[ Pobierz całość w formacie PDF ]

kiedy zamordowano Morgana i Virgila Earpów, postanowiła sama
nosić gwiazdę szeryfa i sama wychować swoją córkę. Wyatt ożenił się
po raz trzeci, ale nie miał już więcej dzieci. Taki jest nasz rodzinny
sekret, teraz już wszystko wiesz.
Zamknął gwiazdę w dłoni Desiree.
- Moja matka byłaby dumna, widząc, że ty ją nosisz. Desiree
poczuła, że łzy napływają jej do oczu. Teraz czekała już tylko na
jedno.
- Masz mi coś jeszcze do powiedzenia? - zapytała z nadzieją w
głosie.
Virgil nie patrzył jej w oczy.
- Wszystko jakoś na szczęście zaczęło się układać - powiedział
wykrętnie. - Onyks ma szanse wyzdrowieć. Bądz tak dobra i rzuć na
niego okiem, kiedy będę w Los Angeles, dobrze?
To teraz będziemy mówić o koniach? Niedoczekanie. Chyba
powinnam wziąć sprawy w swoje ręce. Spojrzała mu prosto w oczy.
- Nigdzie się nie wybieraj.
- Muszę jechać, Travis nie może sam odbyć takiej dalekiej
podróży. Wrócę, jak tylko wszystko z May urządzimy.
- Nie gadaj tyle, tylko słuchaj swojego szeryfa. Nigdzie nie
pojedziesz, zanim wszystkiego nie omówimy. Nie wiem, co masz
zamiar robić w Tombstone, ale musisz wiedzieć, że szeryfem będę ja.
Do końca tej kadencji, a może dłużej.
- Tak, ale...
- Nie ma żadnego ale. Lubię tę pracę, lubię tutejszych ludzi i
chcę być blisko swojej siostry. Nie muszę oczywiście mieszkać z nią
w tym samym domu. Wolałabym mieć jakiś własny kąt, dla siebie i
mężczyzny, którego kocham.
W oczach Virgila ujrzała zaskoczenie i nadzieję.
- To da się zrobić - powiedział ostrożnie. - Znajdę coś dla nas
trojga albo... nawet czworga.
Desiree zmrużyła oko.
- Potrzebny mi też będzie dobry doradca, człowiek doświadczony
i mądry. Może znasz kogoś takiego?
- Chyba ktoś się znajdzie...
- Po trzecie, zauważyłam, że zawsze dbasz tylko o innych, a
całkowicie lekceważysz swoje własne potrzeby. Postanowiłam się tym
zająć i raz na zawsze to zmienić. Rozumiesz, co chcę przez to
powiedzieć?
- Co?
- %7łe cię kocham! Potrzebna ci taka żona jak ja. Ktoś równy tobie,
ktoś, kto podziela twoje zainteresowania, ktoś, kto będzie dobrą
macochą dla Travisa. Taka kobieta jak ja.
Virgil uniósł brwi.
- Zgłaszasz się na ochotnika?
- Tak. I radzę ci przyjąć moją propozycję bez dyskusji. Nie
pozwolę ci wyjechać do Kalifornii, zanim mi nie przyrzekniesz, że
będziesz dzielił moje życie, łoże i stół, dopóki śmierć nas nie rozłączy.
Amen.
- Oświadczasz mi się?
- Tak, brawo, nareszcie zrozumiałeś! Rzuciła mu się na szyję i
zaczęła go całować.
- Ożeń się ze mną! Kochaj mnie! Pozwól, żebym ja mogła cię
kochać i pomagać ci wychowywać Travisa! Włóżmy obrączki i żyjmy
długo i szczęśliwie! Będziesz ze mną bardzo szczęśliwy, przyrzekam.
Niczego od ciebie nie chcę, chcę tylko twojej miłości!
Spojrzała na niego i zobaczyła tę miłość w jego oczach. Znowu
zaczęła go całować, zachłannie i namiętnie.
