morza są wystawieni na każdy wichru powiew. I jak morze odpływają i
przypływają, czasami jak gdyby już-już plażę zalać mieli. Lecz na podobieństwo morza
ich głębiny są ciche i nie tykają ich smagania wichru na powierzchni.
Jeżeli naprawdę chcecie rządzić ludzmi, pogrążcie się w ich najtajniejsze głębiny. Bo
ludzie są czymś więcej niż spienionymi falami. Lecz by pogrążyć się w najtajniejsze
głębiny ludzi, musicie wprzódy pogrążyć się w najtajniejsze głębiny swoje. %7łeby zaś
doość do tego, musicie odłożyć berło i koronę, aby ręce mieć wolne, by czuć i wolną
mieć głowę, ażeby myśleć i szacować.
Próżne będę wszelkie wasze rządy i bezprawne wszystkie wasze prawa będą, a chaos
będzie całym porządkiem waszym, dopóki nie nauczycie się rządzić w sobie krnąbrnym
człowiekiem, którego zajęciem najulubieńszym jest zabawianie się koron ą i berłem.
O, ludzie Kadzielnicy i Księgi! Cóż w Kadzielnicy spalacie? Czegóż doczytaliście się w
Księdze?
Czyż nie spalacie bursztynowej krwi, która wysącza się z wonnych serc roślin i
krzepnie? Lecz to, zaprawdę, kupuje się i sprzedaje na bazarach, a ten groszowy
wydatek nie sprawia przyjemności żadnemu bogu.
Pomyślcie, czyż woń kadzidła odegnać może smród nienawiści, zawiści i chciwości?
Rozbieganych oczu, krętackich języków, rąk lubieżnych? Niewiary paradującej jako
wiara, obskurnej przyziemności trąbiącej o raju szczęśliwym?
Bardziej przyjemny w waszego Boga nozdrzach byłby zapach wszystkich tych rzeczy
zagłodzonych na śmierć i jedno po drugim spalanych w sercu, i popiołów ich
rozpuszczonych na wszystkie cztery wiatry niebieskie.
Cóż spalacie w Kadzielnicach? Przychylność, pochwałę i błaganie?
Gniewnego boga zostawić lepiej, ażeby zgorzał w swoim gniewie. %7łądnego chwały
boga zostawić lepiej, ażeby zagłodził się czekając na chwałę. Boga o twardym sercu
zostawić lepiej, aże by skonał na twardość swego serca.
Lecz ani gniewny, ani żądny chwały, ani bezlitosny nie jest Bogiem. To wy jesteście
pełni gniewu, żądni chwały i o twardym sercu.
Nie kadzidło Bóg wam spalać każe, lecz wasz gniew, i pychę, i nieczułość, abyście
mogli być jak On, wolni i wszechmocni. I chce, by wasze serca kadzielnicami były.
I czegóż doczytaliście się w Księdze?
- 85 -
Czy czytacie przykazania, aby je pisać złotem na świątyń ścianach i kopułach? A może
żyjące prawdy, ażeby wryć je w serca?
Czy czytacie doktryny, by ich nauczać z ambon i gorliwie ich bronić logiką, mową
wykrętną, a w razie potrzeby pieniędzmi i ostrzem miecza? A może czytacie %7łycie,
które nie jest doktryną potrzebującą, ażeby ją głosić i bronić, lecz Drogą, która trzeba
przemierzać z wolą Wolności - tak w świątyni, jak i poza nią, tak w dzień, jak i w nocy,
tak na niskości, jak i na wysokości? A dopóki sami nie pójdziecie tą Drogą i nie
upewnicie się, dokąd prowadzi, czyż zuchwałością nie jest zapraszać na nią innych?
A może czytacie w Księdze wykresy, mapy i cenniki, ukazujące ludziom, ile z nieba
można kupić za tyle lub więcej z ziemi?
O, oszuści i agenci Sodomy! Sprzedać chcecie ludziom Niebo i zabrać im ich udział w
Ziemi w zamian. Chcecie uczynić z tej Ziemi czyściec i namawiacie ludzi, by z niej
uciekali, a sami zakopujecie się w niej jeszcze bardziej. Dlaczegóż nie uczynicie
ludzi sprzedawcami swych udziałów w Niebie, w zamian za udz iał w Ziemi?
Gdybyście waszą Księgę czytali uważnie, potrafilibyście ukazać ludziom, w jaki sposób
z Ziemi niebo uczynić. Bo dla serca niebiańskiego, Ziemia jest niebem. Zaś dla serca
ziemskiego, Niebo jest ziemią.
Odsłońcie Niebo w sercach ludzi, z ziemią zrównując wszystkie przegrody pomiędzy
Człowiekiem i jego bliznimi; pomiędzy Człowiekiem i wszelkim stworzeniem;
pomiędzy Człowiekiem i Bogiem. Lecz aby to uczynić, sami mieć musicie serca
niebiańskie.
Nie jest Niebo ogrodem kwietnym, który można by kupić albo wydzierżawić. Lecz
stanem istnienia jest Niebo, możliwym do osiągnięcia tak samo na Ziemi, jak i
gdziekolwiek indziej w tym bezgranicznym Wszechświecie. Czegóż wyciągacie szyje i
przewracacie oczami?
Ani też nie jest Piekło szalejącym paleniskiem, od którego uciec można żarliwymi
modłami i kadzidła paleniem. Lecz stanem serca jest Piekło, doświadczanym tak samo
na Ziemi, jak i gdziekolwiek w tej bezgraniczności niezmierzonej.
Dokądże uciec możecie od ognia, którego paliwem jest serce, dopóki nie uciekniecie od
serca?
Próżnym jest poszukiwanie Nieba i próżnym wykręcanie się od Piekła, tak długo, jak
długo Człowieka trzyma cień jego. Bo i Niebo i Piekło są nieodłącznymi stanami
[ Pobierz całość w formacie PDF ]