[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Chciałam jeszcze potańczyć ze Stephenem. I wtedy, gdzieś z daleka, usłyszałam krzyk, potem
wszyscy zaczęli biec, więc ja też. Drzwi do pokoju dziadka trzeba było wyłamać. Harry i
Stephen to zrobili, obaj sÄ… bardzo silni.
A w pokoju?
Straszny widok. Wszystko rozwalone i powywracane. Dziadek leżał w kałuży krwi
z gardłem poderżniętym o tak Pilar dramatycznie przejechała dłonią po szyi aż po ucho.
Tu zrobiła pauzę, wyraznie podobała jej się własna opowieść.
Nie poczuła się pani słabo na widok krwi?
Nie, dlaczego? Zawsze jest krew, jak ktoś jest zabity. Krwi było pełno, wszędzie!
Czy ktoś coś powiedział? spytał Poirot.
David odezwał się dziwacznie. Powiedział: Młyny boże& . Co to by miało
znaczyć? Młyny mielą ziarno na mąkę, prawda?
Myślę, że to na razie wszystko, panno Estravados skwitował pułkownik
Johnson.
Wobec tego pójdę sobie Piłar podniosła się posłusznie i wszystkim po kolei
posłała czarujący uśmiech.
Młyny boże mielą powoli, ale dokładnie . I to powiedział David Lee!
westchnął pułkownik Johnson.
XV
Gdy drzwi otworzyły się ponownie, pułkownikowi Johnsonowi zdawało się przez
chwilę, że to Harry Lee stanął w nich raz jeszcze. Był to jednak Stephen Farr.
Obawiam się, że niewiele panom pomogę powiedział Farr, przenosząc
spojrzenie chłodnych, inteligentnych oczu z pułkownika na inspektora i Poirota ale
spróbuję odpowiedzieć na wszystkie pytania. Może na wstępie powiem, kim jestem. Mój
ojciec, Ebenezer Farr, był wspólnikiem Simeona Lee w Afryce Południowej, ponad
czterdzieści lat temu. Wiele opowiadał mi o panu Simeonie, z tych wspomnień wynikało, że
był to człowiek niezwykły. Wywiózł do Anglii fortunę, a mój ojciec pozostał w Afryce, też z
niezłym majątkiem. Tato powtarzał mi zawsze, że kiedy znajdę się w Wielkiej Brytanii,
muszę odwiedzić Simeona Lee. Obawiałem się, że on może nie pamiętać, kim jestem. To
wszystko było tak dawno temu& Ale ojciec powiedział mi, że nie zapomina się takich
przejść, jakich doświadczyli z Simeonem. Ojciec zmarł parę lat temu. W tym roku po raz
pierwszy w życiu przyjechałem do Anglii i postanowiłem spełnić życzenie ojca i pojawić się
u Simeona Lee.
Uśmiechnął się i ciągnął dalej:
Trochę się obawiałem tej wizyty, ale niepotrzebnie. Pan Lee powitał mnie
serdecznie i nalegał stanowczo, bym pozostał tu na całe Boże Narodzenie. Czułem się trochę
zakłopotany, bo to taka rodzinna okazja, ale on nie chciał słyszeć o odmowie. Wszyscy byli
bardzo mili dla mnie. Pan Alfred Lee i jego żona, trudno wyobrazić sobie lepsze przyjęcie.
Toteż tym bardziej jest mi ogromnie przykro, że spadło na nich takie wielkie nieszczęście.
Jak długo pan tu jest, panie Farr?
Od wczoraj.
Czy dzisiaj widział pan Simeona Lee?
Tak. Pogawędziliśmy trochę z rana. Był w dobrym nastroju. Chciał uzyskać ode
mnie wiadomości o różnych osobach i miejscach.
I wtedy widział go pan po raz ostatni?
Tak.
Czy wspominał panu o sporej liczbie nieoszlifowanych diamentów, które trzymał
w sejfie?
Nie. Czy to znaczy, że było to morderstwo na tle rabunkowym?
Nie jesteśmy jeszcze pewni odrzekł Johnson.
Przejdzmy teraz do wydarzeń tego wieczoru. Proszę mi powiedzieć, co robił pan
wieczorem?
Po wyjściu pań z jadalni byłem tam jeszcze przez chwilę, piłem porto. Ponieważ
jednak panowie rozmawiali o sprawach rodzinnych, uznałem, że jako obcy& Przeprosiłem i
wyszedłem.
Dokąd pan poszedł?
Stephen Farr przez chwilę pocierał wskazującym palcem podbródek. Wreszcie
powiedział raczej obojętnym tonem:
Ja& hm& poszedłem do dużego pokoju z parkietem. Coś jak sala balowa. Jest tam
gramofon i płyty z melodiami do tańca. Puściłem jakąś muzykę.
Czekał pan, być może, że ktoś do pana dołączy? spytał Poirot.
Tak, czekałem. Zawsze warto mieć nadzieję Farr uśmiechnął się.
Señorita Estravados jest Å›liczna zauważyÅ‚ Poirot.
Niczego ładniejszego nie widziałem od chwili, gdy przybyłem do Anglii
oświadczył Stephen.
Czy więc panna Estravados przyszła do pana? spytał pułkownik Johnson.
Stephen pokręcił głową.
Byłem w tej sali, gdy rozległ się okropny hałas. Wyskoczyłem na korytarz i
popędziłem jak szalony ku schodom, by zobaczyć, co się stało. Razem z Harrym Lee
rozbiliśmy drzwi.
I to jest wszystko, co ma pan nam do powiedzenia?
Obawiam się, że absolutnie wszystko.
Ja jednak myślę, monsieur odezwał się cicho Poirot że mógłby pan nam
jeszcze sporo powiedzieć, gdyby pan chciał.
O czym? spytał ostro Farr.
Mógłby pan powiedzieć o czymś bardzo istotnym w tej sprawie: o charakterze pana
Lee. Chyba pan sporo zapamiętał ze wspomnień ojca.
Myślę, że wiem, do czego pan zmierza. Jaki był Simeon Lee w młodości?
Oczekuje pan szczerej odpowiedzi?
Tak właśnie, jeśli łaska.
Zacznę od tego, że Simeona Lee trudno uznać za wzór cnót. Nie chcę powiedzieć,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]