[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Victoria skręciła w ich stronę, a demon zawrócił za nią. Nie tylko szpony były w nim
przerażające. Rzeczywiście, Jess się nie myliła: miał twarz, prawie ludzką, ale zniekształconą,
niemal pozbawioną nosa. Na głowie sterczały spiczaste nietoperze uszy. W niewielkich
czerwonych oczach lśniła inteligencja. Eve poczuła, że brak jej oddechu. Stwór zmarszczył
pysk, pokazując niewiarygodnie długie, ostre kły w paskudnym brudnożółtym kolorze.
Dobrze się bawił.
Kłapnął paszczą jeszcze raz, rozbryzgując białą pianę, po czym zatrzymał się i odchylił
głowę, węsząc. Zorientował się, że tu jesteśmy? - przemknęło Eve przez myśl. Payne powoli
okrążał demona, żeby go skonfrontować.
Victoria biegła w ich kierunku.
- Szybciej, Vic! - wrzasnęła Jess.
Eve słyszała chrapliwy oddech koleżanki. Była już w połowie drogi. Demon się nie ruszał.
Czy wyczuł moc Eve? Może się bał? Stanął, zanim Payne zaszedł go z przodu.
Krzaki tuż za Lukiem zaszeleściły nagle i na polanę wypadły dwa kolejne demony.
%7łołądek podskoczył Eve do gardła. Jest ich więcej? Cheerleaderki widziały tylko jednego.
Kto wie, ile może być tych bestii?
Dwa psy skoczyły do Vic, odcinając jej drogę do trójki przyjaciół. Payne i pierwszy demon,
stojący trochę dalej, wciąż mierzyli się wzrokiem.
Vic zamarła.
- Dobre pieski, dobre pieski. - Jej głos drżał tak bardzo, że z trudem wydobywała z siebie
słowa. Najwyrazniej też starała się nie ruszać, ale jej ciało dygotało w panice.
To nie są dobre pieski, pomyślała przerażona Eve. To są demony i zaraz rozerwą Vic na
strzępy.
Rozdział 10
Luke, pobiegł w stronę Victorii. Eve i Jess ruszyły za nim. Próbował wymyślić jakiś plan.
Może uda mu się odciągnąć uwagę przynajmniej dwóch psostworów, żeby Eve mogła strzelić
do nich ogniem.
Rozejrzał się za kamieniem. Za czymkolwiek, czego mógłby użyć, żeby powstrzymać
demony od ataku na Vic, zanim zajmą się nimi Payne albo Eve. Nic nie zobaczył. Miał przy
sobie fiolkę ze święconą wodą z kościoła, ale psy były za daleko. Zerknął na Eve. Ona także
nie mogła wyrzucić błyskawicy na taką odległość. Nie zdążą.
Ale Payne okazał się szybszy, niż Luke się spodziewał. Rzucił się między Victorie a dwa
demony, które niemal już jej dopadły. Pierwszy psodemon skoczył za nim. Payne zasłonił się
mieczem.
- Precz! - krzyknął. Jego głos brzmiał jak grom.
Demony zawarczały. Pierwszy cofnął się o kilka kroków, pozostałe zrobiły to samo.
Luke wyhamował i wyciągniętym ramieniem zatrzymał dziewczyny. Co powinni teraz
zrobić? Bał się, że jeśli będą dalej biec, któryś demon nie wytrzyma i zaatakuje Payne'a.
- Może jeśli będziemy się ruszać bardzo powoli... - powiedziała Eve, jakby czytała w jego
myślach.
Luke zrobił krok. Payne zerknął w ich stronę.
- Zostańcie tam! - nakazał.
Luke się zawahał. Pierwszy demon zrobił jeszcze jeden krok do tyłu, zwracając się ku Vic, a
dwa wciąż stały oko w oko z Payne'em. Pierwszy stwór przysiadł.
- Zaraz skoczy! - jęknęła Eve,
- Payne! - wrzasnął Luke. - Uważaj! Z lewej! Za pózno. Demon już był w powietrzu z
rozwartą
paszczą, celując ostrymi jak noże kłami w gardło Vic.
Payne wykonał kolejny błyskawiczny ruch. Jednocześnie odepchnął Vic do tyłu, odwrócił się
ku atakującemu demonowi i zamierzył się na niego mieczem.
Jess popędziła w kierunku Vic, Eve i Luke tuż za nią. Luke usłyszał skowyt bólu i kątem oka
zauważył, jak pierwszy psodemon pada na ziemię, brocząc krwią z rozciętej łopatki.
Payne'owi udało się go zranić.
Luke poczuł falę ulgi, ale w następnej sekundzie zobaczył, że Payne też jest ranny. Przyciskał
dłoń do rozszarpanego kłami gardła, z którego tryskała krew.
Jess okrążyła Payne'a i psy, Luke pobiegł za nią.
Eve odbiła w drugą stronę, prosto na jednego z demonów. Zatrzymała się i podniosła obie
dłonie. Ale chyba nie miała za wiele siły. Luke nie mógł na nią patrzeć, bo musiał skupić się
na Jess i Vic, ale wiedział, że gdyby Eve użyła pełnej mocy, błyskawice z jej rąk
rozświetliłyby całą polanę. Jednak rozbłysk światła był krótki, tak samo jak trzeszczący
dzwięk.
Jess pierwsza dopadła Victorii. Poderwała ją na nogi i pociągnęła do lasu.
Luke zrozumiał, że to najlepsze, co może teraz zrobić.
- Pomóż jej wejść na drzewo! I ty też wejdz! -krzyknął za nimi.
- Uciekaj, Luke! - zawołała Eve. - Prawie nic mi już nie zostało. Spróbuję je zatrzymać!
Naprawdę myślała, że zostawi ją samą z demonami? Payne leżał nieruchomo na ziemi. Może
nawet już nie żył. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • nadbugiem.xlx.pl
  • img
    \