[ Pobierz całość w formacie PDF ]
,,uratowali , pewnie złamali jej kark.
Chcesz powiedzieć, że powinni ryzykować życie,
żeby zabezpieczyć jej kręgosłup szyjny? Rzucił jej
pogardliwe spojrzenie. To nie wypadek samochodo-
wy, Sherazad. Jesteś na froncie. Jeśli tego nie rozu-
miesz, wracaj pierwszym samolotem do domu.
ROZDZIAA PITY
Dalej się dąsasz?
Lorenzo wszedł do ich wspólnego namiotu. Jeszcze
nie przywykła do jego ogolonej twarzy.
Chcesz zapytać, dlaczego wciąż tu siedzę?
Lekki uśmiech uniósł kąciki jego warg.
Więc się dąsasz.
Wzruszyła ramionami.
Jestem zbyt wyczerpana, żeby stroić fochy, nawet
gdybym potrafiła to robić.
Czy istnieje na tym świecie kobieta, która nie opa-
nowała tej sztuki do perfekcji?
Patrzył na nią, powoli mrużąc oczy. Potem zaczął się
śmiać, a ona rzuciła mu wgłowę poduszką.
Ty się naprawdę gniewasz! zaśmiał się trium-
falnie.
Jestem tylko zła, że po tym wszystkim możesz być
w takim świetnym nastroju. Po takim koszmarnym
dniu.
Lorenzo uniósł brwi, po czym je opuścił.
Dobry nastrój? Przyjrzyj mi się. Bredzę z wyczer-
pania.
To czemu nie pójdziesz spać?
Zamiast ciebie nękać?
Już miała rzucić drugą poduszką, kiedy Lorenzo zie-
wnął i przetarł oczy. Wyglądał na bardzo, ale to bardzo
68 OLIVIA GATES
zmęczonego i... bezbronnego. Niemal pokonanego.
A co gorsza, każdy jego gest, każde spojrzenie i słowo
rozbudzało na nowo jej zmysły. Stwierdziła, że musi
natychmiast zająć myśli czym innym, póki ta niemądra
czułość nie minie.
Jak poszło z McFaddenem?
Nie była przy tej operacji. Dołączyła do operującego
Lorenza osiem godzin po tym, jak zostawił ją wśród
rannych, i już wtedy wyglądał okropnie. Nie przyznał
się do bólu, oczywiście, lecz ona wiedziała swoje. Wie-
działa także, że Lorenzo nie zwiększy dawki środka
przeciwbólowego, by nie ryzykować osłabienia goto-
wości do pracy.
Wykonał najpierw dziesięć operacji o różnym stop-
niu trudności, potem jeszcze sześć w jej obecności. Ona
zaś była jego asystentką. Wyszła, zanim opatrzył ostat-
niego pacjenta, chociaż prosił, by na niego zaczekała.
Wyszła dlatego, że nie mogła już dłużej odkładać wizy-
ty w toalecie.
Koszmar. Lorenzo opadł na swą pryczę. Metalo-
wa rama zaprotestowała głośno, ledwie wytrzymując
jego ciężar. Operacja na pochylonym stole przez ten
jego zator to był dla mnie całkiem nowy koszmar. Jama
brzuszna zainfekowana, jelita popękane...
Urwał, przetarł znów oczy, ziewnął i przeciągnął
się. Sherazad starała się ignorować jego kocie ruchy.
Wyprostował się, ale chwilę potem znowu padł na
łóżko.
Jadłeś coś?
Podawali lunch, kiedy operowałem przypadek nu-
mer dziesięć, ale wolałem nie nakruszyć na pacjenta ani
nie polać go herbatą.
NIEBO NA ZIEMI 69
%7łartujesz, tak?
A jak sądzisz?
Mówiłam ci już, że jesteś niemożliwy? No więc
byłam zbyt delikatna.
Westchnął z samozadowoleniem.
Nie mam siły jeść. Nie mam siły utrzymać kanapki
wręce. Och, gdzież te wspaniałe dni, kiedy podawałaś
mi obiad dożylnie!
Naburmuszyła się i poderwała, ale złapał ją za rękę.
Dokąd to? Zamierzasz skorzystać z oferty pułkow-
nika LaCroix i przenieść się do damskiej kwatery?
Nie. Wyszarpnęła rękę. Idę zobaczyć, czy mo-
gę cię zapisać na przeszczep poczucia humoru.
Po tych słowach opuściła namiot, odprowadzana je-
go radosnym śmiechem. Gdy po paru minutach wróciła
z kolacją, Lorenzo spał. Postawiła tacę na składanym
stoliku, usiadła i patrzyła na niego.
Po przeżyciach ostatnich miesięcy porwaniu,
dwóch miesiącach ucieczki, postrzeleniu i dniach, które
pózniej nastąpiły nadal emanował jakąś niezłomną
siłą.
Podniosła miskę z zupą, przyklękła obok pryczy i do-
tknęła go delikatnie.
Lekarstwo...
W jednej chwili usiadł prosto, lecz wyraz jego oczu
mówił, że nadal śpi.
Niezastąpione... Zupa!
Podsunęła mu pełną łyżkę. Posłusznie otworzył usta
i siorbnął.
Wybacz, innamorata. Pamiętam, że kiedyś potra-
fiłem przyzwoicie jeść. Uśmiechnął się z zażeno-
waniem i próbował wypić kilka łyków bez efektu
70 OLIVIA GATES
dzwiękowego. Mniam, gorące żarcie. Już prawie za-
pomniałem, jak to smakuje.
Co jest niezastąpione? Chciała odwrócić uwagę
od scenariusza, który powstawał w jej głowie. Jak na-
karmiwszy Lorenza, rozbierze go, umyje...
Stres pourazowy. Bo jak inaczej wytłumaczyć jej
metamorfozę z zimnego wroga mężczyzn w nimfoman-
kę? Ale czy nimfomanka interesuje się tylko jednym
mężczyzną? Spojrzała na niego ponownie. Ten jego
senny, niewyrazny wzrok...
Gorące żarcie jest nie do zastąpienia, niestety.
Zjadł zupę i zabrał się z entuzjazmem za kurczaka,
którego także podawała mu po kawałku. Gdybyś wi-
działa, czym musiałem się żywić przez te dwa miesiące.
Nie powiem ci, jeśli jeszcze nie jadłaś, w twoim włas-
nym interesie.
Rzeczywistość z pewnością przekraczała jej wyob-
rażenia. Poczuła nagle wielką wdzięczność, że przeżył,
że jest tu z nią.
Możesz mi wszystko opowiedzieć.
Lorenzo oblizał wargi, zarazem niewinnie i kusząco.
Rzuciła mu ostrzegawcze spojrzenie, a on podniósł rę-
ce. Potem oparł się i popatrzył w przestrzeń, wracając
myślami do zawodu.
W takim przypadku jak McFadden zaczął prze-
de wszystkim należy zająć się opanowaniem krwotoku,
zatruciem jamy brzusznej i zapobieżeniem dalszym ura-
zom. Kiedy ustabilizowałem go, przeciąganie groznego
dla niego znieczulenia ogólnego byłoby karygodną głu-
potą. Wykonałem częściowy zabieg. Nawet go nie za-
szyłem.
No, to rzeczywiście rewolucyjne podejście!
NIEBO NA ZIEMI 71
Skrzywił się z naganą.
Zastosowałem dreny do odsączenia nadmiaru wy-
dzieliny i krwi. Nawet gdybym nie zamierzał go jeszcze
[ Pobierz całość w formacie PDF ]