[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Między róże Hanna wsunęła niewielki rulonik białego
papieru, na którym wykaligrafowała słowa ułożonej
przez siebie modlitwy. Czuła, że Pan Bóg wysłuchał jej
modlitw i uciszył jeszcze do niedawna panującą w jej
sercu wielką rozpacz, każąc jej pomyśleć, że matka
przecież jest szczęśliwa. Jej dusza uleciała do nieba, aby
tam połączyć się z duszą ukochanego małżonka, a jej
doczesne szczątki na zawsze spoczną obok ciała męża
w rodzinnym grobowcu.
Robert i pięciu innych dżentelmenów niosło trumnę
z kościoła do grobowca, a żałobne dzwony swym
dostojnym, przejmującym dzwiękiem głosiły światu
wieść, że wicehrabina Winthrop odbywa właśnie swo-
ją ostatnią ziemską drogę i udaje się na wieczny
spoczynek.
Stypę pomogły przygotować znajome panie z sąsiedz-
twa. Hanna, jak ogłuszona, witała się, dziękowała za
wyrazy współczucia, nie zdając sobie sprawy, ani z kim
się wita, ani komu przed chwilą udzieliła odpowiedzi.
Starała się być dla wszystkich bardzo miła, każdemu
bez wyjątku podziękować za to, że przybył na pogrzeb.
Zauważyła, że Robert przygląda jej się bacznie, może
obawiał się, że ona zaraz się załamie, rozpłacze w głos
i ucieknie z salonu. Ale jego troska wcale nie była jej
potrzebna, czuła przecież, że ma w sobie dość siły, żeby
podołać smutnym obowiązkom.
44 Gail Whitiker
Moje biedactwo mówiła lady Montgomery,
tuląc do siebie siostrzenicę. Jakiż to smutny dzień dla
nas wszystkich! Ale dla ciebie najbardziej...
Tak, proszę cioci odparła drżącym głosem
Hanna. Jedyna pociecha, że mama już nie cierpi.
Biedna Lottie! Serce mi się kraje, kiedy przypo-
mnę sobie, jak wyglądała w tej trumnie. A kiedyś była
tak piękna, radosna... Och, mój Boże, jak to wszystko
przemija... O, Robercie, jak dobrze, że tu jesteś. To
musiał być dla ciebie wielki wstrząs.
Tak, droga ciotko odparł posępnym głosem
Robert, podchodząc bliżej. Hanna pisała, że matkę
męczą ataki kaszlu, nie przypuszczałem jednak, że ta
dolegliwość będzie tak poważna.
Tak już jest, mój drogi. Jesteśmy tu, na tym
padole, i znikamy w jednej chwili...
A jak się miewa Alice, proszę cioci? spytała
Hanna, czując, że jednak się rozpłacze, jeśli nie prze-
staną mówić o sprawach bolesnych. Było mi przykro,
że nie mogła przyjechać na pogrzeb mamy.
Wybacz, Hanno, ale jest ona bardzo cierpiąca
wyjaśniła skwapliwie ciotka. Kiedy dotarła do nas
ta smutna wieść, Alice od razu dostała straszliwej
migreny. Tak bardzo rozbolała ją głowa, że cały dom
musiał chodzić na palcach. Tę przypadłość miewa,
niestety, dość często...
Jak niefortunnie, że właśnie teraz szepnęła Hanna.
Mam nadzieję, że Alice szybko odzyska siły
odezwał się uprzejmie Robert. Słyszałem, że
kuzyneczka robi furorę w towarzystwie.
Skandaliczne zaloty 45
O, tak, mój drogi! Bardzo wielu młodych dżentel-
menów składa jej wizyty oznajmiła z błyskiem w oku
dumna matka. Sir Roger i ja mamy nadzieję, że nasza
córka jeszcze w tym roku wyjdzie dobrze za mąż. A ty,
droga Hanno? Dlaczego nie przyjeżdżasz do nas, do
Londynu? Nie zamierzasz chyba całego życia spędzić
w Gillingdon Park?
Nie wiem bąknęła, zmieszana nagle Hanna.
Prawdę mówiąc, nie zastanawiałam się jeszcze, co
zamierzam robić dalej.
Ale za zaproszenie drogiej ciotki siostra moja
pięknie dziękuje i na pewno je rozważy wtrącił nagle
Robert. Ja też sądzę, że najwyższy czas, aby Hanna
pojechała na sezon do Londynu.
Hanna spojrzała na niego, zdumiona. A to paradne!
Ten brat, dotychczas tak niełaskawy, teraz raptem
zaczyna wtykać nos w jej sprawy.
Przyjedziesz, moja droga, prawda? pytała ciot-
ka, ujmując dłoń siostrzenicy i czule ją poklepując.
Wiem, że Lottie zawsze tego sobie życzyła. Nie
musisz się śpieszyć z decyzją, dziecko, ale pamiętaj, sir
Roger i ja będziemy bardzo radzi gościć ciebie w na-
szym domu. Możesz zostać u nas tak długo, jak
zechcesz. Naturalnie, ze względu na żałobę nasze
kontakty towarzyskie przez kilka najbliższych miesię-
cy będą ograniczone, ale przecież miło nam będzie ze
sobą, w gronie rodzinnym. Alice zawsze darzyła ciebie
wielką sympatią.
Bardzo wdzięczna jestem cioci za zaproszenie
powiedziała Hanna z miłym uśmiechem, skrzętnie
46 Gail Whitiker
ukrywając wzburzenie, wywołane uwagą brata. I na
pewno wszystko rozważę, ciocia pojmuje jednak, że są
pewne sprawy, tu, na miejscu, którymi teraz muszę się
pilnie zająć.
Było oczywiste, że ciotka Prudence nie bardzo
rozumie, cóż pilnego może powstrzymywać młodą
pannę przed wyjazdem do Londynu. Nie nalegała
jednak, tylko uściskawszy Hannę jeszcze raz, odeszła
kilka kroków i zagadnęła panią Branksmuir i jej córkę.
Obie panie natychmiast zaczęły coś skwapliwie tłuma-
czyć, zachwycone, że tak szlachetnie urodzona dama
raczyła zaszczycić je swoją uwagą. Robert również się
odwrócił, nawiązując rozmowę z dżentelmenem, któ-
ry stał w pobliżu. Hannie ofiarowano więc chwilę
samotności, chwilę jednak bardzo krótką.
Witam panią, panno Winthrop powitał ją
oficjalnie Philip Twickenham i, zniżywszy głos, spytał,
patrząc na Hannę z wielką troską. Jak się czujesz,
droga przyjaciółko? Jak to znosisz?
Hanna, choć smutna i jeszcze troszkę zirytowana,
obdarzyła Philipa miłym uśmiechem. Drogi Philip, zna
[ Pobierz całość w formacie PDF ]