[ Pobierz całość w formacie PDF ]
na wrotkach. Osobliwym zbiegiem przypadków została wtedy przy-
wieziona do tej samej izby przyjęć, ponieważ, nim przenieśli się na
Florydę, mieszkała z rodziną w pobliżu. Lynn Annę nie wspominała
jednak niemile tamtego pobytu w szpitalu. Wnioskowała, że od czasu,
gdy była dzieckiem, szpital zmienił się tak bardzo jak sąsiedztwo.
Pół godziny pózniej zjawił się młodzieńczo wyglądający internista,
doktor Huggens. Wydawał się ucieszony, że Lynn Annę mieszkała
w Coral Gables, ponieważ sam pochodził z West Palm Beach. Czytając
jej kartę, wymieniał z nią banalne uwagi o Florydzie. Najwyrazniej
55
podobała mu się przeciętna uroda amerykańskiej dziewczyny, jaką
była obdarzona Lynn Annę, bo było to coś odmiennego od ostatniego
tysiąca jego pacjentów. Miał nawet zamiar poprosić ją o numer
telefonu.
- Co panią sprowadza do izby przyjęć? - zapytał na wstępie.
78
- To trudno opisać - powiedziała Lynn Annę. - Czasami mam
kłopoty z widzeniem. Zaczęło się to mniej więcej tydzień temu,
zauważyłam to przy czytaniu. Od pewnego momentu zaczęłam mieć
kłopoty z niektórymi słowami. Miałam je przed oczyma, ale nie byłam
pewna ich znaczenia. Równocześnie dostałam okropnego bólu głowy,
tutaj. - Lynn Annę przyłożyła dłoń do potylicy i przesunęła nią na
bok do punktu nad uchem. - To nasilający się i niknący tępy ból.
Doktor Huggens skinął głową.
- Czuję też jakiś zapach - powiedziała Lynn Annę.
- Jaki?
Lynn Annę była nieco zakłopotana.
- Sama nie wiem - powiedziała w końcu. - To nieprzyjemny
odór i choć wydaje mi się znajomy, nie potrafię go z niczym skojarzyć.
Doktor Huggens kiwnął głową, choć objawy Lynn Annę nie
pasowały do żadnego prostego schorzenia.
- Coś jeszcze?
- Mam dość silne zawroty głowy i ciążą mi nogi. Dzieje się to
coraz częściej, prawie za każdym razem, kiedy próbuję czytać.
Doktor Huggens odłożył kartę i zaczął badać Lynn Annę. Zajrzał
jej w oczy i do uszu, do jamy ustnej. Osłuchał serce i płuca. Sprawdził
jej odruchy, kazał jej brać do ręki rozmaite przedmioty i opisywać, co
czuje, przejść po linii prostej i powtarzać ciągi cyfr.
- Wydaje mi się pani całkowicie zdrowa - powiedział w koń-
cu. - Zalecałbym pani zażycie dwóch lekarzy i kontrolę w aspiry-
nie. - Sam roześmiał się ze swego żartu.
Lynn Annę nie dołączyła do jego wesołości. Zdecydowała, że nie
da się zbyć tak łatwo, zwłaszcza po długim wyczekiwaniu. Doktor
Huggens zauważył, że pacjentka nie podziela jego wesołości.
- Mówiąc poważnie uważam, że powinna pani zażyć aspirynę dla
złagodzenia objawów i zgłosić się jutro na neurologię. Może oni coś
znajdą.
- Chciałabym tam pójść natychmiast - powiedziała Lynn Annę.
- To izba przyjęć, nie przychodnia - odrzekł doktor Huggens.
- Nic mnie to nie obchodzi! - powiedziała Lynn Annę, wrogą
postawą maskując uczucie lęku.
- No już dobrze! - rzekł Huggens. - Zadzwonię po konsultację
neurologiczną i okulistyczną, choć na tę drugą pewnie trzeba będzie
zaczekać.
Lynn Annę pokiwała głową. Przez chwilę bała się cokolwiek
powiedzieć, by jej zdecydowanie nie zniknęło we łzach.
Rzeczywiście znów przyszło jej czekać. Minęła szósta, nim parawa-
79
nik został ponownie odsunięty. Przed Lynn Annę znalazł się brodaty
doktor Wayne Thomas. Pochodzący z Baltimore doktor Thomas
56
zaskoczył Lynn Annę, która nigdy jeszcze nie miała do czynienia
z lekarzem - Murzynem. Szybko jednak zamaskowała swą począt-
kową reakcję i zaczęła odpowiadać na jego szczegółowe, nie pomijające
niczego pytania.
Doktorowi Thomasowi udało się odkryć jeszcze kilka faktów,
które uznał za znaczące. Trzy dni wcześniej Lynn Annę miała jeden ze
swych "epizodów", jak je nazywała. W jednej chwili wypadła z łóżka,
na którym czytała. Straciła przytomność i doszła do siebie na podłodze.
Najprawdopodobniej uderzyła się w głowę, nabiła sobie bowiem
sporego guza nad prawą skronią. Doktor Thomas dowiedział się
również od niej, że kilka jej ostatnich wymazów Papanicolaou było
atypowych i wyznaczono jej za tydzień kontrolną wizytę w przychodni
ginekologicznej. Niedawno przeszła również infekcję dróg moczowych,
z powodzeniem leczoną sulfonamidami.
Po wypełnieniu karty doktor Thomas wezwał siostrę i prze-
prowadził najdokładniejsze badanie przedmiotowe, jakie Lynn Annę
kiedykolwiek miała. Zrobił znacznie więcej niż doktor Huggens.
Większość badania stanowiła dla Lynn Annę kompletną tajemnicę,
jego dokładność dodała jej jednak ducha. Ze wszystkich prze-
prowadzonych badań nie podobała się jej jedynie punkcja płynu
mózgowo-rdzeniowego. Wbito jej, gdy leżała na boku z kolanami
podciągniętymi pod brodę, igłę w lędzwiową część kręgosłupa, czuła
jednak ból jedynie przez chwilę.
Po zakończeniu badań doktor Thomas powiedział Lynn Annę, że
chce wykonać jej kilka zdjęć rentgenowskich, by przekonać się, czy nie
uszkodziła sobie czaszki przy upadku z łóżka. Tuż przed wyjściem
powiedział jej, że w badaniu stwierdził jedynie, iż niektóre regiony ciała
ma pozbawione czucia. Przyznał, że nie wie, czy ma to jakieś znaczenie.
Lynn Annę przyszło znów czekać.
- Dasz wiarę? - spytał Philips, wpychając do ust kolejny kęs
tetrazzini z indyka. Przeżuł szybko mięso i przełknął. - Pierwszy zgon
Mannerheima na sali operacyjnej, i musiała to być właśnie pacjentka,
której robiłem zdjęcie.
- Miała dwadzieścia jeden lat, prawda? - powiedziała Denise.
- Zgadza się. - Martin dodał sobie do smaku więcej soli
i pieprzu. - Tragedia. Podwójna tragedia, bo nie mogę teraz zrobić
więcej zdjęć.
80
[ Pobierz całość w formacie PDF ]