[ Pobierz całość w formacie PDF ]

serdeczny, na którym kiedyś nosiła obrączkę.
- Wiesz, osobÄ…, która najbardziej ucierpi na sÄ…do­
wych potyczkach, bÄ™dzie Becky oznajmiÅ‚ nieocze­
kiwanie. - Podejrzewam, że twój eks po trupach
będzie dążył do celu, a tym celem jest zagarnięcie
forsy waszego dziecka.
- Pieniądze zawsze wiele dla niego znaczyły.
Dorastał w biedzie. W straszliwym ubóstwie. I to mu
wypaczyło charakter. Wyrósł na egoistę, który myśli
wyłącznie o sobie
105
- Przestań się nad nim litować, Maggie - skarcił
ją Gabe. - Sam sobie zgotował piekło. Nie życie
wypacza nam charakter, tylko to, w jaki sposób
reagujemy na przeciwności losu. Wszystko zależy od
naszego nastawienia.
- I kto to mówi? UniosÅ‚a pytajÄ…co brwi. - CzÅ‚o­
wiek silny, władczy, uparty...
Wyszczerzył zęby, ale nic nic powiedział.
- Wiesz - ciągnęła po chwili Maggie zawsze mi
się wydawało, że ktoś taki jak ty potrzebuje partnerki
o równie niezłomnym charakterze. Bałam się, że
nigdy takiej nie znajdziesz.
Zamyślił się.
- Wiele próbowaÅ‚o mnie usidlić. Mama dosÅ‚ow­
nie dwoiła się i troiła, żeby mnie wyswatać.
- Ona jedynie pragnie twojego szczęścia. Boi się,
żebyś na starość nie został sarn.
- Czasem też się tego boję. - Potarł palcem o jej
dłoń. - Chciałbym mieć syna - dodał cicho, patrząc
Maggie prosto w oczy.
Poczuła, jak przepełnia ją radość. Uspokój się,
zganiła się w duchu; Gabe tylko wyraża skryte
pragnienie, dzieli się marzeniami. A jednak sposób,
w jaki je wypowiedział i w jaki na nią patrzył,
sprawił, że z całego serca zapragnęła urodzić mu
syna.
- Liczyłem na to, że spotkamy się z twoim
prawnikiem, kiedy będziemy w mieście - rzekł po
chwili. - Ale potem uznałem, że trzeba zabrać Becky
106
jak najdalej od tego wariata. Na rozmowÄ™ z pra­
wnikiem wybiorę się w poniedziałek.
- Ale...
- Po co się ze mną spierasz? Przecież wiesz, że to
bez sensu.
- No tak, ale nie chcÄ™, żeby ktoÅ› za mnie decydo­
wał...
- Chcesz, kotku, chcesz - szepnÄ…Å‚, ostrożnie zsu­
wajÄ…c jÄ… na fotel. - Zaraz ci to udowodniÄ™.
- Gab...
Przywarł ustami do ust Maggie, nie pozwalając jej
zaprotestować. Westchnęła cicho i zamknęła oczy.
Czuła się przy nim taka mała i bezbronna, a zarazem
bezpieczna. Wiedziała, że kiedy Gabe jest przy niej,
nic złego nie może jej spotkać.
- Nie - sprzeciwiła się szeptem, kiedy wsunął jej
pod bluzkę dłoń. Przytrzymała go za nadgarstek.
- Parę dni temu nie oponowałaś - zdziwił się, na
moment odrywajÄ…c usta od jej warg. - Nie powiesz
mi chyba, że takie pieszczoty nie sprawiajÄ… ci przy­
jemności?
- SprawiajÄ…, ale... - szukaÅ‚a słów, które wyraziÅ‚y­
by jej odczucia. - Ale to nie wypada.
Uniósł głowę i popatrzył jej w oczy.
- Dlaczego? Bo pomyślę, że jesteś łatwa? - spytał
rzeczowym tonem. - Przecież cię znam, i to nie od
dziś. Wiem, że zawiodłaś się na mężczyznie i masz
za sobÄ… bolesne doÅ›wiadczenia małżeÅ„skie. Napraw­
dę uważasz, że mógłbym cię skrzywdzić?
107
- Nie - odparła szczerze. - Nie mógłbyś.
- Więc puść, mała, moją rękę, zamknij oczy
i poddaj siÄ™ rozkoszy.
Ponownie siÄ™ nad niÄ… pochyliÅ‚. PosÅ‚usznie za­
mknęła oczy, ale kiedy wniknął językiem w jej usta,
zesztywniała.
- Nie broń się - szepnął. - Takie pocałunki są
naprawdÄ™ przyjemne. Rozluznij siÄ™...
