[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ze sceny i od razu zaczęliśmy szukać, ale on zapadł się pod ziemię, pańskich
ludzi w ogóle nie było widać, więc proszę nie mówić, że tu była jakaś akcja...
Prowadzili dyskretną obserwację wyjaśnił poirytowany Małecki.
Aha, byli dobrze zakamuflowani jako elementy wystroju wnętrza szy-
dził Mizera, a reszta zespołu Lady Zgagi oraz Jorge Yorge spojrzała na niego ze
zdumieniem.
A tego co ugryzło? zdziwiła się Marta.
Za dużo wrażeń jak na jeden raz machnęła ręką Adela. Swoją dro-
gą, jestem bardzo ciekawa, jak policja wpadła na trop Kusibaba na festiwalu...
Komisarz popatrzył na nią zawiedzionym wzrokiem.
Chyba pani nie liczy, że zdradzę tajemnice śledztwa... Ciągle prowadzi-
my prace operacyjne i jak widać, daje to efekty...
Oczywiście, nie ulegało wątpliwości, że władze namierzyły oszusta, ale co
do innych efektów, to jak na razie były dosyć mierne, bo Kusibab bądz co bądz
zniknął. I to z dobrze strzeżonego pomieszczenia", pomyślał Mareczek, wymie-
niając znaczące spojrzenia z Mizerą. Kolega najwyrazniej uważał tak samo.
Jorge Yorge prychnął tylko rozezlony. Uważał, że policja to darmozjady żerujące
na uczciwym obywatelu, który w pocie czoła wypracowuje pieniądze na podatki.
Wszyscy policjanci to nieroby", zdążył jeszcze powiedzieć, zanim Mizera kop-
nął go w drugą kostkę. Emeryt spojrzał na niego z urazą i zabrał się do masowa-
nia drugiego golenia. Doszedł też do wniosku, że rozsądniej będzie się w ogóle
nie odzywać.
Mam do państwa prośbę odezwał się za to komisarz Małecki, przery-
wając niezręczne milczenie, które zapadło po wystąpieniu Jorgego Yorgego.
Proszę uprzejmie trzymać się z daleka od tej sprawy i przestać tropić Kusibaba...
Czy mogą mi to państwo obiecać?
Skinęli głowami na znak absolutnej zgody, a Mareczkowi nawet zrobiło się
jakby lżej. Wobec kategorycznego nakazu, jaki wydał im komisarz Dariusz, jest
szansa, że Adela zrezygnuje ze swoich głupich planów poszukiwawczych i będą
się wreszcie mogli skupić na czymś bardziej twórczym i dochodowym, jak na
przykład pisanie na konkurs.
W tym momencie podbiegła do nich zaaferowana dziewczyna z wydawnic-
twa Miraż", wołając ich na salę, bo lada chwila miało się rozpocząć ogłaszanie
wyników.
%7łyczę powodzenia powiedział Małecki, ściskając dłoń Adeli. Nie
czytałem co prawda książki, ale myślę, że jest najlepsza...
Akurat tak myśli mruknął Mizera, gdy komisarz ulotnił się już z holu.
On by się nie poznał na dobrej książce, nawet gdyby go ugryzła w owłosioną
łydkę...
A co ty go tak nie znosisz? nie rozumiała Marta. Powinieneś się
cieszyć, że nas wszystkich nie zamknął, na co w pełni zasługujemy...
Wcale nie. To właśnie są jego metody zamiast znalezć Kusibaba, to
zamknie byle kogo, niewinnych ludzi też... włączył się Jorge Yorge, który
wybaczył już Mizerze kopniaki, zwłaszcza że dostrzegł w nim bratnią duszę.
My akurat nie jesteśmy znowu tacy niewinni przerwał Radek, który
bezpiecznie trzymał się z boku i w ogóle starał się nie wchodzić Małeckiemu w
pole widzenia.
Zdążyliśmy bardzo się zasłużyć" dla policji...
Mareczek nie odzywał się. Podejrzewał bowiem, że zły humor Mizery wyni-
ka z zazdrości o Adelę, otaczaną wielką rewerencją przez pana policjanta.
Weszli na salę. Na estradzie już kotłował się tłumek organizatorów, którzy
jak zwykle w takich sytuacjach mieli kłopoty ze sprzętem nagłaśniającym. Pro-
blemy z mikrofonem to zmora wszelkich zjazdów i prelekcji oraz występów ka-
raoke. Na festiwalu kryminału stanowiły jednak dodatkowy element budowania
napięcia.
Stawiam na to, że przyniosą zaraz policyjny megafon i ten magistracki
dyrektor będzie zasuwał przez tubę! powiedział Mareczek do Adeli, która za-
jęta była oglądaniem sali.
