[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Oj, stało się, i to bardzo dużo. Carla sprzątnęła mi Maksa sprzed nosa. Wcale za nim nie
przepadałam, ale ona& jak mogła mi coś takiego zrobić?! Przyrządziłam trzydzieści galonów
spaghetti i zostawiłam na piecu. To był mój pożegnalny prezent. Wyobraz sobie, on jada tylko
spaghetti i melona z solą. Nie miałam żadnego wyzwania! Nic! I jeszcze ta Carla, czy
pomyślałabyś, że jest do tego zdolna?! tu Dolly, aby podkreślić dramatyzm sytuacji, trzasnęła
mocno patelnią o blat kuchenki.
Dlaczego się śmiejesz? Ariel zapytała Leksa, wchodząc razem z nim pod prysznic.
Dopiero dziś mamy wziąć ślub, nie powinieneś oglądać pod prysznicem gołej panny młodej, nie
będziesz miał potem żadnych niespodzianek. Co się stało? Dlaczego tak dziwnie na mnie
patrzysz?
Bo właśnie się zastanawiam, co bym wolał: kochać się z tobą czy raczej zjeść śniadanie,
które przygotowuje Dolly.
Też mi konkurencja. Lepiej się pospiesz, jeszcze musimy umyć sobie plecy. Ach,
prawdziwe śniadanie i nic, tylko jeść. Powiedz prawdę, dlaczego się śmiałeś? Czuję, że masz coś
wspólnego z jej powrotem. Zaraz, zaraz& niebyło cię w ostatni weekend& pojechałeś tam i
wszystko zaaranżowałeś. Tylko co właściwie zrobiłeś, Leks?
Zaoferowałam Carli dziesięć tysięcy dolców, aby odbiła Dolly tego Maksa. Skończyło się
na piętnastu tysiącach, bo Carla powiedziała, że Maks to straszny zrzęda i długo się zastanawiała,
czy przystać na moją prośbę, tym bardziej że nie znosi spaghetti. Opowiadała też o Dolly. Twoja
przyjaciółka, od kiedy się tam wprowadziła, była bardzo smutna, nieszczęśliwa, często
popłakiwała i wciąż czekała na telefony od ciebie.
Leks, jesteś wspaniałym facetem!
Wiem, ale mnie nie wydaj.
Nigdy w życiu.
Ach, Ariel, tam czeka prawdziwe, najprawdziwsze jedzenie, pospiesz się.
Ja też nie mogę się już doczekać, do diabła z tymi butami mruknęła i pobiegła za
Leksem.
Oboje zatrzymali się jak wryci na widok gości w kuchni.
Asa, wcześnie przyjechałeś.
Tak, chcemy pomóc przy rozbijaniu namiotów. To mój brat, Pete. Dolly zaprosiła nas na
śniadanie, mam nadzieję, że nie macie nic przeciwko temu.
Oczywiście, że nie odpowiedzieli chórem Ariel i Leks.
Patrzyli zdumieni, jak szpakowaty, brodaty Pete poucza Dolly, jak ma zrobić naleśniki. Do tej
pory Dolly nikomu by na to nie pozwoliła, ale dziś szczebiotała radośnie i, co więcej, stosowała
się do porad Pete a!
Leks, coś ty narobił szepnęła Ariel. Gdzie on mieszka? zwróciła się do Asy.
Na razie ze mną. A pózniej, kto go tam wie. Może gdzieś w okolicy.
Lepiej żeby było w okolicy, inaczej wycofuję się z umowy syknęła Ariel.
Jasne, nie oddamy jej tak łatwo, nawet twojemu bratu, Asa. powiedział Leks, opychając
się naleśnikami. Boże, jakie to smaczne. Prześcignęłaś samą siebie, Dolly, nigdy przedtem
twoje naleśniki nie smakowały mi tak bardzo jak dziś.
Naprawdę tak sądzisz? zaszczebiotała Dolly.
Mówiłem pani, panno Dolly chełpił się Pete.
Ariel i Leks zaczęli stroić do Asy głupie miny, ale on tylko wzruszył lekko ramionami.
Zlub o czwartej, a tu jeszcze tyle pracy do zrobienia stwierdziła Ariel.
Kiedy tu wchodziłam, wydawało mi się, że sytuacja jest opanowana zauważyła Dolly,
podając Pete owi czubaty talerz kiełbasek z bekonem.
On lubi jeść stwierdził Asa. Ale i sprzątać potrafi.
Czy jest też dobrze wychowany? zapytała Ariel.
Tak odpowiedział Asa. Moja Maggie zawsze mówiła, że Pete dobrze wie, jak należy
traktować kobietę.
Skoro już mówimy o Maggie, to gdzie ona teraz jest? zapytał Leks.
