[ Pobierz całość w formacie PDF ]
kucharzy, że potrzebuje surowego mięsa. Nie jestem w stanie wymyślić żadnego
powodu. Nawet pies je gotowane mięso.
Więc niechętnie odwracam się od kolejki i kieruję w stronę pobliskiego
lasku. Przygotowuje się do przemiany w kobietę z epoki jaskiniowej i mam
nadzieję ,że uda mi się złapać wiewiórkę lub królika. Nie mam tylko pojęcia co z
nim zrobię jak już go złapię.
W moim nadal cywilizowanym umyślę mięso leży zapakowane w
lodówkach z żywnością. A jeśli będę miała szczęście dowiem się na własnej
skórze dlaczego Paige w wieku trzech lat postanowiła zostać wegetarianką.
Po drodze skręcam by najpierw zaliczyć niewielkie zakupy. Te żarty z Dee
-Dumem dały mi do myślenia. Faceci chcą broni. Kopiącej tyłki maszyny do
zabijania, której podstawowym zadaniem jest zastraszanie. Więc, jeśli ten sam
ostry miecz będzie odpowiednio zakamuflowany, faceci nie będą już próbowali mi
go ukraść.
Mam farta, w centrum jest sklep z zabawkami. W tej samej sekundzie w
której wchodzę do kolorowego wnętrza ogrania mnie uczucie nostalgii. Chce się
teraz tylko schować w kąciku zabaw, otoczona pluszakami i książkami z
kolorowymi obrazkami.
Moja matka nigdy nie była normalna, ale gdy byłam mała jeszcze jakoś się
trzymała. Pamiętam swoje wizyty w takich właśnie sklepach, śpiewając razem z
nią piosenki, czy siedząc u niej na kolanach, słuchając jak czyta mi bajki.
Przesuwam dłońmi po miękkim pluszu miśka pandy, gładkim plastiku
zabawkowej kolejki, przypominam sobie jak wszystkie te rzeczy zapewniały mi
kiedyś złudne poczucie bezpieczeństwa.
Przez chwilę zastanawiam się co robić, w końcu decyduję się odciąć
końcówkę misia i wsuwam do niego rękojeść. Gdy będę potrzebowała miecza
wystarczy ,że wyjmę misia.
No dalej przyznaj miśku Pooky, zwracam się do miecza Podoba ci
się Twój nowy wygląd. Wszystkie inne miecze będą zazdrosne.
Do czasu gdy przechodzę przez ulicę i skręcam w stronę lasku, mój misiek
ma na sobie wielowarstwową szyfonową spódnicę, którą zrobiłam mu z welonu
znalezionego w jednym z butików. Najpierw oczywiście wytaplałam go w błocie,
żeby nie rzucał się w oczy kolorem czystej bieli. Spódniczka opada zakrywając
nieomal całą pochwę. Wszystko jest od wewnątrz dostępne, tak bym mogła z
łatwością wyciągnąć w razie potrzeby miecz bez zbędnego kombinowania.
Wygląda to idiotycznie i świadczy o mnie nie najlepiej. Ale na pewno nie
krzyczy już anielski zabójczy miecz. Czyli jak dla mnie wystarczy.
Przechodzę przez ulicę i przyglądam się siatce sięgającej piersi która otacza
lasek. Jest to spora przestrzeń, otwarta ale osłonięta na tyle drzewami, że z
powodzeniem można schować się w cieniu przed popołudniowym słońcem.
Idealne miejsce dla królików.
Wyciągam schowany miecz, usatysfakcjonowana gdy wychodzi tak szybko.
Stoję na zarośniętym trawą poletku, z anielskim mieczem wycelowanym jak
różdżka. Z mieczem pewnego anioła, którego imienia nie wymienię ponieważ
bardzo się staram o nim nie myśleć, który powiedział mi ,że ten miecz nie jest
zwyczajnym mieczem. Moje życie jest już tak dziwaczne ,że nie czuję się nawet
zakłopotana gdy mówię
Znajdz królika
Wiewiórka wczepiona w pobliskie drzewo śmieje się ze mnie na swój
własny sposób.
To nie jest zabawne. w zasadzie, to tak poważne jak tylko może być.
Surowe mięso jest moją najlepszą nadzieją dla Paige. Nawet nie chcę zastanawiać
się co się stanie, jeśli nie będzie w stanie tego zjeść. Rzucam się za wiewiórką,
ramiona trzymam rozluznione z nadzieją ,że miecz się dostosuję. Wiewiórka
ucieka.
Przepraszam wiewióreczko. Kolejna rzecz za którą możemy winić anioły.
twarz Raffe'a pojawia się w moim umyśle, aureola z płomieni nad jego głową,
żal i rozpacz wykrzywiająca i osnuwająca cieniem jego twarz. Zastanawiam się
gdzie jest teraz. Zastanawiam się czy dalej cierpi. Przyzwyczajenie się do nowych
skrzydeł musi przypominać oswajanie się z nowymi nogami; bolesne, samotne i
podczas wojny bardzo niebezpieczne.
Dzwigam miecz nad głowę. Nie mogę patrzeć i nie patrzę, więc tworzę to
dziwaczne połączenie odwróconej głowy i przymkniętych oczu, otwierając je
tylko na tyle by cokolwiek zobaczyć.
Zadaje cios.
Zwiat nagle wiruję, sprawiając ,że kręci mi się w głowie.
%7łołądek podchodzi mi do gardła.
Wzrok mi słabnie i widzę mroczki.
W jednej sekundzie miecz opada na wiewiórkę. W następnej wznosi się na
[ Pobierz całość w formacie PDF ]