[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Wsłuchując się w każdą zmianę jej oddechu.
Ona uśmiechała się, miała rozpłomienione oczy.
Nagle zawahał się i gwałtownie wycofał.
– Co się stało? Czy... czy zrobiłam coś nie tak?
– Nie, matia mou. – Pogładził ją po policzku. – Musi-
my się zabezpieczyć, to wszystko.
Kiedy wrócił, ułożył się nad nią i wszedł w nią
jednym silnym pchnięciem.
Kołysał nimi coraz szybciej i mocniej we wspólnym
rytmie, coraz bardziej gorącym, natarczywym, głod-
nym... Kate zamarła na chwilę i przylgnęła do niego
mocniej. Ponaglając go. Żądając.
To, co nadchodziło, było silniejsze od niej. Ciałem
Micka wstrząsnął dreszcz.
Kiedy już mogła wydobyć z siebie głos, spytała:
– Czy zawsze tak jest?
– Zawsze z tobą, agapi mou. – Odgarnął włosy
z jej wilgotnego czoła i otulił ją ramionami. – Wyjdź
za mnie – powiedział po chwili ledwie słyszalnym
szeptem.
Odwróciła głowę i patrzyła na niego z otwartymi
ustami.
– Żartujesz, prawda?
– Nie, mówię poważnie. Proszę cię, żebyś została
moją żoną, Katharina mou.
– Ale ty nie możesz... To śmieszne. Ja... ja nie należę
do twojego świata.
LUKSUSOWY KAMUFLAŻ
75
– Właśnie stworzyliśmy swój własny świat. Nie chcę
innego.
– A co na to twoja rodzina?
– Mój ojciec żyje swoim życiem. – Jego głos za-
brzmiał szorstko. – A ja swoim. Chcę je spędzić z tobą.
Chyba że ty mnie nie chcesz.
– Myślę, że chcę cię od tamtej pierwszej nocy na
Zycos. Wyjdę za ciebie, kyrios Michalis.
Ujął wdłonie jej twarz i pocałował ją czule, niemal
z nabożeństwem.
Dwa tygodnie później wzięli cichy ślub cywilny,
z Sandy i Iorgosem Vasso w roli świadków. Spędzili
krótki miesiąc miodowy na Bali, a potem polecieli do
Nowego Jorku, gdzie Mick nadzorował roboty wykoń-
czeniowe nowego hotelu Regina. Przy okazji Kate się
dowiedziała, że matka Micka była z pochodzenia Ame-
rykanką z Nowego Jorku i że mieszkali w jej dawnym
domu.
Uroczyste otwarcie hotelu odbyło się przed Wiel-
kanocą, a tydzień później, gdy Kate wróciła z zakupów,
zastała Micka w stanie furii, pakującego walizki, pod-
czas gdy Iorgos na darmo próbował go uspokoić.
– Co się stało? – spytała, przestraszona.
– Zostaliśmy wezwani – odburknął.
– Pan Theodakis żąda, żeby Michael przywiózł cię
do Kefalonii – wyjaśnił Iorgos.
– Czy to takie straszne? – spytała ostrożnie.
– W końcu ta wizyta była nieunikniona, wcześniej czy
później...
Mick prychnął wściekle i podszedł do okna.
– Niemądrze byłoby odmówić – powiedział cicho
Iorgos. – Przemyśl to, Michalis.
76
SARA CRAVEN
– Przemyślałem. I wiem, że trzeba to zrobić.
Po raz pierwszy, odkąd byli małżeństwem, Mick nie
przyszedł na noc do łóżka. Kate, zaniepokojona, znalaz-
ła go w salonie, wyciągniętego na sofie z butelką whisky
do towarzystwa.
– Kochanie, co się stało? Powiedz mi, proszę.
Spojrzał na nią zmęczonym i przerażająco chłodnym,
nieobecnym wzrokiem.
– Rzeczywistość, o której kiedyś mówiłem, pedhi
mou. Dopadła nas. A teraz zostaw mnie. Muszę spokoj-
nie pomyśleć. Sam.
ROZDZIAŁ SIÓDMY
Mimo ponurej atmosfery poprzedniego tygodnia,
Kate nie mogła powściągnąć dreszczu emocji, kiedy
przez okno prywatnego odrzutowca po raz pierwszy
oglądała skalisty krajobraz Kefalonii.
Może tutaj, myślała, wszystko wróci do normy. Bo od
dnia, w którym wezwał ich Theodakis senior, między
nią a Mickiem pojawiło się dziwne napięcie, którego
pomimo usilnych prób nie potrafiła rozładować. Nawet
w łóżku wydawał się zamknięty w sobie. Czułość, żarty
i śmiech, za które go tak uwielbiała, nagle ustąpiły
miejsca chłodnej rutynie.
Zdziwiła się, gdy pewnego dnia kazał jej spakować
letnie ubrania i kostium kąpielowy.
– Ale jest dopiero kwiecień. Na jak długo zostanie-
my na Kefalonii?
– Jestem Grekiem, Katharina – odpowiedział zimno.
– Willa Dionysius jest moim domem.
– Przepraszam. Myślałam, że twój dom jest tam,
gdzie jesteśmy razem, ale spakuję się na pobyt nieokreś-
lony, jeśli sobie tak życzysz.
– Dziękuję. – Jego uśmiech był prawie lodowaty.
Kiedy dotarli z lotniska do rezydencji, Kate z za-
chwytu wstrzymała oddech. To był wielki, rozbudowa-
ny parterowy dom z białą elewacją i dachem z wyblakłej
terakoty. Kwitnąca winorośl i pnące krzewy zwisały
78
SARA CRAVEN
girlandami nad drzwiami i oknami, a ogród był już
bajecznie kolorowy.
To miejsce miało aurę niezmienności, jak gdyby
zatrzymał się w nim czas. Kate wiedziała, że w 1953
[ Pobierz całość w formacie PDF ]