[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Sapphie na tyle dobrze, że wiedział, iż w ogóle by
nie przyszła, gdyby spodziewała się go tu spotkać.
Niespecjalnie się przejmował, kiedy wyjaśnił
sytuację Nikowi, który zaśmiewał się z tego do łez.
Okazało się zresztą, że Nik wie znacznie więcej
o Diamond McCall niż jego mÅ‚odszy brat. Naj­
wyrazniej jej zalotny sposób bycia byÅ‚ wrÄ™cz legen­
darny w środowisku filmowym. Usiłowała również
poderwać Zaka, ale zupełnie jej to nie wyszło, gdyż
słynął z awersji do romansów z mężatkami.
Rik aż się skrzywił w duchu, kiedy przypomniał
sobie reakcję Nika na jego wyznanie o pięcioletniej
miłości do Dee.
SPOTKANIE W PARY%7Å‚U 103
- Diamond McCall! - wykrzyknÄ…Å‚ Nik. - Prze­
cież ta kobieta to modliszka w ludzkiej skórze!
- To nieszczególnie pomoże teraz Rikowi, skar­
bie - łagodnie upomniała męża Jinx.
To dzięki bratowej teraz mógł tu stać i patrzeć
w oczy Sapphie.
- W Paryżu byłaś w sprawach zawodowych,
córeczko - oświadczyła Joan stanowczo. - Pojadę
do domu autem, które dzisiejszego wieczoru Jerome
oddał do naszej dyspozycji - zaproponowała. - A ty
dojedziesz pózniej.
Sapphie pokręciła głową.
- Wiesz, że muszę wstać z samego rana...
- Nic się nie stanie, jeśli raz pośpisz dłużej.
- Joan była nieugięta. - Chcę, żebyś dziś tu została
i dobrze się bawiła. Nalegam. Matthew nie będzie
miał nic przeciwko temu, jeśli mu wytłumaczę.
- Uśmiechnęła się z aprobatą.
Matthew!
Znowu wzmianka o tym facecie! Skoro był taki
istotny w życiu Sapphie, czemu jej dzisiaj nie towa­
rzyszył? Najwyrazniej jednak się liczył, skoro dla
niego chciała wyjść wcześniej.
O dziwo, bardzo ucichła po ostatniej uwadze
matki, a Joan natychmiast to wykorzystaÅ‚a. Pożeg­
nała się ze wszystkimi i cmoknęła na pożegnanie
mÅ‚odszÄ… córkÄ™, która niczym piÄ™kny motyl brylowa­
ła w gronie zachwyconych nią śmiertelników.
Rik patrzył na nią zimno. Im więcej o niej
CAROLE MORTIMER
104
wiedział, tym mniej mu się podobała. Dlaczego
przez tyle czasu byÅ‚ tego wszystkiego nieÅ›wiado­
my? Oszczędziłby sobie wielu lat cierpienia. Dość
już o Dee, pomyślał zniecierpliwiony. Teraz liczyła
siÄ™ tylko Sapphie.
Ta jednak, o dziwo, milczała, i wydawała się
dziwnie blada.
- Skoro Matthew tyle dla ciebie znaczy, dlacze­
go tu go nie ma? - wybuchnÄ…Å‚ nagle.
W tym samym momencie Nik zaniósÅ‚ siÄ™ kasz­
lem, całkiem jakby miał gruzlicę, po czym rzucił
młodszemu bratu ostrzegawcze spojrzenie.
Jinx natychmiast zaczęła szczebiotać coÅ› o szam­
panie, który miał pomóc na atak kaszlu jej męża. Po
chwili Rik uspokoił się nieco. Nik miał rację - co on
sobie wyobrażał, usiłował pokłócić się z Sapphie
czy co? Przecież wiedział już o Matthew, a dziś miał
ją przekonać do siebie, zachęcić, zaintrygować,
a nie wkurzać do tego stopnia, żeby chciała wyjść.
- Nie zostaÅ‚ zaproszony - odparÅ‚a Sapphie szty­
wno. - Poza tym to chyba...
- WÅ‚aÅ›nie mieliÅ›my iść do jednego z hotelo­
wych barów na małego drinka - przerwała Jinx.
- Chodz, Nik, sprawdzimy, czy uda się znalezć
jakieś spokojne miejsce dla naszej czwórki.
Rik i Sapphie zostali sami. Czekał na tę chwilę
przez cały tydzień, a teraz nie miał pojęcia, co
powiedzieć. Jak jej wyjaśnić, że kilka godzin z nią
okazało się istotniejsze niż pięć lat zmarnowanych
SPOTKANIE W PARY%7Å‚U 105
na miłość do nierealnej kobiety? Jak jej wyjaśnić, że
zaczynał się w niej zakochiwać? I że naprawdę nie
kochał już Dee?
