[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Miotał pod adresem dziewczyny oskarżenia, nie zastanawiał się,
co mówi, przestał myśleć. Jeśli była niewinna, zraził ją bezpowrotnie.
Jeśli natomiast maczała palce w porwaniu Cheryl, pogorszył
prawdopodobnie położenie córki. Tak czy inaczej, zachował się jak
głupiec.
Jak to naprawić?
Przez całą drogę do biura łamał sobie nad tym głowę i wymyślił
tylko jedno wyjście z sytuacji. Poczeka, aż Keelin ochłonie, i spróbuje
się z nią spotkać raz jeszcze. Przeprosi, przyzna, że zrobił z siebie
durnia, powie, że niepokój o Cheryl odbiera mu rozum. Spróbuje ją
jakoś udobruchać. W normalnych warunkach perspektywa poderwania
atrakcyjnej dziewczyny wydawałaby się całkiem pociągająca. Keelin
podobała mu się, owszem. On jej chyba też. No tak, ale jeśli jest
porywaczką? Poczuł ucisk w gardle. W tej chwili najważniejsza była
Cheryl. Zrobi to. Oczaruje Keelin.
Keelin z trudem mogła się skupić na ekranie komputera. Kilka
razy czytała ściągnięty z Internetu artykuł o ostatnim zleceniu, którego
ous
l
a
d
an
sc
podjęła się firma Tylera i które polegało na przeobrażeniu starego kina
w nowoczesne centrum sztuki, ale myślami cały czas wracają do
awantury w hotelu.
Obwiniała się o to, że nie potrafiła zapanować nad sytuacją. Tyler
był zbyt wytrącony z równowagi, by reagować w sposób racjonalny.
Zamiast starać się go uspokoić, dolała jeszcze oliwy do ognia.
- To nie pierwszy przypadek, kiedy Nate Feldman stracił
lukratywne zamówienie na rzecz L&O Realty.
Głos Skelly'ego przywrócił ją do rzeczywistości. Powinna być
wdzięczna kuzynowi: poprosiła go o przysługę, a ten zrobił wszystko,
co mógł, by dostarczyć jej potrzebne materiały. Zbagatelizował co
prawda swoje zasługi, twierdząc, że całą robotę wykonała za niego
asystentka, a on w tym czasie nagrywał swój program. Wszystko jedno,
dla Keelin ważne było, że chciał pomóc. Być może nie był aż takim
sobkiem, za jakiego chciał uchodzić w jej oczach.
- To nieprawdopodobne, jak szybko wy, dziennikarze, jesteście
w stanie dotrzeć do każdej informacji - powiedziała, kiedy usiadł obok
niej.
- Podziękuj komputerom.
- Tobie chcę podziękować, nie komputerom. Skelly wyglądał na
trochę speszonego tymi wyrazami wdzięczności.
- Pewnie łatwiej mu było żyć pośród konfliktów, a kontakty z
ludzmi zaprawiać odrobiną cynizmu, pomyślała Keelin. - Ciekawe, czy
to skrzywienie zawodowe, czy taki już się urodził: sceptyczny,
ironiczny?
ous
l
a
d
an
sc
- W każdym razie Nate Feldman jest bez wątpienia największym
konkurentem Leightona w branży - mówił Skelly. - Inna sprawa, czy w
związku z tym chowa doń jakieś urazy.
- Znalazłeś coś, co byłoby punktem zaczepienia w sprawie
Cheryl?
- Nie bezpośrednio, ale coś jest. Posuń się trochę.
Keelin zrobiła mu miejsce przy komputerze i Skelly zaczął
przeglądać kolejne pliki, aż trafił na artykuł z Chicago Tribune"
mówiący o otwarciu nowego centrum handlowego w Claybourn
Corridor. Kiedy miał go już na ekranie, powiększył towarzyszące
tekstowi zdjęcie. Na fotografii Tyler ściskał dłoń burmistrzowi, tuż za
jego plecami stała Cheryl, a o kilka kroków dalej...
