[ Pobierz całość w formacie PDF ]

college'u oznajmił, że ferie wiosenne zostaną przyśpieszone o tydzień, więc zanim
nadeszła burza śnieżna, bynajmniej nie radośnie, lecz jak stado przerażonych owiec,
rozjechaliśmy się do domów. Za nami został pusty kampus nawiedzany jedynie przez
policję i mrocznego upiora.
Miałem własny samochód, więc zabrałem ze sobą sześć osób; ich bagaż upchaliśmy
byle jak. Nie była to przyjemna podróż. Każdy z nas zdawał sobie sprawę, że w
samochodzie mógł jechać Springheel Jack.
Tej nocy temperatura spadła do piętnastu stopni poniżej zera. Nad całą północną
Nową Anglią rozszalała się burza śnieżna, która zaczęła się opadem deszczu ze
śniegiem, a zakończyła trzydziestocentymetrowymi zaspami. Jak zwykle odpowiednia
liczba starych pierników dostała zawałów serca odgarniając ten śnieg... I nagle, jak za
sprawą jakiejś magii, był już kwiecień. Ciepłe, przelotne deszcze, gwiazdziste noce.
Nazwali to truskawkową wiosną - Bóg jeden wie dlaczego - i jest to zły, kłamliwy czas,
który nastaje tylko co osiem lub dziesięć lat. Springheel Jack odszedł wraz z mgłą, toteż
na początku czerwca na kampusie mówiło się głównie o protestach przeciwko służbie
wojskowej i pikiecie domu, w którym znany producent napalmu przeprowadzał nabór
nowych pracowników. W lipcu powszechnie już unikano tematu Springheel Jacka - w
każdym razie w rozmowach. Podejrzewam, że wiele osób roztrząsało ten problem na
7
okrągło, szukając jakiejś luki w tym całym szaleństwie, wytłumaczenia, które by
cokolwiek wyjaśniło.
W tym samym roku ukończyłem uczelnię, a w następnym ożeniłem się. Doskonała
praca w lokalnym wydawnictwie. W tysiąc dziewięćset siedemdziesiątym pierwszym
urodziło nam się dziecko; teraz jest już prawie w wieku szkolnym. Zliczny, ciekawy świata
chłopak o moich oczach i jej ustach.
I oto dzisiejsza gazeta.
Oczywiście wiedziałem, że to przyszło. Wiedziałem o tym wczorajszego ranka, kiedy
obudziłem się i usłyszałem tajemniczy dzwięk tającego, spływającego rynnami śniegu.
Wiedziałem, gdy poczułem delikatną woń oceanu otulającą naszą frontową werandę,
która znajduje się w odległości piętnastu kilometrów od wybrzeża. Wiedziałem, że
ponownie nadeszła truskawkowa wiosna, kiedy zeszłego wieczoru ruszałem z pracy do
domu, bo musiałem włączyć w samochodzie czołowe reflektory, żeby przebić się przez
mgłę, która właśnie zaczęła się podnosić z pól i zagłębień terenu, rozmywać sylwetki
budynków i tańczyć w czarodziejskich halo wokół ulicznych latarni.
Poranna gazeta przyniosła wiadomość, że na kampusie w New Sharon, w pobliżu
dział z czasów wojny domowej, znaleziono w topniejącej zaspie śnieżnej zamordowaną
dziewczynę. Nie znaleziono... nie znaleziono jej całej.
Moja żona jest załamana. Chce wiedzieć, gdzie spędziłem ostatnią noc. Nie mogę jej
tego wyjaśnić, ponieważ sam nie pamiętam. Pamiętam, jak wyruszyłem z pracy do
domu, pamiętam, jak włączałem reflektory, żeby przebić się przez cudownie
nadpełzającą mgłę; ale to wszystko co pamiętam.
Rozmyślałem o tym owej mglistej nocy, kiedy przechadzałem się z bólem głowy po
terenach kampusu i mijałem te wszystkie urocze, niematerialne cienie pozbawione
kształtu. I rozmyślałem o bagażniku swego samochodu  jakież to okropne słowo:
bagażnik  i zastanawiam się, dlaczego tak bardzo boję się go otworzyć.
Kiedy piszę te słowa, słyszę, jak w sąsiednim pokoju płacze moja żona. Myśli, że
ostatnią noc spędziłem z inną kobietą.
Boże drogi, wszystko bym oddał, żeby tak właśnie było...
8 [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • nadbugiem.xlx.pl
  • img
    \