[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Kwestia zapatrywań. Na razie idz spać. Ja jeszcze się czegoś napiję.
Potrzebuję samotności, żeby zebrać myśli.
85
S
R
Leonie ze smutkiem patrzyła, jak wychodzi. Nawet na nią nie spojrzał, jakby
przestała dla niego istnieć. Vidal wrócił co najmniej po godzinie. Widział, że Leonie
nie śpi, ale ani nie zagadnął, ani nie spróbował jej dotknąć. Obudziła się o szóstej
rano, gdy wstawał. Wyjaśnił krótko, że musi gdzieś zadzwonić i kazał jej zostać w
łóżku. Oczywiście nie posłuchała. Wykąpana i ubrana, czekała w napięciu na
powrót męża. Nic jednak nie zyskała. Wyglądał na odprężonego, przynajmniej
dopóki nie wymówiła imienia Cateriny. Na wszelkie zadawane pytania uzyskała
jedynie enigmatyczną odpowiedz, że sprawa zostanie załatwiona.
Wiadomość o przełożeniu wyjazdu zaskoczyła, ale też ucieszyła teścia.
- Wykorzystajcie ten dzień na zwiedzenie Vili Real - doradził. - To piękny
pałac, udostępniony dla zwiedzających, otoczony wspaniałymi ogrodami. W jego
piwnicach powstaje wyborne wino o nazwie Mateus.
Teściowa nie podzielała entuzjazmu męża. Jej kwaśna mina wyraznie mówiła,
że najchętniej pozbyłaby się niechcianej synowej w ciągu minuty.
Wyruszyli o dziesiątej. Leonie zerkała na Vidala z niepokojem, usiłując coś
wyczytać z wyrazu twarzy, lecz on uparcie udawał, że podziwia widoki. Dopiero
gdy skręcił w znaną drogę, pojęła, jaką decyzję podjął.
- Błagam, nie wyjawiaj rodzinie planów Cateriny. Zaufała mi. Pomyśli, że ją
zdradziłam.
- Nie dramatyzuj. Sama powinna wyjawić im swoje marzenie. Nikt jej nie
zmusi do poślubienia Maurea.
- Oczywiście. Wytłumaczą jej tylko, że powinna spełnić swój obowiązek. Już
przez to przeszła. Nie ma tak silnego charakteru jak ty. Nie zdajesz sobie sprawy,
jak trudno jej przyszło poproszenie mnie o pomoc.
- Nie przyszło ci do głowy, jakie skutki przyniosłaby jej ucieczka? Najbliżsi
podejrzewaliby, że została uprowadzona.
- Na pewno zostawiłaby wiadomość.
- To bez znaczenia.
86
S
R
- Bo nie zmienisz zdania, prawda?
- Nie mogę.
- Jasne. W końcu Caterina to tylko kobieta.
Vidal nie raczył odpowiedzieć. Leonie miała ochotę go spoliczkować. W
ostatnich dniach prawie uwierzyła, że Vidala stać na uznanie cudzej racji. Próżne
nadzieje. Nie zasługiwał ani na zaufanie, ani na miłość.
- Nienawidzę cię - wycedziła przez zaciśnięte zęby.
- Nie zawsze - odparł z ironicznym uśmiechem.
Niestety miał rację. Potrafił zmiękczyć ją jednym dotknięciem. Widać nie
tylko Caterinie brakowało silnej woli. Na dziedzińcu zastali Roque'a. Na widok
samochodu przystanął, obrzucił pasażerów wrogim spojrzeniem.
- Czemu zawdzięczam waszą wizytę? - spytał, nie kryjąc niechęci.
Vidal udzielił mu wyjaśnień po portugalsku. Po ich wysłuchaniu Roque ze
zmarszczonymi brwiami ruszył w kierunku głównego wejścia do rezydencji. Vidal
kazał Leonie zostać w samochodzie. Choć wiele by dała, by wesprzeć nieszczęsną
dziewczynę, nie śmiała zaprotestować, żeby jej nie zaszkodzić. Prawdę mówiąc,
wątpiła, czy Vidal rzeczywiście ją poprze. Równie dobrze mógł po powrocie
skłamać, że zmieniła zdanie. Nie pozostało jej jednak nic innego, niż siedzieć i
czekać na wynik rodzinnej narady.
Po kilku minutach zaczął dokuczać jej skwar. Opuściła samochód i usiadła na
ławeczce pod ścianą. Vidal dość długo nie wracał, co dało jej nadzieję, że nie
poprzestał na wyjawieniu krewnym intencji Cateriny. Oczekiwanie trwało całe
wieki. Wreszcie Roque jako pierwszy opuścił rezydencję. Podszedł wprost do
Leonie z twarzą purpurową z gniewu. Gwałtownie chwycił ją za ramię.
- To twoja wina! Ty poddałaś jej ten pomysł!
- Nieprawda. Od lat marzyła, żeby zostać mniszką. Gdybyście zadali sobie
trochę wysiłku, żeby poznać jej pragnienia, nie musiałaby mi się zwierzać po
kryjomu. Niestety tylko ja zechciałam jej wysłuchać.
87
S
R
- Niepotrzebnie traciłaś czas. Moja siostra wyjdzie za mąż.
- Nic z tego! - wykrzyknęła oburzona Leonie, która w zdenerwowaniu
zapomniała, że następnego dnia wyjeżdża.
- Zostaw ją - rozkazał Vidal, który niepostrzeżenie do nich dołączył.
Roque odpowiedział mu coś po portugalsku podniesionym głosem. Vidal
podszedł bliżej. Wyższy i smuklejszy od kuzyna, przyjął bojową postawę, zacisnął
pięści. Ciemne oczy płonęły gniewem. Po chwili ruszył z powrotem w kierunku
auta. Roque puścił za nim kolejną wiązankę obelg, lecz Vidal nawet nie odwrócił
głowy. Leonie odczekała, aż wyprowadzi samochód na drogę wiodącą w kierunku
Vila Real, zanim spytała, czy coś uzyskał.
- Przedstawiłem rodzicom jej życzenie. Reszta zależy już tylko od niej. Jeśli
zdoła ich przekonać, przyjedziemy po nią jutro o wpół do dziesiątej.
- Zważywszy nastawienie Roque'a, nie wróżę jej powodzenia.
- Nadeszła pora, by sprawdziła siłę swego powołania. Jeśli rzeczywiście
umiłowała Boga, nikt jej nie powstrzyma.
Leonie przyznała Vidalowi rację. Caterina potrzebowała siły woli, by wytrwać
w swoim postanowieniu również po złożeniu ślubów. Należało poczekać do rana, by
sprawdzić, czy pomyślnie przeszła przez pierwszą próbę.
- Chyba wiem, dlaczego nalegałaś, żebym reprezentował Caterinę -
oświadczył nagle Vidal. - Doszłaś do wniosku, że jeśli pomogę jej uwolnić się od
zobowiązań, tobie również nie przeszkodzę.
- Nawet mi coś takiego przez myśl nie przeszło! - zaprotestowała gwałtownie.
Omal nie dodała, że nie tęskni za wolnością, życzyłaby sobie tylko nieco więcej
swobody w istniejącym związku.
Nie poruszali więcej trudnych tematów, jednak Leonie nadal wyczuwała w
Vidalu napięcie. Nie winiła go za to, że żywił do niej urazę. W końcu to przez nią
przedłużył pobyt w Douro, a zaległości w pracy narastały.
88
S
R
[ Pobierz całość w formacie PDF ]