- Feldman? - mruknęła Keelin, wskazując na łysawego
mężczyznę.
Skelly pokiwał głową, przytakując:
- Tak, to on. Dziwne, że przyszedł na uroczystość, która w
pewnym sensie była jego klęską, nie sądzisz? - Odsunął się od biurka i
spojrzał na kuzynkę. - Być może nie zamienił z małą słowa, ale widział
ją, wiedział, kim jest.
- Tyler musiał o tym pomyśleć, a słowem nie wspomniał o
Feldmanie.
Może czekał, aż ona pierwsza wymieni jego nazwisko? Szukał
dowodów jej perfidii?
- Nie przypuszczał widocznie, że jego konkurent zdobędzie się
na podobny krok - powiedział Skelly.
ous
l
a
d
an
sc
- Możliwe. Dowiedziałeś się czegoś więcej o Feldmanie? Czy
byłby zdolny posłużyć się dzieckiem, żeby ukarać rywala?
- Mogę ci dostarczyć każdej informacji na temat prowadzonych
przez niego interesów, ale na to pytanie nie jestem w stanie
odpowiedzieć. Należałoby pogadać z ludzmi, którzy znają go osobiście,
przeprowadzić kilka wywiadów, pomyszkować.
Nie mogła oczywiście prosić kuzyna, żeby odrywał się od pracy i
prowadził dochodzenie mające na celu dogłębną analizę charakteru
Feldmana. Przyszedł jej jednak do głowy inny pomysł.
- Tyler wynajął podobno prywatnego detektywa.
- Skoro tak, niech się facet zajmie Feldmanem.
- Porozmawiam o tym z Tylerem.
Jeśli Tyler zechce z nią rozmawiać po scysji w hotelu. Miała
nadzieję, że pojechał do biura. Trudno, odwiedzi go, choćby miał ją
wyrzucić za drzwi. Tym razem postara się jednak zachować zimną
krew, nie da się wyprowadzić z równowagi.
Tyler z posępną miną siedział w swoim gabinecie. Prawie całe
popołudnie spędził, wydzwaniając do hotelu Clareton, bez skutku,
Keelin gdzieś zniknęła.
Był tak zawiedziony, że kiedy usłyszał pukanie do drzwi,
warknął gniewnie:
- Co tam znowu?
Do gabinetu wetknęła głowę Pamela.
- Można? - zapytała ostrożnie. - Nie zabijesz?
ous
l
a
d
an
sc
- Myślałby kto, że się mnie boisz.
- Owszem, czasami, ale staram się tego nie okazywać, bo stałbyś
się jeszcze bardziej nieznośny. Czemu siedzisz po ciemku? Przydałoby
się trochę światła. - Wyciągnęła dłoń w stronę kontaktu.
- Nie zapalaj.
Lepiej mu się myślało w półmroku. A może lepiej nie dostrzegać
pewnych rzeczy, o których akurat wolał zapomnieć.
Pamela podeszła do biurka.
- Tak jak prosiłeś, przekazałam panu Bryantowi, żeby sprawdził
tę Keelin McKenna.
Tyler nastawił uszu. Jeremy Bryant był prywatnym detektywem,
którego wynajął zaraz po zniknięciu Cheryl.
- Czego się dowiedział?
- Jego zdaniem dziewczyna nie kłamie. Jest czysta, nazwisko
nigdy nie notowane. Wszystko wskazuje na to, że wcześniej nigdy nie
była w Chicago. Udało mu się jakoś dotrzeć, chyba przez znajomych,
do bazy danych urzędu imigracyjnego. Rzeczywiście McKenna dopiero
wczoraj przyleciała z Irlandii, wszystko się zgadza. Tylerowi kamień
spadł z serca. Dopiero teraz zdał sobie sprawę, że słuchał relacji
[ Pobierz całość w formacie PDF ]