[ Pobierz całość w formacie PDF ]
nawet, co czuje. Szczerze mówiąc, była lekko otępiała.
Starając się rozładować napięcie, Lillian stanęła między nimi i
uśmiechnęła się zachęcająco.
- Słyszałem, że chciałaś w dzieciństwie nauczyć się grać na
skrzypcach - odezwał się Randall, przełamując lody.
Zupełnie ją tym zaskoczył. Ostatni raz myślała o swojej muzycznej
pasji w wieku trzynastu lat. Chyba rzeczywiście długo rozmawiali. Mama
zdążyła wiele mu o niej opowiedzieć.
- Owszem, chciałam, ale okazało się, że jestem kompletnie
niemuzykalna.
- To zupełnie tak jak ja. - Przyglądał jej się już niemal otwarcie. - Ja
usiłowałem opanować gitarę elektryczną, ale nic z tego nie wyszło. Myślę,
że talent plastyczny w zupełności rekompensuje ci brak słuchu
muzycznego.
- Nie przesadzałabym aż tak z tym talentem.
- Nie bądz taka skromna - Wtrąciła matka. - Jesteś naprawdę świetna.
Powinieneś obejrzeć kiedyś jej stare rysunki - zwróciła się do Randalla. -
184
R S
Mówiłam ci, że profesorowie radzili jej spróbować sił jako projektantce,
ale wolała pisać.
- Moja siostra... to znaczy twoja ciotka - poprawił się - jest malarką.
Wystawia swoje prace w kilku galeriach. Myślę, że miałybyście o czym
rozmawiać. Powinnyście się kiedyś poznać.
Rozmawiali jeszcze jakiś czas o jej planach na przyszłość, kiedy
nagle otworzyły się drzwi i do domu wszedł Jack. Zauważywszy ich w
salonie, pospiesznie omiótł wszystkich troje badawczym spojrzeniem.
- Przepraszam. - Sądząc po jego minie, nie spodziewał się zastać ich
w tym miejscu. - Nie chciałem wam przeszkadzać, ale mój mały oblał
sobie mlekiem całą koszulkę. Wezmę mu tylko coś na zmianę i znikam.
- Nie ma sprawy - uspokoił go wujek, uśmiechając się swobodnie.
- Wszystko w porządku? - Nie potrafił opanować ciekawości Jack.
- Jak najbardziej.
Odetchnął z wyrazną ulgą.
- Cieszę się. Angela prosiła, abym wam przypomniał, że jesteście
zaproszeni na deser. Reszta towarzystwa wie tylko, że przyjechała mama
Rebeki, a mnie odwiedził wujek. Będziecie naprawdę mile widziani -
zwrócił się do wujka i Lillian. - To nasi znajomi z sąsiedztwa. Bardzo mili
ludzie. Na pewno się polubicie.
Randall sprawiał wrażenie zrelaksowanego, ale nie chciał narzucać
im dłużej swojego towarzystwa. Może uznał, że lepiej będzie, jeśli da im
czas na ochłonięcie.
- Czy jesteś pewien, że to nie problem? - zapytał z wahaniem. - Co o
tym myślisz, Lillian? Miałabyś ochotę uczcić Zwięto Dziękczynienia? A
raczej to, co z niego zostało?
Jej uśmiech wystarczył mu za odpowiedz.
185
R S
- Rebeko? Masz coś przeciwko temu, żebyśmy poszli z wami?
- Ależ skąd.
Miała za co dziękować. Pierwszy raz w życiu spędzi święto z
obojgiem rodziców. Nadal wydawało jej się to zbyt piękne, by mogło być
prawdziwe. W dodatku właśnie dziś zdała sobie sprawę, że jest zakochana
w mężczyznie, dzięki któremu jej spotkanie z ojcem stało się możliwe. Joe
spełnił jej największe marzenie. Teraz rozumiała już, dlaczego on i Zoey
dziwnie się zachowywali i unikali jej pytań. To miała być niespodzianka.
- Powinnaś wiedzieć - szepnął jej do ucha Jack, kiedy kilka minut
pózniej szli za Lillian i Randallem w stronę domu Angeli - że Russel nigdy
nie zapytałby was o zdanie. Zrobiłby to, co sam uznałby za stosowne.
Wujek to naprawdę porządny gość. Masz szczęście. Trafił ci się na ojca
zdecydowanie lepszy brat.
Rozdział 12
Rebeka stała, wyglądając przez okno w domu Joego. Znieg, który
spadł w Zwięto Dziękczynienia, już stopniał, ale sądząc po kolorze nieba,
zanosiło się na kolejną nawałnicę.
Przyglądała się z daleka rodzicom zbliżającym się ścieżką od strony
lasu. Matka trzymała w ręce torbę, zapewne wypełnioną szyszkami, po
które się wybrali. Randall niósł naręcze świerkowych gałęzi do
udekorowania kominka. Nie obejmowali się, ale szli bardzo blisko siebie.
Odkąd tydzień temu poznała ojca, rozmawiała z nim dwa razy przez
telefon. Najpierw zadzwonił z pytaniem, czy może przyjechać do
Rosewood i zabrać ją na kolację, żeby mogli się trochę lepiej poznać.
186
R S
Wczoraj zatelefonował drugi raz. Zakomunikował, że przyjeżdża też mama
i w związku z tym trzeba zmienić rezerwację.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]