Przez moment się wahała, po czym rozchyliła
lekko wargi. Jej ciałem wstrząsnął dreszcz. Nie
spodziewaÅ‚a siÄ™ tak intensywnych doznaÅ„. Nie prze­
rywajÄ…c pocaÅ‚unku, Gabe rozpiÄ…Å‚ jej bluzkÄ™, nastÄ™p­
nie wsunął rękę, szukając zapięcia stanika. Po chwili
poczuła na skórze chłodny powiew. Oddychała coraz
ciężej, jakby z trudem łapała powietrze.
- Boże, rozpalasz mnie - szepnął Gabe.
ZacisnÄ…Å‚ obie dÅ‚onie na piersiach Maggie, opusz­
kami palców leciutko pocierając twarde brodawki.
Z cichym jękiem otworzyła oczy.
- Nie boli, prawda? - upewnił się. - Bo dawno tak
nie dotykałem kobiety.
- Nie, nie boli - odparła zachrypniętym głosem.
- Właśnie tak je sobie wyobrażałem. Zliczne,
drobne, jędrne, okrąglutkie...
- Gabriel! - zawołała zawstydzona.
- Nie zakrywaj się - poprosił szeptem. - Pozwól
mi na siebie patrzeć. Dotykać cię. Jesteśmy dorośli,
Maggie. Nikogo nie krzywdzimy.
Miał miękki głos, który działał na nią niemal
108
hipnotycznie. Powoli odprężyÅ‚a siÄ™, zaczęła rozko­
szować delikatnymi pieszczotami. Znów byÅ‚a szes­
nastoletniÄ… dziewczynÄ…, znów snuÅ‚a szalone marze­
nia, znów pragnęła go do bólu. Kiedy trzymał ją
w ramionach, nie pamiętała o Dennisie i koszmarze
małżeństwa.
- Wiem, maÅ‚a - powiedziaÅ‚, patrzÄ…c na jej wy­
prężone ciało. - Ja też tego chcę...
Ponownie zbliżył usta do jej piersi.
- Cała drżysz... Boże, żadnej kobiety tak bardzo
nie pragnÄ…Å‚em.
Szepcząc jej do ucha różne czułości, gładził ją po
szyi, brzuchu, udach. Po czym uniósł jej biodra
i przesunÄ…Å‚ jÄ… tak, by poczuÅ‚a jego nabrzmiaÅ‚y czÅ‚o­
nek. Zaskoczona otworzyła oczy, ale nie próbowała
uciekać.
- NienawidziÅ‚am, kiedy Dennis... - zaczęła Å‚a­
miącym się głosem. Z tobą jest zupełnie inaczej.
Jest tak dobrze, tak pięknie. Dlaczego?
Nie odpowiedział, po prostu w tym momencie nie
był w stanie jasno myśleć. Mimo bolącej ręki zdarł
z siebie koszulę, żeby być jeszcze bliżej Maggie.
Wciągnęła powietrze, zacisnęła powieki. Z Dennisem
nigdy nie czuła takiej błogości ani takiej rozkoszy.
Pragnęła Gabriela, pragnęła zlać się z nim w jedno.
Czas zwolnił, potem stanął w miejscu. Azy płynęły
jej po policzkach, nic nie widziała. Kiedy wreszcie
świat znów nabrał konturów, zobaczyła nad sobą
Gabe'a.
109
- Cii, już dobrze, już wszystko dobrze. Spokoj­
nie, mała. - Obejmując ją w pasie, gładził jej plecy,
ramiona. - Dzielna dziewczynka. Przytul siÄ™...
- Tak dziwnie się czuję... - szepnęła, wstydząc
siÄ™ swoich Å‚ez.
Wsunął palce w jej krótkie gęste włosy.
- Przestraszyłaś się, tak? - spytał. - Tego, co się
z tobÄ… dzieje?
- Trochę - przyznała.
- Wiesz... -pocałował ją w czubek nosa-prędzej
czy pózniej będziemy musieli podjąć decyzję.
- JakÄ…?
- %7łyciową. To ważne. Chciałbym wiedzieć, czy
zdołasz mi zaufać. Emocjonalnie i fizycznie. Bo ze
względu na Becky nie możemy sobie pozwolić na
romans. Rozumiesz to, prawda?
Wstała i chwyciła z fotela bluzkę.
- Rozumiem. Ale obecnie w moim życiu nie ma
miejsca dla mężczyzny.
- Mylisz się. - Siedząc wygodnie na dużym
skórzanym fotelu, z uśmiechem obserwował Maggie, [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • nadbugiem.xlx.pl
  • img
    \