- To co? - zapytała po chwili. - Ożenisz się ze mną czy nie?
- O rany, Bodine! - zza płotu Koralu rozległy się głosy Jamiego i
Marty. - Powiedz wreszcie tak! Ona ma kupę roboty, telefony się
urywają i musi wracać do biura!
Virgil uśmiechnął się radośnie.
- Będzie tak, jak każesz, szeryfie - szepnął do niej. - Ty tu
rozkazujesz.
Rozdział 15
Nadeszła wiosna...
Prawie wszyscy członkowie rodziny Bodine'ów stali wokół
terenowego samochodu Lozen i pomagali się jej pakować. Lozen
znowu wyruszała w drogę: niedawno rozpoczęła medyczną praktykę
na terenie rezerwatu Apaczów i dziś znowu wyruszała w podróż.
Docierała wszędzie, rozdzielając leki i służąc pomocą chorym i
potrzebującym. Większość czasu spędzała w drodze; na ranczo
wracała zmęczona i bardzo szczęśliwa. Tym razem miał jej
towarzyszyć Rogelio.
- Mamo, na pewno wszystko zabrałaś? - zapytała Jasentha,
kołysząc na biodrze swoją maleńką córeczkę. - Jesteś pewna, że o
niczym nie zapomniałaś?
- Chyba tak - odpowiedział za żonę Rogelio. - Przecież widzisz,
że samochód pęka w szwach. A to mi się trafił miodowy miesiąc!
Będę go spędzał w objazdowym szpitalu w środku lasu.
- Wcale nie musisz ze mną jechać - powiedziała Lozen, ale wyraz
jej twarzy przeczył słowom.
Travis, nadąsany, spojrzał na ojca.
- Dlaczego ja nie mogę pojechać z nimi? - Ze złością kopnął
kamień. - Rogelio nie chce, ale musi, a ja chcę, i nie mogę - dodał ze
złością. - To niesprawiedliwe. Jest dość miejsca w samochodzie.
- Zostań lepiej ze mną i z tatą - powiedziała Desiree, kładąc rękę
na jego ramieniu.
Drugą dłonią objęła Virgila w pasie.
Wszystko cudownie się układało. To był pomysł Virgila, żeby
objąć regularną opieką medyczną cały teren rezerwatu. Virgil zajął się
sprowadzaniem sprzętu i organizacją całego przedsięwzięcia.
Początkowo Lozen była jedynym lekarzem wyprawiającym się do
Indian, z czasem rząd przysłał kilku specjalistów; niełatwo było
znalezć lekarzy znających język Apaczów. Ochotnicza, charytatywna
akcja rozrastała się, krzepła i wkrótce nabrała cech poważnego
programu, którym zostały objęte również i inne rezerwaty Indian.
Całością kierował Virgil; Lozen wkrótce miała zostać
koordynatorem wszystkich służb medycznych.
- Chcę jechać z Lozen! - protestował Travis niestrudzenie.
Bardzo się z nią zaprzyjaznił od czasu tamtej burzliwej przygody
na kempingu. Był teraz bardziej pewny siebie i spokojniejszy. Jego
obecna równowaga psychiczna była wynikiem długiego pobytu z
matką, powrotu do ukochanej Kalifornii i wpływu dobrego
psychoterapeuty.
- Dlaczego Rogelio może jechać, a ja nie? Wiem, jak pomagać
Lozen, znam hiszpański i...
- Ale nie znasz języka Apaczów, kochanie - łagodnie powiedziała
Lozen.
- Wiesz, że się uczę! - jęknął.
- Oni wolą być sami, synku - odezwał się Virgil. - Niech jadą we
dwoje. To ich miodowy miesiąc.
- Przecież pobrali się po raz drugi, mieli już kiedyś miodowy
miesiąc - mruknął chłopiec i zrezygnowany zaczął pomagać układać
pakunki w samochodzie. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • nadbugiem.xlx.pl
  • img
    \