- Wyglądasz świetnie - wykrztusił w końcu.
Sapphie zerknęła na niego z niepokojem. Naj­
wyrazniej nie spodziewała się komplementów po
jego wcześniejszym wybuchu zazdrości. Dobrze, że
Nik zdołał interweniować, zanim Rik zrobił z siebie
kompletnego idiotÄ™.
- Wyjątkowo pięknie - dodał cicho.
- To Dee jest piÄ™knoÅ›ciÄ… w naszej rodzinie - burk­
nęła, ale i tak się zarumieniła. - Może dołączymy do
nich? Wygląda na to, że i tak nie wolno mi będzie
pojechać do domu, dopóki nie wypiję z wami przy-
najmniej jednego drinka. - Odwróciła się i poszła za
Nikiem i Jinx.
Rik zrównał się z nią po kilku krokach i ujął ją
pod ramię. Z powodu sukni nie mogła chodzić tak
zamaszyście jak zawsze, tylko drobiła maleńkimi
kroczkami.
- Coraz bardziej podoba mi siÄ™ twoja suknia.
- Uśmiechnął się pod nosem.
Spiorunowała go wzrokiem, ale tym razem nic
nie powiedziaÅ‚a. Nie próbowaÅ‚a siÄ™ również wy­
rywać.
Coś się zmieniło...
ROZDZIAA ÓSMY
Sapphie dobrze się bawiła!
Zerknęła na zegarek i uświadomiła sobie, że
minęła już godzina, odkąd dołączyli do Jinx i Nika,
i usiedli w zacisznym kÄ…cie jednego z hotelowych
barów. W trakcie tej godziny Nik zamówił drugą
butelkę szampana dla całej czwórki, a potem on
i żona na wyprzódki zaczęli opowiadać historię
swojej znajomości.
Sapphie wiedziała, że szampan pomógł się jej
rozluznić, ale nawet bez niego to spotkanie z Rikiem
byÅ‚oby zupeÅ‚nie przyjemne. No i na szczęście ni­
gdzie w pobliżu nie było Dee, żeby psuć jej humor.
NaprawdÄ™ dobrze siÄ™ bawiÅ‚a. PomyÅ›laÅ‚a, że wÅ‚aÅ›­
ciwie nie powinno tak być, że w pobliżu Rika
należało mieć się na baczności.
- Jeszcze szampana? - zapytał ją teraz.
- Nie, dziękuję - odparła. - Naprawdę wkrótce
powinnam już iść.
- Dlaczego? -I tak napeÅ‚niÅ‚ jej kieliszek. - SÄ…­
dziłem, że pracujesz w domu.
Rzeczywiście tak było, ale jej syn miał zwyczaj
SPOTKANIE W PARY%7Å‚U 107
wpadać do niej do sypialni każdego ranka o wpół do
siódmej i oczekiwaÅ‚, że bÄ™dzie zrelaksowana i wy­
poczęta jak on. Co prawda dzieliła dom z matką, ale
starała się samodzielnie wychowywać Matthew.
Naprawdę go uwielbiała!
- Właściwie to pora na nas - wtrącił Nik Prince,
po czym wstał i pociągnął za sobą Jinx. - Miło cię
było znowu spotkać, Sapphie.
- Bardzo miÅ‚o - dodaÅ‚a Jinx, najwyrazniej za­
chwycona perspektywą powrotu do domu. - Może
chcielibyÅ›cie oboje wpaść do nas na kolacjÄ™ w nie­
dzielę? - zapytała.
Zaskoczona Sapphie tylko zamrugaÅ‚a powieka­
mi. Szczególnie zdumiało ją słowo  oboje" w tym
kontekście. Chyba Nik i Jinx nie brali ich za parę?
Nie, uznaÅ‚a po chwili na widok znaczÄ…cego spo­
jrzenia braci. No jasne, przygotowali to już wczeÅ›­
niej. Zacisnęła wargi i wstała.
- Nie, wątpię, żeby to był...
- Jinx, zadzwoniÄ™ jutro i dam ci odpowiedz,
dobra? - przerwał jej gładko Rik, także wstając.
- Sapphie pewnie musi sprawdzić swój terminarz
czy coÅ›. - ObjÄ…Å‚ jÄ… w pasie.
Terminarz Sapphie był zupełnie pusty, więc nie
musiała go sprawdzać. Po prostu nie cierpiała takich
intryg.
- Nie...
- Dobrze, zadzwoń, Rik. - Jinx cmoknęła go [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • nadbugiem.xlx.pl
  • img
    \