[ Pobierz całość w formacie PDF ]

jazdach; ale była to maleńka cząstka. Gdyby znajdował się na ruchliwej autostradzie, za-
miast przemierzać te płaskie, nie osłonięte nieużytki, zabiłby się i zniszczył furgonetkę
w jednym z tych swoich transów.
Courtney towarzyszyła mu cały czas, na jawie i we śnie. I teraz, gdy powrócił my-
ślami do drogi o piaszczystych poboczach i chevroleta, który pod nim klekotał, ona sie-
działa kilka stóp dalej z podkurczonymi nogami.
 Wczoraj prawie ich miałem  stwierdził z żalem.  Ale te cholerne, łyse
opony...
 Nie przejmuj się tym, George  powiedziała, bliska i jednocześnie odległa.
 Nie, Courtney. Powinienem był ich załatwić. Poza tym... zeszłej nocy, kiedy spraw-
dziłem motel w Salt Lake City, ich tam nie było.  Nie pojmował tego.  W tym jego
notesie było napisane, że zatrzymają się w High Lands Motel, w Salt Lake City. Co się
z nimi stało?
Najwidoczniej nie wiedziała, ponieważ nie odpowiedziała.
Leland wytarł lewą rękę o spodnie, podczas gdy prawą trzymał kierownicę, następ-
nie powtórzył gest, przytrzymując kierownicę lewą dłonią.
 Sprawdziłem wszystkie okoliczne motele. Nie zatrzymali się w żadnym. Zgubiłem
ich. Uciekli mi jakimś cudem.
 Dogonisz ich jeszcze  powiedziała.
Leland miał nadzieję, że dziewczyna będzie mu współczuła i dodawała odwagi.
Kochana Courtney. Zawsze można było na nią liczyć.
121
 Może mi się uda  odparł, patrząc zmrużonymi oczami na pofalowane piaszczy-
ste wzniesienia i odległe niebiesko-różowe góry  Ale jak? I gdzie?  Miał nadzieję, że
Courtney zna odpowiedz.
Znała.
 W San Francisco, oczywiście.
 W San Francisco?
 Znasz mój adres  powiedziała Courtney.  Tam właśnie jadą. Czyż nie?
 Tak  potwierdził.  Z pewnością.
 No to już wiesz wszystko.
 Ale... może uda mi się złapać ich dziś wieczorem w Reno?
Kochana, zwiewna dziewczyna o miękkim głosie powiedziała:
 Znów zmienią motel. Nie znajdziesz ich.
Kiwnął głową. To była prawda.
Wtedy, na chwilę, oddalił się od niej. Nie był już w Newadzie, ale w Filadelfii. Trzy
miesiące wcześniej. Pojechał do centrum, żeby obejrzeć film, który był zabawny i... no
cóż, dziewczyna z tego filmu była tak bardzo podobna do Courtney, że nie mógł spać
tej nocy. Następnego wieczoru znów obejrzał film i dowiedział się z plakatów wiszą-
cych w hallu kinowym, że dziewczyna nazywa się Carol Lynley. Ale wkrótce o tym za-
pomniał. Chodził na ten film codziennie, i dziewczyna stała się prawdziwą Courtney.
Była doskonała. Długie, żółto-białe włosy, delikatne rysy, te oczy, które zdawały się go
przenikać... Stopniowo, za szóstym, siódmym, ósmym, dziewiątym razem, zaczęło po-
wracać seksualne pożądanie, co było dziwne, ponieważ film był opowieścią rodzin-
ną. W końcu zaczął chodzić po knajpach i poderwał dziewczynę. Zrobił to z nią... ale
w ogóle nie przypominała Courtney. Potem, gdy wyczerpany leżał na niej, spojrzał pro-
sto w twarz dziewczyny i zobaczył, że to nie Courtney i rozgniewał się. Poczuł, że został
wyprowadzony w pole. Oszukano go. Więc zaczął ją bić, tłukąc twardą pięścią po twa-
rzy, raz za razem, aż...
Mrugał, patrząc na błękitne niebo, biały piasek, szaro-czarną drogę.
 Cóż  odezwał się do dziewczyny siedzącej obok  chyba ominę Reno. I tak nie
będą tam nocować. Pojadę prosto do Frisco.
Złota dziewczyna uśmiechnęła się.
 Prosto do Frisco  powiedział Leland.  Nie będą się mnie spodziewać. Nie będą
w ogóle przygotowani. Zajmę się nimi bez trudu. A potem będziemy razem. Czyż nie?
 Tak  powiedziała, tak jak sobie tego życzył.
 Znów będziemy szczęśliwi, prawda?
 Tak.
 Znów będę mógł cię dotykać.
 Tak, George.
122
 Spać z tobą.
 Tak.
 I będziesz ze mną żyła?
 Tak.
 I ludzie przestaną być dla mnie zli.
 Tak.
 Nie musisz się mnie obawiać, Courtney  powiedział.  Kiedy opuściłaś mnie
po raz pierwszy, chciałem cię skrzywdzić. Chciałem cię zabić. Ale już nie chcę tego zro-
bić. Znów będziemy razem, a ja nie skrzywdzę cię za nic w świecie.
20
Courtney podniosła słuchawkę po pierwszym sygnale i była ożywiona bardziej niż
zwykle.
 Czekałam na twój telefon  powiedziała.  Mam dobre wieści.
Alex chciał usłyszeć dobre wieści, zwłaszcza jeśli miała mu je przekazać swoim cie-
płym, gardłowym głosem.
 O co chodzi?
 Mam pracę, Alex.
 W tym magazynie?
 Tak  roześmiała się do słuchawki i Alex niemal ujrzał ją, jak stoi przy telefonie
i odrzuca w tył złotowłosą głowę.  Czy to nie wspaniale?
Jej szczęście wynagrodziło niemal to wszystko, co przeżył w ciągu ostatnich paru
dni.
 Czy jesteś absolutnie pewna, że tego właśnie chciałaś?
 To lepsze od tego, czego chciałam.
 A wiec... ty i Colin w krótkim czasie staniecie się rodowitymi mieszkańcami San
Francisco, a ja będę musiał zwolnić się na miesiąc z pracy, żeby was dogonić.
 Wiesz, jaką będę miała pensję?
 Dziesięć dolarów tygodniowo?  spytał.
 Nie żartuj.
 Piętnaście?
 Osiem i pół tysiąca rocznie. Na początek.
Zagwizdał.
 Niezle, jak na pierwszą prawdziwą pracę w twoim zawodzie. A teraz posłuchaj, nie
tylko ty masz dobre wiadomości.
 Och?
Doyle spojrzał na Colina, który wcisnął się do budki telefonicznej razem z nim i po-
wiedział, starając się, by kłamstwo zabrzmiało jak prawda.
 Parę minut temu przyjechaliśmy do Reno  w rzeczywistości nigdy tam nie do-
tarli, tylko do Carson City. I to wcześnie rano, a nie parę minut temu. Przespali całe po-
południe, a także porę kolacji i obudzili się o pół do dziewiątej, niecałą godzinę wcze-
124 [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • nadbugiem.xlx.pl
  • img
    \