[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Ci twoi Cyganie, niech ich licho! Spotkałam dziś okropną staruchę. Stała na
środku drogi. O mały włos na tę babę nie wpadłam. Jechałam wprost na nią.
Zahamowałam jadąc pod górę.
- Czego chciała?
Ellie przysłuchiwała się, ale nie odezwała się słowem. Wydawało mi się, że jest
zmartwiona.
- Bezczelne babsko! Groziła mi!
- Groziła? - spytałem ostro.
50
- Tak. Mówiła, że mam się wynosić. To ziemia Cyganów - powiedziała. - Wynoś
się. Wszyscy się wynoście. Tam, skądżeście przyszli. Inaczej biada wam . I
pogroziła mi pięścią. Uważajcie, żebym was nie wyklęła. Wtedy nigdy nie
zaznacie szczęścia. Kupiliście naszą ziemię i na naszej ziemi postawiliście dom.
Nie chcemy domów tam, gdzie powinno stanąć cygańskie obozowisko . - I Greta
ciągnęła dalej opowieść w tym stylu.
Pózniej, kiedy byliśmy sami, Ellie spytała mnie zasępiona:
- To zupełnie nieprawdopodobne, nie uważasz, Mike?
- Chyba Greta trochę przesadziła.
- Nie wiem, coś mi tu nie pasuje. Może po prostu fantazjowała.
Zastanowiłem się.
- Dlaczego miałaby fantazjować? - I dodałem dobitnie. - A ty nie widziałaś
ostatnio Esther? Na przykład kiedy jezdziłaś konno?
- Tej Cyganki? Nie.
- Mówisz tak, jakbyś nie była pewna.
- Być może mignęła mi raz czy drugi. Wydawało mi się, że spogląda na mnie zza
drzewa, ale to nic pewnego, była za daleko.
Przyszedł jednak dzień, kiedy Ellie wróciła z przejażdżki blada jak papier i
roztrzęsiona. Stara wylazła na nią zza drzew. Ellie ściągnęła cugle, zatrzymała
się, Cyganka wygrażała jej pięścią, złorzeczyła pod nosem.
- Byłam zła - mówiła Ellie. - Powiedziałam jej: Czego pani chce? Ziemia nie
należy do pani. Jest nasza i dom jest nasz . A stara: Nigdy ta ziemia wasza nie
będzie, nigdy jej nie posiądziesz, zapamiętaj. Ostrzegłam cię raz, ostrzegam
teraz po raz drugi, po raz trzeci tego nie zrobię. To już długo nie potrwa. Wiem
o tym. Widzę śmierć. Tam, za twoim lewym ramieniem. Zmierć jest przy tobie,
śmierć cię dosięgnie. Twój koń ma jedną białą nogę. Nie wiesz, że to przynosi
nieszczęście? Widzę śmierć. Widzę, jak wasz wielki dom rozpada się w gruzy .
- Trzeba wreszcie z tym skończyć - powiedziałem ze złością.
Tym razem Ellie mnie nie wyśmiała. I ona, i Greta wyglądały na przybite.
Natychmiast wyruszyłem do miasteczka. Poszedłem prosto do starej Lee. Dom był
ciemny. Chwilę się wahałem, po czym udałem się na policję. Zastałem sierżanta
Keene'a. Znałem go. Solidny, rozsądny człowiek. Wysłuchał mnie, po czym rzekł:
- Przykro mi, że mieli państwo takie przejścia. Jest już bardzo stara i może być
trudna. Przyznam, że do tej pory nie było z tą kobietą większych kłopotów.
Pomówię z nią, powinna się uspokoić.
- Będę panu wdzięczny. Zawahał się i dodał:
- Wie pan, nie lubię doszukiwać się problemów, ale niech się pan zastanowi, czy
któryś z sąsiadów mógłby żywić do kogoś z państwa urazę, nawet z błahego powodu.
- Zupełnie niewiarygodne. Skąd to panu przyszło do głowy?
- Starej Lee spłynęła ostatnio jakaś gotówka, nie wiem skąd.
- I co z tego wynika, pana zdaniem?
- Może ktoś ją opłaca, ktoś, kto chce się was pozbyć. Tak już raz było, wiele
lat temu. Przekupiono ją, żeby wykurzyła stąd pewnego sąsiada. Te same sztuczki:
grozby& ostrzeżenia& klątwy& Ludzie na wsi są przesądni. Co wieś, to czarownica.
Esther została wtedy przywołana do porządku i więcej to się nie powtórzyło. Ale
kto wie? Kocha pieniądze, jak to Cyganka, i dla pieniędzy jest gotowa na
wszystko.
Odrzuciłem jednak jego przypuszczenia. Byliśmy nietutejsi, nie zdążyliśmy
narobić sobie wrogów, tłumaczyłem sierżantowi.
Wracałem do domu zasępiony, zagubiony. Kiedy wszedłem na taras, usłyszałem słaby
dzwięk gitary i zobaczyłem wysoką sylwetkę. Jakiś człowiek zaglądał przez szybę
do środka. Po chwili odwrócił się i ruszył w moją stronę. Przez moment myślałem,
że ta postać to nasza Cyganka. Po chwili z ulgą rozpoznałem Santonixa.
- Och! To ty! - zawołałem zdyszany. - Skąd się wziąłeś? Nie odzywałeś się sto
lat.
Nie odpowiedział, tylko chwycił mnie za ramię i odciągnął od okna. Po chwili
odezwał się:
- Ona tu jest! Nic dziwnego. Wiedziałem, że się zjawi, prędzej czy pózniej.
Dlaczego do tego dopuściłeś? Jest niebezpieczna! Chyba zdajesz sobie sprawę.
- Ellie?!
- Nie, nie Ellie. Ta druga. Jak jej tam? Greta! Gapiłem się na niego.
51
- Wiesz, jaka jest Greta. A zatem przyjechała! Objęła rządy. Nie pozbędziecie
się jej. Przyjechała po to, żeby zostać.
- Ellie skręciła nogę w kostce - tłumaczyłem. - Greta się nią opiekowała. Myślę&
że niedługo wyjedzie.
- Nie licz na to! Od początku miała zamiar zostać. Wiedziałem o tym. Przejrzałem
ją na wylot, kiedy się tu zjawiła przed zakończeniem budowy.
- Ellie wyraznie chce, żeby ona została - mruknąłem.
- Oczywiście. Były razem dość długo. Greta dobrze wie, jak sterować Ellie.
To samo mówił Lippincott. Sam się przekonałem pózniej, ile w tym było prawdy.
- A ty, Mike, chcesz, żeby została?
- Przecież jej nie wyrzucę! - zirytowałem się. - To przyjaciółka Ellie. Od
serca. Co, u diabła, mogę na to poradzić?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]