Niestety, nie będzie mogła przyjechać na wasz ślub. Dostała pilne zamówienie na tę swoją
biżuterię i wczoraj musiała wrócić na Hawaje. Przesyła wam najlepsze życzenia, a prezent leży
na stole jadalni.
I co teraz? zapytała Ariel.
Posiedzimy tu sobie i popatrzymy, jak ci wszyscy ludzie za oknem robią przygotowania do
naszego wesela. Orkiestra będzie lada chwila, Tiki razem z krewnymi trzyma pieczę nad kuchnią.
Schodząc ze schodów, zauważyłem, że kwiaty także już przywieziono. Ksiądz przyjedzie około
trzeciej. Alkohol dowieziono wczoraj w nocy. Trzeba już tylko rozstawić namioty, krótko rzecz
ujmując: panujemy nad sytuacją.
Skoro tak, to idę na górę. Następnym razem ujrzysz mnie już w ślubnym stroju.
Nie mogę się doczekać. Leks spojrzał na nią. Mam jeszcze coś do załatwienia, zaraz
wracam, dobrze?
Jasne. Ariel wspięła się na palce i cmoknęła go głośno w policzek. Wspaniale, że już
wkrótce będę oficjalnie panią Sanders. Leks, dziękuję za& no wiesz& że sprowadziłeś tu Dolly i
za wszystko& Kocham cię za to jeszcze bardziej&
Ariel, dla ciebie wszystko jestem w stanie zrobić, uwierz mi, kochanie.
Wierzę i jestem taka szczęśliwa, że Pan Bóg nam pobłogosławił i po tylu latach szczęśliwie
się odnalezliśmy. Idz już, tylko bądz tu z powrotem na czas. Ach& przepraszam cię. Dolly, idę
na górę, jak już będziesz wolna, przyjdz do mnie, chciałabym, abyś mi& pomogła.
Oczywiście, tylko tu posprzątam. Pete mówi, że oprócz wielu innych zajęć, którymi się
zajmuje, często bierze udział w popisach rodeo. Obiecał, że nauczy mnie używać lassa. Może
Snookie mi pozwoli popraktykować na sobie. Idz, Ariel, już kończę, jeszcze tylko zaparzę kawę i
przyniosę dla nas na górę. Nie mogę się doczekać, aby zobaczyć wreszcie twoją ślubną suknię.
Sprowadzona aż z Belgii, taki szmat drogi, ho, ho. Ty musisz zawsze mieć wszystko na ostatni
guzik. Czy to prawda, że zdobi ją aż dwa tysiące drobnych pereł?
Podobno tak. Może udałoby się je zliczyć& razem. Pete, chyba Asa cię woła.
Słyszę, tylko żal mi opuścić przemiłe towarzystwo panny Dolly. Nie zapomnijcie zawołać
mnie na lunch.
Lunch? zapytała zaskoczona Ariel. Przecież jest dopiero jedenasta.
Pete musi jadać często, ale mało, bo tak jest& zdrowiej.
Aha. Ariel pokiwała głową ze zrozumieniem.
Po godzinie Dolly weszła na górę. Ariel wyciągnęła ręce.
Obie jesteśmy takie niemądre. Ach, Dolly, jak ciężko mi było bez ciebie. Trochę mi
przykro, że ci się nie udało, ale bardzo się cieszę, że wróciłaś do mnie. Leks także się ucieszył,
sama widziałaś. Zawsze mówiłaś, że w życiu nic nie dzieje się bez powodu, a ja głęboko w to
wierzę. Jesteś tutaj, poznałaś Pete a i wygląda na to, że wpadłaś mu w oko. Jak cudownie, że
wszystko powoli się układa dla nas obu&
Wiesz, Ariel, nie chciałabym, abyś chowała w sercu jakiś żal do Carli za to, co mi zrobiła.
Masz rację, na tym świecie wszystko ma swoje uzasadnienie. Ona potrzebuje mieć kogoś. Mam
od niej prezent dla ciebie, bardzo chciała przyjechać, ale z całą ekipą wyjechała do Vermontu
robić zdjęcia. Pewnie dziś do ciebie zadzwoni.
I żadnych łez po tym Jak mu tam !
Oczywiście, ten facet miał dwie twarze. Wiesz, Ariel, jak to było, chciałam kogoś mieć.
Rozumiesz mnie?
Oczywiście. Ale to musi samo przyjść, a dzisiejszy dzień był tego doskonałym przykładem.
Poznałaś Pete a, ale kto to wie, czy on jest dla ciebie przeznaczony? Nikt, dopiero czas pokaże, a
ty pierwsza o tym się dowiesz. Tak bardzo bym chciała, żebyś była szczęśliwa. Dolly, chcę ci coś
[ Pobierz całość w formacie PDF ]