Najwyrazniej liczyła na to, że zakamuflowany Kusibab gdzieś tu jednak jest.
Mareczka przeszedł dreszcz, bo zrozumiał, że koleżanka nie wzięła sobie do ser-
ca (ani do niczego innego) przestróg komisarza. Szykowały się poważne kłopoty.
Organizatorzy zwalczyli tymczasem opór materii i rozpoczęły się występy
artystyczne. Najpierw ględził przewodniczący jury. Oczywiście dziękował
uczestnikom, gratulował poziomu i wyrażał przekonanie, że wszyscy czują się
wygrani. Dyrektorka wydawnictwa Miraż" wpadła mu w słowo, deklarując, że
wobec tak wspaniałych efektów, jakie przyniósł konkurs, wydawnictwo posta-
nowiło wydać kilka nagrodzonych powieści. Grupa Lady Zgagi popatrzyła na
siebie pełnym radości wzrokiem.
Magistracki dyrektor odepchnął w końcu przewodniczącego jury i panią wy-
dawcę, by wyjąć z koperty kartkę i odczytać nazwisko szczęśliwego zwycięzcy.
Jak się można było spodziewać, był nim ów policjant w golfie, znajomy
Radka, który napisał
kryminał w stylu retro zatytułowany Mokra robota. Lady Zgaga stłumiła
czteroosobowy jęk zawodu, ale okazało się, że dyrektor wcale jeszcze nie zakoń-
czył czytania z kartki.
Wobec wysokiego poziomu prac jury zdecydowało się przyznać nagrodę
główną ex aequo, wyróżniając nowatorski kryminał spółki autorskiej działającej
pod pseudonimem Lady Zgaga. Nagrodzona zostaje powieść Mroczne wody, a
nagrodę główną dzieli się na pół...
Lady Zgaga omal nie zwariowała ze szczęścia. Mizera odtańczył jakiś dziki
tan, który czym prędzej nakręciła ekipa lokalnej telewizji i potem pokazywała do
znudzenia we wszystkich wydaniach programu informacyjnego, zaś Mareczek
wpadł w takie uniesienie, że zapomniał nawet o sałatce warzywnej zalegającej
mu w żołądku.
Jesteśmy niepokonani stwierdziła Marta, a za Adelą od razu zaczął się
uganiać jakiś dziennikarz z miejscowej gazety.
Co ciekawe, nagrodę specjalną od wydawnictwa Miraż" otrzymał również
Jorge Yorge za Klub wesołych rzezimieszków. Oficyna postanowiła jak najszyb-
ciej wydać tę wielce obiecującą książkę.
Trudno opisać szczęście emeryta z Mielca, który nagle i zupełnie dla siebie
niespodziewanie wszedł
na literacki szczyt. Jorge Yorge nie zapomniał przy tym, komu zawdzięcza
swój oszałamiający sukces. Wystartował do Mizery jak Emil Zatopek i zawisnął
mu na szyi w podzięce, całując jak z dubeltówki. Mizera trochę się stropił, bo
gwałtowny wybuch uczuć emeryta wzbudził owację na sali. Rozpoczął się ban-
kiet.
Jak wyglądają gale na literackich festiwalach opowiadać by długo. Cha-
rakteryzują się na pewno nadpodażą pokarmów płynnych nad stałymi. I choć
oczywiście opinia, że organizatorzy podają tylko krakersy jako minimalne zaką-
ski, jest na pewno krzywdząca, to Mareczek gdy już opadły zeń pierwsze
emocje musiał zadać sobie sporo trudu, by zlokalizować jakiś stół z bufetem
gastronomicznym. Gdy tam w końcu dotarł, zastał jedynie mikrokanapeczki ze
śledziem. Jako że ryb nie jadał w ogóle, westchnął tylko i wziął podany przez
kelnera kieliszek z winem.
Adela na przykład miała ogromną wprawę w życiu bankietowym, bo prezes
wysyłał ją często na różne uroczystości i fety wydawnicze. Jeden bankiet or-
ganizowany zresztą przez wydział kultury
szczególnie zapadł jej w pamięć. Wybrała się tam z samym prezesem,
który liczył na zawarcie korzystnych znajomości i znaczne podniesienie prestiżu
swej firmy. Wspaniałość przyjęcia przeszła jednak najśmielsze oczekiwania go-
ści. Na dziedzińcu zabytkowego budynku, gdzie mieściła się ta magistracka jed-
nostka, rozpostarto jedwabny namiot, wyglądający jak eksponat z rekwizytorni
historycznego filmu o bitwie pod Wiedniem, zaś wewnątrz, na pięciu stołach,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]