[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Masz zamiar ją sprawdzić?
Ależ skąd. Wszystko się zgadza. Jest Rosjanką.
A więc&
Jeśli rzeczywiście chcesz zorientować się w tej sprawie, polecam ci Język
rosyjski dla początkujących.
Roześmiał się i nie chciał powiedzieć ani słowa więcej. Podniosłem więc
podręcznik z podłogi i zagłębiłem się w nim z zaciekawieniem, jednak nie udało mi
się zeń dowiedzieć, o co chodziło Poirotowi.
Ranek następnego dnia nie przyniósł nam żadnych nowych wiadomości, lecz to
wydawało się w ogóle nie martwić mego przyjaciela. Przy śniadaniu oznajmił
zamiar złożenia wizyty panu Hardmanowi. Nasz wyleniały lew salonowy był w
domu i wydawał się odrobinę spokojniejszy niż poprzedniego dnia.
A więc, monsieur Poirot, co nowego? spytał. Poirot wręczył mu kartkę.
Oto nazwisko osoby, która ukradła klejnoty. Czy mam przekazać sprawę w
ręce policji? Czy może woli pan, abym odzyskał biżuterię bez ich udziału?
Pan Hardman przez dłuższą chwilę gapił się na skrawek papieru. W końcu
odzyskał mowę:
To zadziwiające& Zdecydowanie wolałbym uniknąć skandalu. Daję panu
carte blanche. Jestem pewien pańskiej dyskrecji.
Następną naszą czynnością było złapanie taksówki, którą udaliśmy się do
Carltona. Tam Poirot spytał o hrabinę Rossakoff. Po paru minutach zaprowadzono
nas do niej. Wyszła ku nam z wyciągniętymi ramionami, ubrana we wspaniały
peniuar z barbarzyńskim wzorem.
Monsieur Poirot! zawołała. Czy odniósł pan sukces? Czy oczyścił pan tego
biednego chłopca z bezpodstawnych zarzutów?
Madame la comtesse, pani przyjacielowi, panu Parkerowi, w żadnym
wypadku nie grozi aresztowanie.
No patrzcie, jaki z pana mały spryciarz! Niesamowite! T co za tempo!
Tak, ale z drugiej strony obiecałem panu Hardmanowi, że klejnoty wrócą do
niego jeszcze dzisiaj.
Więc?
Więc byłbym niezmiernie wdzięczny, gdyby zechciała mi je pani niezwłocznie
wręczyć. Przykro mi, że muszę panią ponaglać, ale na dole czeka taksówka, na
wypadek gdybym musiał udać się do Scotland Yardu. Wie pani, my, Belgowie,
jesteśmy bardzo oszczędni.
Hrabina zapaliła papierosa. Przez chwilę siedziała bez ruchu, puszczając kółka z
dymu i wpatrując się w Poirota. Następnie roześmiała się i wstała. Podeszła do
biurka, otworzyła jedną z szuflad i wyjęła z niej czarną jedwabną torebkę. Rzuciła
ją lekko w kierunku Poirota. Kiedy się odezwała, jej głos nie zdradzał śladu
zdenerwowania.
Natomiast my, Rosjanie, jesteśmy bardzo rozrzutni. A na to niestety potrzeba
dużo pieniędzy. Nie musi pan zaglądać do środka. Są wszystkie.
Poirot wstał.
Madame, gratuluję niezwykłej inteligencji oraz umiejętności szybkiego
podejmowania słusznych decyzji.
Ach! Skoro kazał pan czekać taksówkarzowi, co innego mogłam zrobić?
To bardzo miłe z pani strony. Czy ma pani zamiar dłużej zostać w Londynie?
Niestety nie& dzięki panu.
Proszę przyjąć wyrazy najszczerszego żalu.
Może się jeszcze gdzieś spotkamy.
Mam nadzieję, że tak.
A ja mam nadzieję, że nie odparła hrabina i roześmiała się. I proszę
potraktować te słowa jako komplement. Niewielu jest na świecie mężczyzn,
których się boję. Do widzenia, monsieur Poirot.
Do widzenia, madame la comtesse. Aha, jeszcze jedno. Proszę, to przecież pani
własność.
Z ukłonem wręczył jej papierośnicę z czarnego, wytłaczanego metalu, którą
znalezliśmy w sejfie.
Hrabina przyjęła ją bez mrugnięcia okiem. Uniosła tylko brwi i mruknęła:
Aha!
Cóż za kobieta! wykrzyknął Poirot z entuzjazmem, kiedy schodziliśmy po
schodach. Mon Dieu, quelle femme!* Ani słowa sprzeciwu, żadnych prób
blefowania, nic! Jedno spojrzenie i od razu prawidłowa decyzja. Mówię ci,
Hastingsie, że kobieta, która potrafi przyjąć porażkę w taki sposób z niedbałym
uśmiechem daleko zajdzie! Ona jest niebezpieczna, ma nerwy ze sta& Potknął
się i omal nie upadł.
*
Mój Boże, co za kobieta!
Byłoby dobrze, gdybyś ograniczył swoje peany i spojrzał od czasu do czasu
pod nogi zaproponowałem. Kiedy zacząłeś podejrzewać hrabinę?
Mon ami, wszystko przez tę rękawiczkę oraz papierośnicę& Podwójny ślad&
To mnie zdziwiło. Bernard Parker mógł zgubić jedno albo drugie, ale nie oba te
przedmioty na raz. Byłby to szczyt nieostrożności. Tak samo, gdyby ktoś chciał
podrzucić coś obciążającego Bernarda Parkera, z całą pewnością poprzestałby na
jednej z tych rzeczy albo na rękawiczce, albo na papierośnicy. Więc doszedłem do
wniosku, że jeden z tych przedmiotów nie jest własnością Parkera. Początkowo
myślałem, że papierośnica jest jego, zaś rękawiczka nie.. Ale gdy w jego mieszkaniu
znalazłem drugą, należącą do pary, zrozumiałem, że jest na odwrót. Zacząłem więc
zastanawiać się, do kogo należy papierośnica. Lady Runcorn nie wchodziła w grę.
Nie te inicjały. Pan Johnston? Tylko gdyby używał fałszywego nazwiska. Dlatego
odbyłem rozmowę z jego sekretarzem. Okazało się, że pan Johnston jest czysty. A
więc hrabina? Krążyła wiadomość, że przywiozła z Rosji klejnoty rodowe.
Musiałaby tylko wyjąć kamienie z ich oryginalnej oprawy i wątpię, aby
[ Pobierz całość w formacie PDF ]