[ Pobierz całość w formacie PDF ]
tylko swój płytki oddech.
Zmusiła się do otwarcia oczu i gwałtownie odstępuje w tył,
oderwała się od ołtarza. Uderzył ją w nozdrza gryzący swąd
dymu, w powietrzu unosił się zapach siarki. Poza oświetloną
ogniem polaną rozciągał się mrok lasów, które równie dobrze
mogły być głębokie na milę i od wieków strzec tajemnicy od-
prawianego tutaj ceremoniału.
Ubrane w powłóczyste szaty postacie tańczące o kilka kro-
ków od niej wykonywały znajome ruchy i gesty, lecz Riley nie
potrafiła nikogo rozpoznać. W powietrzu unosiły się śpiewy w
jakimś dawno zapomnianym języku. Nie widziała twarzy tance-
rzy, żaden z nich nie zdawał sobie sprawy z jej obecności. Ale
nie tancerze zwrócili jej uwagę, tylko stojąca na ołtarzu otwarta
trumna.
Riley pomyślała najpierw, że przytaszczenie tutaj specjalnie
zaprojektowanej trumny musiało być cholernie trudne. Zwłasz-
cza że była ogromna i niełatwa do ukrycia podczas transportu.
Nagle uświadomiła sobie, że pomimo wszystkich ozdób i rzez-
bień trumna zrobiona jest z kartonu. Doskonale pasowała kształ-
tem do kamienia, który uznali za ołtarz. I nie była pusta.
Kobieta miała nałożony czarny kaptur, toteż Riley nie była
wstanie rozpoznać jej twarzy. Całkowicie naga, miała ręce
skrzyżowane na piersiach w charakterystycznym geście, unie-
sione kolana i szeroko rozłożone nogi, najwyrazniej oczekując
kochanka.
U stóp trumny stała kolejna postać w pośmiertnej masce
S
R
na twarzy zamiast kaptura. Z wysoko uniesionymi ramionami
mężczyzna głośnym śpiewem prowadził cały ceremoniał, a roz-
chylone poły szaty ukazywały jego nagość.
On także był wyraznie pobudzony.
Riley zrobiła kolejny krok w tył, a potem następny. Myśli i
pytania tłukły się w jej głowie jak oszalałe. Coś tu nie grało, i to
nie w tym sensie, o którym pomyślałaby większość ludzi prze-
rażonych takim widowiskiem. Coś nie grało, ponieważ cała ce-
remonia była niewłaściwa. Rozpoznawała w niej kilka znajo-
mych elementów śpiewy, świece i zapach kadzidła; nawet
trumna miała swoje miejsce w satanistycznym ceremoniale
choć zwykle wyglądało to zupełnie inaczej.
173
S
R
Przede wszystkim ten rytuał miał stanowić celebracje życia,
siły i potęgi zwierzęcia zwanego człowiekiem. Seksualność była
oczywiście jego integralną częścią, ale... coś było nie tak. Zanim
zdążyła się nad tym głębiej zastanowić, przypadkiem podniosła
po raz pierwszy wzrok ponad ołtarz i zobaczyła nagiego męż-
czyznę rozpiętego nad trumną.
Wyglądał na nieprzytomnego.
Riley próbowała przyjrzeć się jego twarzy, jednakże trójka
uczestników ceremonii, którzy okrążając ognisko, zbliżali się do
ołtarza, odwróciła jej uwagę. Z nieco przerażającą zręcznością
dwoje z nich pomogło trzeciemu wspiąć się na szczyt naj-
wyższego głazu, tak by mógł stanąć równolegle do wiszącego.
W jego ręku połyskiwało srebrzyste ostrze, rodzaj noża, który
Riley widziała po raz pierwszy w życiu.
Pozostała dwójka złapała wisielca za kostki, a następnie
przeciągnęła go nad ołtarzem. Ciało zawisło bezpośrednio nad
trumną i leżącą w niej kobietą. Kiedy Riley uświadomiła sobie,
co się za chwilę wydarzy, instynktownie ruszyła do przodu, lecz
nagle przypomniała sobie, że obserwuje wydarzenia, które już
się dokonały. Albo są tylko halucynacją. Albo wymysłem po-
traktowanej paralizatorem wyobrazni. W każdym razie to, co
widziała, nie działo się naprawdę. Nie mogła nic zrobić, tylko
obserwować.
Zpiewy stały się głośniejsze, tańce wokół ognia zamieniły
się w szalony trans - aż do chwili gdy ktoś poza zasięgiem wzro-
ku Riley trzykrotnie uderzył w dzwon.
Wtedy wszystko zamarło.
Jedynym ruchomym elementem na całej polanie był trza-
skający ogień. Mężczyzna stojący u stóp trumny rozpoczął po
łacinie inkantację.
Krew to władza! Czyż nie tak mówimy?
Człowiek stojący na najwyższym głazie chwycił wiszącego
S
R
mężczyznę za włosy i przyciągnął tak blisko, żeby wygodnie
oprzeć lśniące ostrze na jego gardle.
Mężczyzna przy trumnie znów przemówił po łacinie. Krót-
kie zdanie, które Riley potrafiła przetłumaczyć.
Krew to życie.
Nagle z trumny rozległ się stłumiony, nierozpoznawalny
[ Pobierz całość w formacie PDF ]