[ Pobierz całość w formacie PDF ]
momencie, co musi zrobić.
Przyjęcie skończyło się około trzeciej. Pani Buchanan
ziewała.
- Było bardzo miło - podsumowała. - Jesteś
zmęczona, Tiffany. Powinnaś przenocować u nas.
134
135
- Nie mamy daleko. - Eliot pocałował matkę
w policzek. - Dziękuję, mamo.
- Za co? Ubóstwiam przyjęcia, jak wiesz, a to mi
się szczególnie podobało. Tak długo czekałam na to,
że kogoś pokochasz. - pani Buchanan przez chwilę
przyglądała się bystro bladej Tiffany. - Zadzwonię
jutro do ciebie, moje dziecko, i zaplanujemy wszystko
do końca. Kiedy pojedziesz na południe?
- W najbliższą środę - powiedział za Tiffany Eliot.
- Chodź, kochanie, ledwie stoisz na nogach.
Objął ją silnym ramieniem. Tiffany z trudem
uśmiechnęła się i podziękowała matce Eliota, a potem
poszła do samochodu.
Było cicho i spokojnie. Wieczorem padało i woda
bryzgała spod kół. Tiffany wyglądała przez okno
i starała się zebrać siły. Jednak Eliot, jak zawsze,
sprawdził, czy w domu wszystko jest w porządku,
pocałował ją tak jak matkę i odjechał. Tiffany była
tak zmęczona, że ucieszyła się, iż może odłożyć decyzję.
Weszła po schodach na górę.
i z trudem oddychała.
Spała jednak jak zabita.
Bolały ją stopy
NIEROZERWALNE WIĘZY
ROZDZIAŁ DZIEWIĄTY
Kiedy Tiffany obudziła się, bolała ją potwornie
głowa i była przekonana, że wszystko idzie ku
najgorszemu. Czuła się, jakby miała dostać grypy.
Kiedy przyszedł Eliot, siedziała w fotelu, piła herbatę
miętową i rozmawiała z Jess, która leżała u jej stóp
i patrzyła na nią z lekkim przerażeniem.
- Wyglądasz jak śmierć - zauważył Eliot.
- Eliot... ja... ja nie wyjdę za ciebie - powiedziała
z trudem wymawiając słowa.
- Mówiliśmy już przecież o tym. - Znieruchomiał.
- Czy ty, głuptasie, siedziałaś całą noc i dręczyłaś się
takimi rozmyślaniami?
- Nie wyjdę za ciebie - powtórzyła Tiffany z uporem
i zachwiała się.
Eliot natychmiast ją podtrzymał. Przycisnął ją
mocno, a potem już bardziej delikatnie.
- Ależ wyjdziesz, moja droga. Jesteś zmęczona i ...
- Przestań traktować mnie, jakbym była rozhis-
teryzowaną nastolatką - rzuciła ostro. Gniew dodawał
jej sił.
- Zachowujesz się jak humorzasta pannica - żar
tował Eliot, chociaż widać było, że z trudem się
hamuje.
- Nie, wreszcie zachowuję się jak człowiek rozsądny
- odparła spokojnie. - Jeżeli ty nie chcesz pojąć, że
nasze małżeństwo byłoby jednym pasmem nieszczęść,
to ja muszę to zrobić. Nie mam zamiaru skazywać się
na powolną śmierć.
- Jaką wybujałą masz wyobraźnię, moja droga
137
- powiedział Eliot z pewnością w głosie. - Na pewno
nie mam zamiaru cię zabić.
- Małżeństwo z tobą byłoby jak powolna śmierć
- powtórzyła z uporem i cofnęła się, bo Eliot podszedł
do niej.
- Mówisz głupstwa i dobrze o tym wiesz. - Patrzył
na jej usta, dostrzegła w jego oczach groźne błyski.
- Nie! - wykrzyknęła, ale on zaśmiał się i zaczął ją
brutalnie całować.
Podniósł głowę dopiero wtedy, kiedy Tiffany
zadrżała i ledwie mogła złapać oddech. Przesunął
ręce na jej biodra i gwałtownie przycisnął do siebie,
tak że jej ciało napięło się z pożądania.
- No i co - powiedział z satysfakcją w głosie.
- Powiedz mi teraz, że nie pragniesz mnie.
- Nie powiedziałam, że ciebie nie chcę. - Uniosła
rzęsy i patrzyła na niego mobilizując wszystkie rezerwy
odwagi i siły. - Chcę ciebie... do granic możliwości.
Wiesz o tym. Ale nie wyjdę za ciebie.
- Powiedz mi, dlaczego? - zapytał patrząc na nią
bez wyrazu.
- Mówiłam ci już. Bo jedyne, co nas łączy, to seks.
-I w nadziei, że przekona samą siebie o słuszności
swojego postępowania Tiffany ciągnęła dalej: - A to
mija. Nie muszę ci tłumaczyć. Miałeś w życiu wystar
czającą ilość romansów, żeby to wiedzieć. Co się
stanie z nami, kiedy będziesz miał mnie dość? Mówisz,
że się ze mną nie rozwiedziesz. Ale ja nie mam
zamiaru żyć z tobą, kiedy będziesz mnie już tylko
nienawidził. Czy myślisz, że jestem masochistką?
- Myślę, że jesteś nierozważną kobietą - wypalił
z wściekłością - czy raczej głupią dziewczynką. Czy
pomyślałaś, co stanie się z twoją matką, jeżeli za mnie
nie wyjdziesz?
- Dlaczego mi nie odpowiesz? - wyszeptała.
Eliot patrzył na nią w skupieniu. Tiffany zrozumiała,
NIEROZERWALNE WIĘZY
NIEROZERWALNE WIĘZY
że jej podejrzenia były słuszne. Eliot tak by ją zniszczył,
że nigdy już nie byłaby sobą.
- Nie wyjdę za ciebie. - Zdjęła piękny pierścionek
z palca i podała mu drżącą ręką.
- Uważasz, że jak coś powtórzysz trzy razy, to się
na pewno sprawdzi. - Nie uczynił żadnego gestu,
żeby wziąć pierścionek.
- Jestem pewna.
- Tak, widzę, że jesteś. - Spojrzał na schody i do
[ Pobierz całość w formacie PDF ]