[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Mimo pięćdziesiątki na karku miał jeszcze faliste czarne włosy, a opalenizna dodawała mu
uroku. Ubierał się w białe bawełniane koszule, granatowe spodnie i jasne mokasyny, jezdził
mercedesem 305. Miał za sobą kryminalną przeszłość, ale od wielu lat trzymał się z daleka od
wszelkich ciemnych interesów. Policja nie była do końca przekonana, czy rzeczywiście
prowadził się uczciwie, czy po prostu zrobił się tak cwany&
Tschoa wszedł do baru, przywitał się z kilkoma klientami i minął drzwi, na których widniał
napis: Prywatne nie wchodzić wymalowany czerwoną farbą.
Bournat czekał już na niego w biurze.
Spotkanie to było nagrane przez przyjaciół Tschoa z kręgielni, ale właściciel baru cały czas
nieufnie podchodził do sprawy. Usadowił się wygodnie za biurkiem, zapalił dunhilla od swej
złotej papierośnicy i zapytał zdawkowo:
A więc czym mogę służyć?
Chciałbym sprzedać trochę złota.
W monetach czy kosztownościach?
Ani jedno, ani drugie sprostował Bournat. Proszę spojrzeć na to& Wyciągnął złotą
sztabkę do pokazania.
Tschoa nawet jej nie dotknął.
Ile tego jest? zapytał rzeczowo.
Może być sporo&
A jaką cenę chciałby pan uzyskać?
Siedemnaście tysięcy franków za sztabkę.
Pan jest chyba szalony! Tschoa rzucił z nutką pogardy w głosie. Przecież oficjalna cena
wynosi niewiele ponad osiemnaście tysięcy. Za kogo pan mnie bierze?
Proszę się nie denerwować. Ja jestem tylko pośrednikiem. Poinformuję właściwe osoby o
pańskiej odpowiedzi&
To niech pan powie swojemu szefowi, żeby się wypchał rzucił Tschoa ze złością i podniósł
się zza biurka, odpychając krzesło do tyłu. Wiem doskonale, skąd pochodzi ten towar,
podobnie jak wie to każdy w tym mieście& Nie chcę nawet dotykać, tego za żadną cenę! Pan
ma zbyt długi język, przyjacielu. Brakuje tylko, żeby umieścił pan ogłoszenie w Nice Matin&
A teraz niech się pan wynosi i nigdy tu nie wraca!
***
Bournat miał starego przyjaciela, Alfreda Aimar, bardziej znanego jako Fred Jubiler. Mimo
przekroczonej sześćdziesiątki Fred trzymał się ciągle prosto, co ujmowało mu jakieś piętnaście
lat z jego wieku. Ciągle też jeszcze miał sporo różnych kontaktów i znajomości. On to właśnie
przedstawił Bournata człowiekowi, który bardzo potrzebował tzw. szybkiej gotówki.
Adrien Zeppi nie był żadnym czarnym charakterem. Utrzymywał się z prowadzenia małego
sklepu ze skórzanym asortymentem, ale nastały dla niego ciężkie czasy. Ożenił się powtórnie z
młodą kobietą i teraz mieli dziecko.
Zeppi w wieku pięćdziesięciu czterech lat był poważanym mieszkańcem w dzielnicy Plateau
Flori, jednak w zaistniałej sytuacji nie miał żadnych oporów, by wchodzić w układy z kimś
takim jak Fred Jubiler. Fred szybko wykorzystał nadarzającą się okazję. W towarzystwie
Bournata spotkał się z nim w barze w Mougins i tam przedstawił mu swoją propozycję:
Mamy z żoną trochę złota pochodzącego z oszczędności całego naszego życia i teraz
chcielibyśmy zamienić to na gotówkę. Nie mamy jednak żadnego konta w banku i jeżeli byśmy
chcieli sprzedać to złoto, mógłby się stworzyć tylko niepotrzebny bałagan& Sam pan wie, jak
to jest. Zrobiłby pan nam wielką przysługę, gdyby pan sprzedał to złoto za nas. Jest pan
poważanym człowiekiem i nikt nie będzie przecież zadawał panu żadnych pytań& Za
sprzedanie każdej sztabki możemy panu zaoferować tysiąc franków.
Zeppi nie wahał się ani chwili. Te pieniądze spadały mu wręcz z nieba!
Następnego dnia zjawił się w swoim banku Credit Agricot przy drodze Route Nationale 85
między Niceą a Grasse. Zdeponował tam kilka czeków, a potem zdawkowym tonem zapytał
kasjera w okienku:
Chciałbym sprzedać trochę złota, bo mam na oku interes, w który bardziej opłaca mi się
zainwestować& Czy jesteście zainteresowani?
Jak najbardziej, panie Zeppi. Rozumiem, że pieniądze ze sprzedaży mamy przelać na
pańskie konto?
Zeppi zawahał się przez chwilę.
Szczerze mówiąc, w tym wypadku wolałbym dostać gotówkę& Rozumie pan&
Oczywiście, proszę pana. Jak dużo tego złota chce pan nam sprzedać?
Dziewięć sztabek.
Nie ma problemu. Proszę je przynieść.
Dwa dni pózniej Zeppi zjawił się z dziewięcioma sztabkami w banku, a wychodząc z niego był
bogatszy o trzydzieści dwa tysiące dolarów w gotówce.
Spotkał się następnie z Bournatem i Fredem, oddał im pieniądze i otrzymał swoje 1700
dolarów tytułem obiecanej mu prowizji.
Bournat był zachwycony transakcją. Dostał przecież za sztabki pełną cenę rynkową, a
wszyscy pozostali musieli je sprzedać z trzydziesto procentowym rabatem. A do tego jeszcze
[ Pobierz całość w formacie PDF ]