[ Pobierz całość w formacie PDF ]

z mlekiem i puszki z fasolą.
 Co robisz?  spytał nagle James.
Odpowiedziałam jakąś niedorzeczną uwagą o maleńkiej lodówce i maleńkim
umyśle, odwinęłam z folii kawałek żółtego sera, po czym zawinęłam go z powrotem,
tym razem ciaśniej, i odłożyłam na najwyższą półkę w drzwiach.
 Sue, zostaw tę pierdoloną lodówkę i spójrz na mnie.
Odwróciłam się powoli, wpatrzona w wykładaną płytkami podłogę.
 Spójrz na mnie.
Zacisnęłam mocniej dłoń na kieliszku i zmusiłam się do podniesienia wzroku.
Przeniknął mnie zimny dreszcz, gdy zobaczyłam oczy Jamesa. Nie było w nich ani
odrobiny ciepła, życzliwości czy miłości. Patrzył na mnie z całkowitą obojętnością,
jakby nigdy dotąd mnie nie widział.
 Chodzmy do salonu  wyszeptałam.  Musimy porozmawiać.
James odwrócił się na pięcie i wyszedł z kuchni. Poszłam za nim, przystanęłam
jednak w korytarzu, by wypić łyk wina. Zaledwie weszłam do salonu, dłoń Jamesa
pochwyciła mnie za gardło i pchnęła na ścianę.
 Wiedziałem, że mnie zdradzisz. Ty obrzydliwa szmato&
 James&  Kieliszek wypadł mi z dłoni, gdy odruchowo podniosłam ręce do
szyi. Próbowałam rozprostować jego palce, ale był za silny.  James, nie mogę
oddychać.
 Nikt nie będzie cię kochał tak jak ja.  Szczerzył zęby niczym wściekły pies,
jego nozdrza falowały gwałtownie.  Nikt.
 Proszę.  Pociągnęłam ponownie za jego rękę, nadaremnie próbowałam
postawić obcasy na podłodze. Dotykałam jej tylko czubkami palców.  Proszę, James.
Proszę, zrobisz mi krzywdę.
 To dobrze.  Przysunął twarz do mojej, czułam jego gorący oddech, widziałam
krople potu na jego skórze.  Bo ty krzywdzisz mnie.
 Nie zdradziłam cię. Przysięgam. Przysięgam na życie mojej mamy. Na grób
mojego ojca.
Spojrzał na mnie spod przymrużonych powiek& i uśmiechnął się. Przez sekundę
myślałam, że uderzy mnie głową, ale wtedy pocałował mnie w usta z taką siłą, że
straciłam czucie w wargach. Sięgnął jedną ręką do mojej piersi, potem, jakby po
namyśle, pchnął mnie przez pokój. Uderzyłam stopą o stolik, poleciałam do przodu
i wylądowałam na sofie.
 James&  Obróciłam się na bok. Przeszedł do mnie przez salon, mierząc mnie
tym samym martwym wzrokiem.  James, przestań. Nie zdradziłam cię. Przysięgam.
Ja&
Przystanął i parsknął śmiechem. Zmiał się tak gwałtownie, że złapał się za
brzuch, zgiął wpół i oparł ręką o sofę.
 Ty?  parsknął wreszcie.  Zdradzić mnie? Akurat! Patrzyłaś ostatnio w lustro?
Patrzyłaś? Kto by cię chciał, gruba suko? Cieszę się, że chciałaś porozmawiać. 
Zmiech ustał równie raptownie, jak się zaczął. James stanął prosto i wygładził na
sobie ubranie.  Bo ja też chciałem z tobą pogadać. Nie układa nam się, Suzy-Sue,
i pomyślałem, że powinniśmy się rozejść.
Umilkł.
Najwyrazniej czekał na jakąś reakcję, ale ja nie miałam pojęcia, czego ode mnie
chce. Miałam płakać? Błagać go, by tego nie robił? Zgodzić się? Bałam się, że
podejmę niewłaściwą decyzję, więc w końcu nie zrobiłam nic.
 Ach&  westchnął po chwili, która przeciągała się w nieskończoność.  %7ładnej
reakcji. Nie reagujesz, choć mężczyzna, którego rzekomo kochasz nad życie, chce
od ciebie odejść. Bardzo dziwne. Nie takiego zachowania spodziewałbym się po
zakochanej kobiecie.
 Ja& ja naprawdę cię kocham, James, ale&
 KAAMIESZ!  rzucił mi to prosto w twarz, a ja zakryłam głowę rękami
i zwinęłam się w kłębek.  Wstrętna oszustka!
Poczułam jego dłoń na nadgarstku i przez jedną przerażającą chwilę myślałam,
że złamie mi rękę, kiedy jednak szarpnął mnie za palec serdeczny, wiedziałam już, co
chce zrobić. Patrzyłam nań z przestrachem, kiedy przeszedł przez pokój i otworzył
okno. Do salonu wdarły się odgłosy ulicy.
 Och, babciu&  Podniósł pierścionek, który trzymał między kciukiem i palcem
wskazującym prawej ręki.  Tak mi przykro. Naprawdę myślałem, że poznałem tę
jedyną. Myślałem, że to prawdziwie bratnia dusza. Ale ona mnie nie kochała, babciu.
Nie tak bardzo, jak twierdziła.  Stłumił szloch.  Więc czas się pożegnać. Nie tylko
z nią, ale i z twoim pierścionkiem. Przepraszam, że cię zawiodłem, babciu. Starałem
się. Naprawdę.
Obserwowałam w przerażeniu, jak odciąga rękę do tyłu. Chciał wyrzucić
pierścionek  rodzinny klejnot  przez okno, i to z mojej winy.
 Nie!  Zeskoczyłam z sofy i ruszyłam chwiejnym krokiem w jego stronę,
wyciągając przed siebie ręce.  James, nie rób tego! Twoja babcia by nie chciała&
Ale było już za pózno. Pierścionek wyleciał przez okno i wylądował na ulicy
przed nadjeżdżającym samochodem. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • nadbugiem.xlx.pl
  • img
    \