[ Pobierz całość w formacie PDF ]
rozwiązaniem. Taki człowiek mógłby zabić bez zastanowienia czy wyrzutów sumienia. Kat
wiedziała co czułby Sebastian, gdyby uznał, że odpowiada za jej śmierć.
Człowiek gnany tego rodzaju gniewem i poczuciem winy popełnia błędy. Nieraz
fatalne w skutkach.
Wzięła spokojny głęboki oddech. Poczuła chłód przesyconego dymem powietrza,
kwaśny, drapiący w gardle odór. Wilcox uśmiechnął się szerzej, jakby wyczuł jej lęk.
Właśnie ów uśmiech sprawił, że podjęła decyzję - uśmiech i przepełnione pewnością
samozadowolenie mężczyzny, przekonanie o sukcesie strategii, dzięki której miał dopaść
Sebastiana St. Cyra. Najwyrazniej sądził, że jego plan jest doskonały. Kat jednak znała
Sebastiana, wiedziała o jego osobliwie wyostrzonych, niemal zwierzęcych zmysłach i
szybkich odruchach. Sebastian miał wpaść w pułapkę, ale przynajmniej będzie o niej
wiedział. Dlatego też po raz drugi tego wieczora spojrzała w oczy Toma i powoli kiwnęła
głową. Miała nadzieję, że zrozumiał.
Tom zawahał się przez moment. Potem sięgnął po wiadomość i ruszył przed siebie,
potrącając Wilcoksa.
Ale już na ulicy zatrzymał się nagle, odwrócił i wcisnął kapelusz mocniej na głowę.
- A jeśli szef nie przyjdzie? - spytał.
- Przypomnij mu co się stało z Rachel York i Mary Grant - odpowiedział Wilcox,
chwytając Kat za ramię, i przyciągnął dziewczynę do siebie. - Przyjdzie na pewno.
Sebastian zmieniał ubranie w pokoju w Róży i Koronie , gdy Tom wbiegł do środka,
przynosząc ze sobą chłodny, stęchły zapach mglistej nocy.
- Boże, dopomóż! Szefie, zabrał ją - wydyszał chłopiec, wytrzeszczając oczy i walcząc
o oddech. - Porwał pannę Kat!
Sebastian przyskoczył do niego jak podcięty biczem.
- Co? Co mówisz?!
- Papa waszego bratanka. Hrabia Wilcox. Wziął i zgarnął ją sprzed domu. I dał dla was
wiadomość. Powiedział, żebym wam powiedział...
Sebastian wziął wiadomość z wyciągniętej ręki chłopca i rozerwał pieczęć. Szybko
przeczytał liścik: W moim posiadaniu znajduje się przedmiot, który, jak mniemam, może cię
zainteresować. Możesz odebrać go osobiście w składzie celnym Kompanii Handlowej
Prosperity , niedaleko Doku Pustelników. Szybka reakcja z twojej strony zapobiegnie
zniszczeniu przedmiotu.
Naturalnie zjawisz się sam i nieuzbrojony. Gdyby tak się nie stało, konsekwencje będą
szybkie i niefortunne.
Sebastian poczuł falę wściekłości i lęku, mdlącą mieszankę gorąca i chłodu, od której
brakło tchu i ściskało w żołądku. Wiedział, że Tom coś mówi, ale nie słyszał słów - uszy
wypełniał mu nieznośny szum. Podniósł głowę i spojrzał na chłopca.
- Co takiego? Powtórz to jeszcze raz.
Coś w jego wyglądzie sprawiło, że chłopiec cofnął się o krok, wziął głęboki oddech i z
trudem przełknął ślinę.
- To on, tak? To jego szukaliście, to on pozałatwiał te kobiety. Powiedział, że mam
wam przypomnieć, co się stało z tymi dwiema zabitymi, Rachel York i Mary Grant.
- O Jezu - Sebastian odrzucił papier i sięgnął po buty.
Za jego plecami Tom podniósł wiadomość. Jego wargi poruszały się bezgłośnie, gdy
usiłował odszyfrować słowa. Podniósł głowę, zmarszczywszy brwi. Jego oddech wciąż był
płytki i nierówny.
- Chyba nie chcecie tam pójść? Na nabrzeże? Sebastian wcisnął na nogę wysoki but.
Nie zdawał sobie sprawy, że chłopiec umie czytać.
- Masz jakiś inny pomysł?
- Ale to pułapka!
- Zdaję sobie z tego sprawę.
- Co chce pan zrobić? Tak po prostu w nią wpaść?
- Nie, jeżeli zdołam temu zapobiec - przerwał i chwycił chłopca za ramiona. - Jeżeli
jednak coś mi się stanie, chcę, żebyś poszedł do mojego ojca, hrabiego Hendonu. Opowiedz
mu wszystko, o czym wiesz. Nozdrza Toma drgnęły, gdy zaczerpnął powietrza.
- %7ładen hrabia mi nie uwierzy. Nie jakiemuś ulicznemu złodziejaszkowi.
- Pokaż mu list. Szkoda, że nie ma podpisu, ale Wilcox nie jest głupcem. W oczach
chłopca zatańczył niespodziewany błysk radości.
- Gwizdnąłem... - przerwał, gdy Sebastian podniósł ostrzegawczo dłoń. - Co się stało?
Co pan usłyszał? Sebastian z płaszczem w dłoni podszedł cicho do drzwi.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]